Ryanair i WizzAir walczą o Kraków i Katowice. Bilety mogą potanieć
Dwaj najwięksi niskokosztowi przewoźnicy działający w Polsce rozpoczynają bój o lotniska w Balicach i Pyrzowicach. Do tej pory starały się nie wchodzić sobie w drogę. Teraz to się zmienia. I może oznaczać sporo korzyści dla pasażerów.
W 2019 roku wzrost ruchu pasażerskiego na lotniskach nie był już tak duży, jak w poprzednich latach. Największy skok (bo ponad 23-procentowy) zanotowało lotnisko Kraków-Balice. To efekt wielkiej ofensywy WizzAira, który otworzył w Grodzie Kraka swoją bazę i uruchomił kilkadziesiąt połączeń, łamiąc tym samym niepisany układ z Ryanairem - pisze środowa "Gazeta Wyborcza".
Kraków był bowiem bastionem Ryanaira i WizzAir nigdy nie poczynał sobie na tym terenie tak śmiało, w zamian Ryanair nie wchodził w drogę WizzAirowi na najważniejszym dla niego lotnisku w Katowicach-Pyrzycach. Teraz jednak status quo został zachwiany - Irlandczycy zapowiedzieli, że rozkręcą swój biznes w Katowicach.
Chcą tam obsłużyć o 50 proc. pasażerów więcej niż przed rokiem. Już otworzyli tam bazę. To oznacza otwieranie nowych połączeń i całkiem prawdopodobne jest, że przynajmniej część tras będzie się pokrywać z ofertą WizzAira. To z kolei pociągnie za sobą potrzebę ostrej walki o klienta.
Obejrzyj też: Linie lotnicze ignorują zakaz nocnych lotów z Okęcia. Najczęściej sen mieszkańcom zakłóca... LOT
Dlatego też zapewne ceny pójdą w dół. Tak jak to miało miejsce w Wiedniu, gdzie kilku niskokosztowych przewoźników tak walczyło o klienta, że bilety na niektóre połączenia kosztowały... jednego eurocenta.
Wzrosty w Krakowie i Katowicach, a także kilku innych największych lotniskach, oznaczają jednak zarazem uciekanie linii z mniejszych portów. Jednak tak jest na razie. Kiedy duże porty będą już zupełnie zapchane, wtedy przyjdzie czas także na małych - podsumowuje "Gazeta".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl