PSL: oszczędności nie wystarczą w walce z kryzysem

Oszczędności w budżecie na kwotę 19,7 mld zł
nie są wystarczającą formą walki z kryzysem - uważa szef klubu PSL
Stanisław Żelichowski. Prawie połowa tej kwoty tak naprawdę będzie
musiała być pożyczona - wskazuje inny polityk Stronnictwa Janusz
Piechociński.

03.02.2009 | aktual.: 03.02.2009 20:59

Minister finansów Jacek Rostowski informując o planie oszczędnościowym powiedział, że rząd 10 miliardów złotych zaoszczędził w resortach i województwach, a 9,7 miliarda zł uzyskane zostanie w związku z nową formą finansowania wydatków infrastrukturalnych.

Zdaniem wiceszefa sejmowej komisji infrastruktury Janusza Piechocińskiego, oszczędności i przesunięcia, które zaprezentował rząd pokazują, że priorytetem gabinetu Donalda Tuska są: utrzymanie inwestycji oraz zabezpieczenie wykorzystania środków UE. Piechociński wyraził jednak przy tym nadzieję, że cięcia w ślad za rządem zaproponują również poszczególne samorządy oraz cały sektor publiczny. Zwrócił też uwagę, że Krajowy Fundusz Drogowy, który - zgodnie z formułą zaproponowaną przez rząd - ma finansować wydatki na inwestycje infrastrukturalne, będzie musiał pieniądze na ten cel pożyczyć.

- Krajowy Fundusz Drogowy, tak jak fundusz kolejowy, tak jak fundusz mieszkaniowy, jest wyodrębnionym kontem w Banku Gospodarstwa Krajowego, to jest bank ministra finansów. Ten bank poprzez obligacje, poprzez kredyty, najczęściej z instytucji międzynarodowych, będzie pozyskiwał na rynku, poza krajem dodatkowy pieniądz - powiedział polityk PSL.

Piechociński przyznał, że środki w ten sposób zdobyte będą droższe niż takie, które pochodziłyby z budżetu. - Najtańszy oczywiście pieniądz inwestycyjny to jest pieniądz budżetowy. To przesunięcie i pozyskiwanie przez Bank Gospodarstwa Krajowego będzie wyjątkowo trudne. Przede wszystkim nie da się uzyskać pieniądza, w cenie która była pół roku temu - zaznaczył.

Z kolei szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że w opinii jego ugrupowania "równolegle z ewentualnymi cięciami w budżecie, powinny zostać podjęte działania, żeby skutki kryzysu jak najmniej dotknęły Polaków". Jak dodał, takich działań jak na razie nie widzi. Żelichowski jako przykład wymienił polskich przedsiębiorców, którzy mając podpisane kontrakty na rok-dwa, nie mogą dostać kredytów, aby je zrealizować, a rząd im nie pomaga.

Zaznaczył, że PSL nie jest za zwiększaniem deficytu budżetowego, ale w kryzysie nie powinno być tak gwałtownego zmniejszenia deficytu. - Zwiększenie deficytu na konsumpcję byłoby fatalne, ale na inwestycje to jak najbardziej wskazane - ocenił szef klubu ludowców.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)