WAŻNE
TERAZ

Bez Morawieckiego i Szydło. Pilne zebranie władz PiS

Nowy model pochówków w Polsce? "Nie popełniajmy błędów Czechów"

Do Senatu trafiła petycja w sprawie legalizacji rozsypywania prochów, za co obecnie grozi kara do 5 tys. zł. Ministerstwo Zdrowia nie widzi przeciwwskazań medycznych, ale branża twierdzi, że to "niewykonalne". Tego typu ceremonie np. w Niemczech kosztują kilka tysięcy euro.

Legalne rozsypywanie prochów? Branża komentuje pomysłLegalne rozsypywanie prochów? Branża komentuje pomysł
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Maria Glinka

Petycja skierowana do Senatu może zrewolucjonizować pochówki w Polsce. Jej autor uważa, że należy zalegalizować rozsypywanie prochów poza cmentarzami (na terenach leśnych, parkowych lub wodnych).

Nowości na cmentarzach. Na to Polacy wydają najwięcej pieniędzy

Domaga się także możliwości organizowania pochówków na terenach prywatnych (np. w przydomowych ogrodach). Jego zdaniem trzeba też stworzyć cmentarze leśne, które umożliwiałyby złożenie prochów bezpośrednio w ziemi i posadzenie drzewa upamiętniającego zmarłego.

Ministerstwo Zdrowia i GIS sygnalizują, że z sanitarnego punktu widzenia rozsypywanie prochów w kontrolowanych miejscach nie stanowi zagrożenia. Senatorowie poprosili o wydanie opinii również inne resorty (klimatu i środowiska, infrastruktury, rozwoju i technologii oraz spraw wewnętrznych i administracji).

Branża funeralna nie jest przekonana do tego pomysłu.

To jest niewykonalne, biorąc pod uwagę polskie obyczaje. System prawny zawsze możemy zmodyfikować, ale mentalności ludzi nie zmienimy - ocenia w rozmowie z WP Finanse Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.

- Jedynym miejscem pochowania zmarłego - niezależnie od formy pochówku - powinien nadal pozostawać cmentarz. Może mieć on inną formę np. cmentarz naturalny lub ekologiczny, ale wciąż jest to cmentarz, a nie przestrzeń publiczna czy tereny prywatne. Cmentarz gwarantuje ponadczasowy szacunek dla zmarłych - przekazuje nam Dariusz Dutkiewicz, dyrektor Instytutu Branży Pogrzebowej i Cmentarnej.

Zwraca uwagę, że "rozsypywanie prochów może wywoływać dyskomfort psychiczny u osób postronnych, nawet jeśli nie jest zagrożeniem epidemicznym". - Rozsypywanie prochów w przestrzeni publicznej (parki, lasy, zbiorniki wodne) to nie najlepszy pomysł. Wyobraźmy sobie, że ktoś przychodzi i rozsypuje prochy zmarłego tam, gdzie inne osoby rozkładają koc w parku, kąpią się lub łowią ryby - podkreśla.

W podobnym tonie wypowiada się Marek Cichewicz, prezes Grupy Klepsydra, jednej z czołowych firm świadczących usługi funeralne w Polsce.

- Rozsypywanie prochów na terenach prywatnych oraz ogólnodostępnych, takich jak parki, lasy czy akweny wodne, nie powinno być dopuszczone. Wyobraźmy sobie sytuację, w której rodzina zmarłego rozsypuje prochy na zalewie (zbiorniku wodnym), z którego pobierana jest woda pitna dostarczana do okolicznych miast i miejscowości. Innym przykładem jest rozsypywanie prochów w parku, gdzie odpoczywają ludzie lub bawią się dzieci. Takich sytuacji można wskazać wiele - wskazuje w komentarzu dla naszej redakcji.

Jak podkreśla, "jako przedstawiciele branży pogrzebowej nie widzimy problemu w rozsypywaniu prochów na cmentarzach lub w miejscach specjalnie wyznaczonych przez władze miasta, lub gminy". Wymienia, że mogą to być lasy, których wybrane części zostaną przeznaczone na tzw. lasy pamięci (cmentarze naturalne).

Wolicki przypomina, że na przełomie lat 90. i 2000. na niektórych dużych cmentarzach komunalnych funkcjonowały łąki (pola) pamięci. Były to wydzielone miejsca do rozsypywania prochów. Od 2008 r. obowiązuje rozporządzenie ministra infrastruktury, które zakazuje takich praktyk.

- Generalnie popieramy rozsypywanie prochów na łąkach pamięci i uważamy, że należy to przywrócić, choć chętnych pewnie nie będzie zbyt wielu. W ciągu 12 lat na Cmentarzu Południowym w Warszawie rozsypano na łączce 150 prochów osób skremowanych. To jakiś promil - zauważa Wolicki.

Pochówek w stylu zachodniej Europy. Koszt? Kilka tysięcy

Czy rozsypywanie prochów byłoby tańszą opcją ostatniego pożegnania? Dutkiewicz przekonuje, że "forma pochówku nie przesądza o jego koszcie", a w tym przypadku dodatkowym kosztem byłoby wynajmowanie łodzi czy samolotów.

Z kolei prezes Klepsydry zwraca uwagę, że "koszty takich pogrzebów byłyby niższe głównie ze względu na brak opłat cmentarnych i grabarskich". - W firmach pogrzebowych ceny usług i produktów związanych z przygotowaniem zwłok do kremacji pozostałyby na podobnym poziomie - ocenia.

A co ze wsparciem dla rodzin? Tu decyzja należałaby do ustawodawcy, ale niektórzy je wykluczają. - Zasiłek pogrzebowy jest zwrotem kosztów powstałych pomiędzy zgonem a pochowaniem z ograniczeniem do 7 tys. zł od 1 stycznia 2026 r. Pochowanie potwierdza dokument z cmentarza. W przypadku rozsypania prochów w przestrzeni publicznej trudno mówić o pochowaniu, więc zasiłek pogrzebowy nie powinien być wypłacany - zaznacza Dutkiewicz.

Autor petycji zwraca uwagę, że rozwiązania, o których wspomina, są powszechne np. w Holandii, Niemczech czy Szwajcarii. Jednak Wolicki zwraca uwagę, że na Zachodzie Europy rozsypywanie prochów jest obwarowane szczegółowymi wytycznymi i nie jest tanie.

- To nie jest tak, że wynajmujemy motorówkę, odpływamy i rozsypujemy prochy. Holandii jest specjalnie wyznaczony akwen, na który można wpłynąć tylko wynajętym statkiem. Ogólnie wyspecjalizowane firmy, które się tym zajmują pobierają kilka tysięcy euro - wyjaśnia.

- W Niemczech rozsypywanie prochów jest dozwolone, ale wyłącznie w miejscach do tego przeznaczonych. Popularnym rozwiązaniem są lasy pamięci. Coraz częściej Niemcy decydują się również na rozsypywanie prochów na morzu. Kluczowe jest to, że ceremonia odbywa się w ściśle określonych i wyznaczonych lokalizacjach (z podanymi współrzędnymi geograficznymi) - dodaje Cichewicz.

Z analizy cenników firm pogrzebowych wynika, że przy rozsypaniu prochów w morzu w Holandii koszty zaczynają się od ok. 250-300 euro przy najtańszych opcjach (bez rodziny lub wspólny rejs z innymi rodzinami). W przypadku prywatnego rejsu dla rodziny (w zależności od portu, długości rejsu i dodatków) mogą sięgać ok. 500-700 euro.

Z informacji ogólnokrajowego branżowego związku przedsiębiorstw pogrzebowych w Niemczech (Bundesverband Deutscher Bestatter) wynika, że najtańsza opcja z minimalnymi usługami (prostą urną, bez rozszerzonej ceremonii) może zamknąć się w okolicach kwoty 1,9-2,5 tys. euro. Natomiast bardziej rozbudowane ceremonie (większy statek, dłuższy rejs, rozbudowana oprawa, catering) kosztują 4-5 tys. euro. Koszty pogrzebu na morzu wahają się od 3,5 do 8 tys. euro.

Dutkiewicz zwraca uwagę, że problemem będzie przechowywanie urny w domu. - Kto ma się nią zająć po śmierci opiekuna urny, gdy był osobą samotną? Kto ma za to zapłacić? - pyta. Jak zauważa, "w Czechach jest to już teraz duży problem, Polacy nie muszą popełniać tych samych błędów".

5 tys. zł kary za rozsypywanie prochów

Dutkiewicz przekonuje, że branża pogrzebowa nie blokuje zmian.

- Patrzymy na konieczność zmian przede wszystkim z perspektywy kulturowej i światopoglądowej. Nikt nie jest przeciwny kremacji. Nikt nikogo nie zmusza do organizowania drogich pogrzebów i stawiania wystawnych nagrobków. Cmentarze mogą mieć różny charakter, ale to zawsze miejsca zadumy i szacunku dla pamięci zmarłych. Ludzie wieki temu umówili się na chowanie zmarłych na cmentarzach. Ta zasada nie obowiązywała tylko w czasach wojen, ale nawet zwłoki poległych i zamordowanych ekshumuje się z pól i lasów i przenosi na cmentarze - zaznacza.

Wolicki określa petycję jako "kolejną wrzutkę, żeby cokolwiek robić, ale nic nie zrobić". - Generalnie wszyscy próbują zajmować się tym, czym nie trzeba. Jest do zmiany ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 r., która jest kalką ustawy z 1932 r. Tym nikt się nie zajmuje - zwraca uwagę.

To właśnie ten dokument nakazuje, by szczątki (także po kremacji) były składane w grobach ziemnych, murowanych, katakumbach lub kolumbariach znajdujących się na cmentarzach.

Obecnie rozsypywanie prochów oraz przechowywanie urny w domu lub chowanie jej poza cmentarzem (np. w ogrodzie) jest traktowane jako naruszenie przepisów. Grozi za to grzywna do 5 tys. zł albo areszt do 30 dni.

Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl

Źródło artykułu: WP Finanse
To czytają wszyscy
Będą kontrole w Dino. Związkowcy podali szczegóły
Będą kontrole w Dino. Związkowcy podali szczegóły
FINANSE
Ostrzeżenie przed wilkami. Pojawiły się przy podmiejskich domach
Ostrzeżenie przed wilkami. Pojawiły się przy podmiejskich domach
FINANSE
Polacy zaciskają pasa na święta. Na tym szukamy oszczędności
Polacy zaciskają pasa na święta. Na tym szukamy oszczędności
FINANSE
Przebadali kawy. Zwycięską markę można kupić w Polsce
Przebadali kawy. Zwycięską markę można kupić w Polsce
FINANSE
Kary za parkowanie przed sklepem. Płacić? Prawnik wyjaśnia
Kary za parkowanie przed sklepem. Płacić? Prawnik wyjaśnia
FINANSE
Oszust od roku żerował na 60-latce. Kobieta straciła 140 tys. zł
Oszust od roku żerował na 60-latce. Kobieta straciła 140 tys. zł
FINANSE
Odkryj
Pracuje w Rossmannie. Pokazał, co pracownicy dostali na święta
Pracuje w Rossmannie. Pokazał, co pracownicy dostali na święta
FINANSE
Pokazała rachunek za karpia. "Przy ladzie mnie zatkało"
Pokazała rachunek za karpia. "Przy ladzie mnie zatkało"
FINANSE
Spór o podwyżki w Kauflandzie. "Pracownicy przystąpią do strajku"
Spór o podwyżki w Kauflandzie. "Pracownicy przystąpią do strajku"
FINANSE
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
FINANSE
Nie dla kontrowersyjnej instalacji pod kościołem. Spór w sercu Tatr
Nie dla kontrowersyjnej instalacji pod kościołem. Spór w sercu Tatr
FINANSE
Emerytury z Norwegii trafiają do Polaków. Tyle wynoszą co najmniej
Emerytury z Norwegii trafiają do Polaków. Tyle wynoszą co najmniej
FINANSE
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥