Ruszyła fala pozwów zbiorowych. Zarażeni żółtaczką chcą milionów

Ponad 75 mln zł - tyle w przypadku przegranej musiałby zapłacić Skarb Państwa osobom zarażonym żółtaczką. Pozew zbiorowy w tej sprawie wpłynął już do sądu. Wśród kilkuset osób z całego kraju są również Wielkopolanie, którzy jednak zamierzają skorzystać z nowych możliwości także w innych przypadkach. 378 osób złożyło już w sądzie pozew o przyznanie zadośćuczynienia za zarażenie wirusem HCV (żółtaczką typu C). Chodzi o pacjentów, których leczono na hemofilię preparatami zanieczyszczonymi wirusem. Chorzy winą obarczają resort zdrowia.

Ruszyła fala pozwów zbiorowych. Zarażeni żółtaczką chcą milionów
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

27.07.2010 | aktual.: 28.07.2010 12:42

- To ministerstwo zajmuje się kupnem i dystrybucją tych leków - tłumaczy mecenas Małgorzata Szczypińska-Kozioł, pełnomocnik poszkodowanych. - Do 1989 r. krew przekazywana do produkcji leków nie była odpowiednio badana. Dopiero w 1989 r. w preparatach zidentyfikowano wirus HCV. Mimo to polski resort zaczął odpowiednio zabezpieczać krew dopiero w 1992 r.

Ale wśród poszkodowanych są także osoby, które zaraziły się żółtaczką po 2000 roku. Zdaniem mec. Szczypińskiej-Kozioł, to również wina ministerstwa, które skażonych leków nie wycofało. Około 400 osób domaga się teraz po 200 tys. złotych zadośćuczynienia.

Jak się jednak okazuje możliwości złożenia pozwu zbiorowego zainteresowani są i inni Wielkopolanie. O takim rozwiązaniu myślą m.in. mieszkańcy bloków przy ulicy Spółdzielców w Koninie. Ich właścicielem był upadły już TBS "Inwestor". Teraz o możliwość wykupu własnych mieszkań walczy około 60 rodzin.
- Jeśli okaże się, że zostaniemy sprzedani, to złożymy pozew zbiorowy i będziemy domagać się zwrotu kaucji oraz partycypacji. O innych roszczeniach jeszcze nie myśleliśmy - mówi Przemysław Grzelak, przedstawiciel mieszkańców. Wiadomo już, że kaucja i partycypacja wyniosły jednego lokatora kilka tysięcy złotych.

To jednak nie wszystko. Dwa pozwy zbiorowe przygotowuje właśnie poznański adwokat, Przemysław Maciak. I choć na razie nie chce ujawnić, kogo one dotyczą, zdradza nam, że pozwane zostaną dwie firmy.
- Jedną ze spraw wniosą akcjonariusze mniejszościowi pewnej spółki - mówi mecenas Przemysław Maciak. - Chcą oni pozwać akcjonariuszy większościowych, bo uważają, że ich prawa nie są należycie respektowane i reprezentowane.
Drugi pozew wniosą poszkodowani przez firmę produkującą szkodliwe substancje.
- Dla dobra klientów, nie mogę powiedzieć nic więcej - tłumaczy mec. Maciak. - Pozwy są na finalnym etapie przygotowań. Niebawem będziemy ustalać kwotę żądanych odszkodowań. W grę wchodzi kilkadziesiąt tysięcy złotych na osobę.

Ta kwota nie szokuje porównując ją do tej, o jaką chcą zbiorowo wystąpić mieszkańcy zalanego przez powódź Sandomierza. Pozew złożą prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Już teraz chce się do niego przyłączyć się ok. 200 osób. Ale pod warunkiem, że sąd nie nałoży na nie obowiązku zapłaty kaucji. Zbigniew Rusak, przedsiębiorca z Sandomierza, szacuje, że średnio na każdą osobę będzie przypadać 500 tys. zł odszkodowania. Zatem gdyby sprawa została wygrana przez 200 osób, państwo musiałoby zapłacić im rekordową kwotę 100 mln zł.

Prawnicy uważają, że dopiero pierwsze wyroki pokażą skuteczność nowego prawa. Na razie dalecy są od porównań do Stanów Zjednoczonych. Tam firmy rocznie wypłacają nawet 250 mld dolarów odszkodowań. W Europie pod względem liczby wygranych spraw przodują Holendrzy. Przykładowo inwestorzy giełdowi występujący tam przeciwko koncernowi Shell wygrali łącznie 350 mln dolarów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)