Projekt polityki energetycznej 2050: podzielone opinie w dyskusji na UW

Słabe punkty projektu polityki energetycznej państwa do 2050 r. to możliwość rezygnacji z zakładanej ścieżki - mówili eksperci podczas piątkowej dyskusji na UW o tej propozycji ministerstwa gospodarki. Wskazywali jednocześnie, że projekt ma też mocne strony.

Ministerstwo gospodarki przeprowadziło już pierwsze konsultacje pierwszego projektu polityki energetycznej państwa do 2050 r.

W piątek, w czasie dyskusji zorganizowanej w ramach programu "Bezpieczeństwo Energetyczne i Polityka Klimatyczna" Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego radca ministra w MG Krzysztof Maryl przypomniał, że polityka energetyczna ma rozstrzygać szereg dylematów, takich jak podejście do polityki klimatycznej, udział źródeł odnawialnych energii (OZE), konsekwencje programu jądrowego czy problemy górnictwa.

Maryl podkreślił, że rząd pragnie samodzielnie znaleźć ścieżkę równoważącą trzy podstawowe czynniki: bezpieczeństwo, konkurencyjność gospodarki i ochrona środowiska. Jak zaznaczył, UE forsuje obecnie prymat ochrony środowiska, ale wiąże się to z wysokimi kosztami, a wiele dynamicznych gospodarek pozaeuropejskich daje prymat konkurencyjności.

Maryl przypomniał, że projekt polityki przewiduje spadek udziału węgla w produkcji energii do 40 proc., utrzymanie się wkładu OZE na poziomie 15 proc. i pojawienie się atomu, natomiast ekspansja gazu w energetyce zależeć będzie od cen.

Szef programu dr Krzysztof Księżopolski ocenił, że przedstawiony zarys polityki jest dobrym początkiem do dyskusji, choć można by wprowadzić więcej wariantów rozwoju. Najgorszą rzeczą jest wyrzucanie do kosza długoterminowych strategii przez kolejne ekipy polityczne - dodał.

Dr Kamila Pronińska Instytut Stosunków Międzynarodowych UW oceniła z kolei, że polityka powinna być strategią bezpieczeństwa energetycznego, czyli zapewnienia fizycznej i ekonomicznej dostępności energii w różnych formach po racjonalnych cenach, niezależnie od zewnętrznych wydarzeń rynkowych, politycznych. Natomiast celem powinno być krajowe bezpieczeństwo w całości, bez różnicowania na energetyczne itd.- dodała.

W jej opinii, projekt w miarę prawidłowo diagnozuje środowisko wewnętrzne, czyli przygotowanie, możliwości i potencjał kraju. Wskazała, że np. działania dla dywersyfikacji dostaw gazu idą w dobrym kierunku, a w tej kwestii Polska nigdy nie miała lepszej sytuacji niż dziś.

Według Pronińskiej, powinniśmy obserwować światowe trendy, brać pod uwagę kierunki inwestycji, bo to one będą decydować o przyszłym wzroście. A te trendy to LNG, niekonwencjonalne ropa i gaz oraz OZE - wskazała. Jej najpoważniejsze zastrzeżenie do projektu, to stwierdzenie, że OZE będą rozwijane wyłącznie w celu wypełnienia zobowiązań wobec UE. Tymczasem, podkreśliła, trzeba dostrzegać związek między OZE a bezpieczeństwem energetycznym. Jasno trzeba też powiedzieć, że to wszystko wcale nie będzie tanie - zauważyła.

Jan Rączka - b. prezes NFOŚ, dziś w firmie doradczej RAP - ocenił, że projekt to dobry dokument wyjściowy do dyskusji i szansa na poprawę sytuacji w sektorze elektroenergetyki, która nie polepsza się tak jak w sektorze gazu.

Jak mówił, w elektroenergetyce bezpieczeństwo to możliwość sprostania zapotrzebowaniu na prąd w szczycie. Przypomniał, że ostatnie takie szczyty zapotrzebowania w Polsce notuje się w gorące dni latem. Ale wtedy też świeci słońce i można użyć paneli fotowoltaicznych, to jednoznacznie wskazuje w co inwestować - dowodził. Wyraził jednocześnie obawę, że rząd - zamiast wspomagać fotowoltaikę - może chcieć wspomagać największe spółki energetyczne, aby trzymały rezerwę mocy na pokrycie zużycia w szczytach.

Z kolei Prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora ocenił, że polską politykę energetyczną cechuje polska mentalność - "jakoś to będzie", która prowadzi do tego, że Polska "niestety chyba będzie stała na węglu".

Podkreślił, że w kraju nie ma nawet modelu do wyliczeń prognoz i ścieżek cenowych, który zastępuje się wiedzą i opiniami ekspertów. Sikora dodał, że przy budowaniu polityki energetycznej trzeba odpowiedzieć na pytanie, jakiej gospodarki się chce. Jeżeli chcemy mieć przemysł to potrzebujemy energii, jeżeli usługi - to tej energii tyle nie potrzebujemy - wyjaśnił.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)