Region pod obstrzałem
Kolejny tydzień nie będzie udany dla notowań złotego. W miniony piątek mogło wydawać się, że po rozstrzygnięciu spekulacji dotyczących PZU, negatywne czynniki krajowe ustąpią pola wpływowi koniunktury zewnętrznej.
09.10.2009 16:12
Tak było jedynie na początku tygodnia, kiedy silne odbicie na rynkach akcji spowodowało spadek notowań pary EURPLN do poziomu 4,17. Dalej złoty już głównie tracił, a przyczyn należy upatrywać w czynnikach regionalnych. Po pierwsze złoty zareagował wyraźnie na zapowiedzianą rekonstrukcję rządu, będącą następstwem afery hazardowej. Zwłaszcza inwestorzy zagraniczni uznawali przez ostatnie dwa lata ryzyko polityczne za bardzo niskie. Nie bez znaczenia jest również fakt, że następuje to w krótkim czasie po sensacyjnym ogłoszeniu wysokiego deficytu budżetowego na rok przyszły i spekulacjach odnośnie odszkodowania dla Eureko. Taka sekwencja zdarzeń mogła zachęcić inwestorów do przeniesienia się na inne waluty koszyka. Dodatkowo nie pomagają czynniki o charakterze regionalnym. Przecena czeskiej korony jest najsilniejsza od marca, po tym jak czeski bank centralny uznał jej wcześniejszą aprecjację za zbyt dużą w stosunku do fundamentów. Te rzeczywiście nie są najmocniejsze - PKB w drugim kwartale spadło aż o 5,8%.
Negatywny wpływ ma również sytuacja na Łotwie. Gdyby temu krajowi rzeczywiście odmówiono pomocy finansowej zapewne doszłoby do dewaluacji łata, co mogłoby pociągnąć za sobą podobne procesy w innych krajach bałtyckich, a to z kolei odbiłoby się na notowaniach wszystkich walut regionu.
Przebieg notowań od początku września wygląda wyjątkowo niekorzystnie dla złotego. Jest on w tym czasie jedyną walutą z rynków wschodzących, która straciła wobec dolara. Nawet wyprzedawana czeska korona, ani rumuński ron będący pod presją polityczną (rozpad koalicji) nie roztrwoniły zysków z początków września. Wpływ czynników regionalnych uwidacznia się, jeśli porównamy notowania złotego czy korony do walut egzotycznych spoza regionu. Widać tu silne umocnienie reala, rubla czy randa, które to wykorzystały dobrą koniunkturę zewnętrzną.
W dłuższej perspektywie obecne niepokoje mogą okazać się jedynie czasową korektą i powrót złotego do umocnienia jest jak najbardziej realny. Gdyby jednak na regionalnie problemy nałożyła się większa korekta na rynkach akcji lub/i EURUSD, wyprzedaż złotego mogłaby przyjąć bardziej dynamiczną formę. Pod koniec piątkowego handlu w Warszawie euro kosztuje nieco ponad 4,25 złotego, dolar 2,8850 złotego, zaś frank 2,80 złotego.
Przemysław Kwiecień
główny ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
kwiecien.bloog.pl