Rosjanie schowani w łupkach
"Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że co piąta koncesja na poszukiwanie w Polsce gazu łupkowego jest w rękach rosyjskich firm. Zdobyły je, przejmując spółki mające pozwolenia. Te informacje dwoje polskich eurodeputowanych PO - Lena Kolarska-Bobińska i Jacek Saryusz-Wolski - uzyskało nieoficjalnie z Komisji Europejskiej.
22.09.2011 | aktual.: 22.09.2011 13:12
Ministerstwo Środowiska wydało do tej pory 101 koncesji 25 firmom. Henryk Jacek Jezierski, wiceminister środowiska i główny geolog kraju, przyznaje „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, że oficjalnie żadna z koncesji nie należy do firmy z kapitałem rosyjskim. Resort nie jest w stanie sprawdzić, czy spółki posiadają kapitał rosyjski.
"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa, że rozpoczęcie eksploatacji złóż gazu łupkowego w Polsce będzie dla Rosji zagrożeniem. W tej sytuacji blokowanie eksploatacji i kontrola złóż łupków może być dla Rosji sposobem na utrzymywania eksportu paliwa do UE.
Polsce trudno będzie sprawdzić, czy opóźnienia - w poszukiwaniach, a potem w eksploatacji - to przypadek, czy zła wola. A w sytuacji zdemaskowania ryzyko jest niewielkie - koszt koncesji to 500 tysięcy złotych, co dla giganta takiego jak Gazprom jest niewielką sumą.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
- Nawet, jeśli część koncesji na poszukiwanie gazu niekonwencjonalnego trafi do firm, które chciałyby blokować wydobycie, to inni koncesjonariusze będą ten surowiec skutecznie eksploatować - uważa wicepremier Waldemar Pawlak.
Minister gospodarki skomentował w ten sposób prasowe doniesienia, jakoby co piąta koncesja na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce była w rękach rosyjskich firm, którym miałoby zależeć na blokowaniu wydobycia.
Pawlak mówił w czwartek, że rokowania dotyczące gazu łupkowego są bardzo dobre, a z pierwszych odwiertów popłynął już surowiec. - To są inwestycje wymagające dużego zaangażowania kapitału i technologii i ten proces będzie trwał kilka lat. Ale realne jest, że w perspektywie kilkunastu lat gaz łupkowy może zmienić geopolitykę i w Polsce i na Ukrainie - ocenił Pawlak.
- Nie miałbym specjalnych wątpliwości, bo nawet jeśli część koncesji będzie w rękach firm, które będą chciały blokować wydobycie, to reszta będzie skutecznie działać - dodał wicepremier.
Główny geolog kraju Jacek Jezierski tłumaczył w Sejmie, że koncesje nie mogą być "zamrożone". - W koncesji są warunki, na jakich jest ona przyznawana. Jeśli firma nie spełni warunków w niej zapisanych, to koncesja zostanie odebrana - uspokajał.
Podkreślał, że zasady przyznawania koncesji w nowym prawie się nie zmieniły, udzielane są koncesje na poszukiwanie złóż, a potem osobna koncesja wydobywcza. Jezierski mówił też, nie zmieniły się też zasady obrotu koncesjami. - Tak samo poprzedni rząd, jak i obecny udzielają koncesji na poszukiwania i koncesje na wydobycie złóż. Poszukiwania złóż są bardzo kosztowne i to naturalne, że firmy po znalezieniu złóż przystępują do poszukiwania partnerów do ich wydobycia, którzy zainwestują swoje pieniądze. Tak dzieje się na całym świecie, że firmy montują konsorcja, które potem przystępują później do eksploatacji kopalin - wyjaśniał Jezierski.