Rusza budowa South Stream. J. Steinhoff: to sukces Rosji i porażka UE
To będzie jedna z największych inwestycji energetycznych ostatnich lat. Dziś Rosjanie rozpoczynają budowę gazociągu South Stream, którym gaz z Azji Środkowej będzie dostarczany na południe Europy. W ceremonii rozpoczęcia budowy ma wziąć udział prezydent Władimir Putin. Rosyjskiemu monopolowi gazowemu zaszkodzić może teraz jedynie unijny trzeci pakiet energetyczny, który ograniczyłby konktrolę Gazpromu nad europejską częścią nowego gazociągu.
07.12.2012 07:58
Za pomocą South Stream od 2018 roku do południowej Europy trafiać będzie rocznie 63 mld metrów sześciennych surowca. Gazociąg będzie biegł z rejonu Anapy w Rosji po dnie Morza Czarnego - w tym przez wyłączną strefę ekonomiczną Turcji - do okolic Warny w Bułgarii, a następnie przez Serbię, Węgry i Słowenię do Tarvisio na północy Włoch. Koszt jego wybudowania szacuje się na 16 mld euro.
– To jest sukces Rosji i porażka Unii Europejskiej i krajów członkowskich – komentuje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Janusz Steinhoff, były minister gospodarki. – Projektem europejskim był projekt budowy gazociągu Nabucco. Tak zabieraliśmy się do tego projektu, że Rosjanie nas wyprzedzają, co zdecydowanie nie jest dobrym rozwiązaniem.
Rosyjski projekt oceniany jest przez Brukselę jako sprzeczny z interesami Unii Europejskiej – tak we wrześniu 2011 roku mówił komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Janusz Steinhoff uważa, że z tego powodu Bruksela będzie szczególnie uważnie przyglądała się nowemu gazociągowi.
– Gazprom będzie musiał się stosować do tych wszystkich przepisów, które wprowadziła UE, bo w znaczącym stopniu będzie przechodził przez kraje Unii. Rosjanie muszą się dostosować do tych wszystkich reguł, które w krajach UE działają. Czyli to jest zasada dostępu i wszystko to, co wpisuje się konsekwentnie w koncepcję budowy konkurencyjnego rynku energii elektrycznej i gazu w UE – twierdzi Steinhoff.
Dlatego tylko trzeci pakiet klimatyczny może doprowadzić do tego, że ograniczona zostanie rola monopolistów. Zgodnie z przyjętym w 2009 pakietem, systemem przesyłowym gazu w krajach UE mają zarządzać niezależni operatorzy. Z postanowień pakietu częściowo wyłączony jest gazociąg Nord Stream, który został uznany za projekt o znaczeniu europejskim. Rosjanie chcieliby podobnego wyłączenia w przypadku planowanego gazociągu South Stream,
– Trzeci pakiet, który w istocie zmierza do budowy konkurencyjnego rynku, zarówno energii elektrycznej, jak i gazu w UE, jest programem, który chroni odbiorców, który nie dopuszcza do pozycji dominującej na rynku – mówi Janusz Steinhoff.
Verheugen: Nabucco się nie zmaterializuje, Rosja jeszcze mocniejsza
Europa chciałaby też zdywersyfikować dostawy surowca m.in. przez budowę gazociągu Nabucco, który omijałby Rosję. Według aktualnego scenariusza już w 2017 roku do Europy płynęłoby od 10 do 23 mld sześciennych gazu rocznie z Azerbejdżanu. W obecnym, skróconym kształcie gazociąg ma mieć 1,3 tys. km długości, zamiast planowanych pierwotnie 4 tys. km. Głównymi udziałowcami projektu Nabucco są Austria, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Turcja. Do końca marca ministrowie gospodarek tych krajów mają podjąć decyzję, czy podejmują się budowy gazociągu.
– Idea zorganizowania dostaw gazu z centralnej Azji bez udziału Rosji, czyli projekt Nabucco, oczywiście się nie zmaterializuje więc to znaczy, że zwiększa się nasze uzależnienie od rosyjskich dostaw gazu – mówi Newserii były unijny komisarz Gunter Verheugen. – South Stream oznacza, że pozycja Rosji jako najważniejszego dostawcy gazu będzie jeszcze mocniejsza.
Gazociąg południowy buduje powstały w 2007 r. koncern South Stream AG. Połowę udziałów ma w nim rosyjski Gazprom, 20 proc. włoski ANI, w po 15 proc. francuski EdF i niemiecki Wintershall. Pierwszym odcinkiem gaz ma popłynąć już w 2015 roku, pełną przepustowość gazociąg ma osiągnąć w 2018 r.