Rynek nie reaguje na złe informacje
Opublikowane w tym tygodniu raporty makroekonomiczne nie dają inwestorom powodu do optymizmu. Wczorajsze dane z USA pokazują, iż spowolnienie w największej gospodarce świata cały czas postępuję.
20.07.2012 09:24
Aukcja obligacji w Hiszpanii przypomniała o palącym problemie w Europie i decyzja niemieckiego parlamentu dająca zielone światło dla przekazania Hiszpanom pomocy w żadnym stopniu tego problemu nie rozwiązuje. Z drugiej strony mamy nieco lepsze wyniki spółek technologicznych. To jednak zbyt mało aby podtrzymać nastroje, które bądź co bądź zostały wykreowane wystąpieniami Bernanke.
USA: dane nadal słabe
Wczorajsze dane z USA miały sporą wartość informacyjną – miały bowiem zweryfikować wcześniejsze nadzieje inwestorów na poprawę sytuacji gospodarczej. Tydzień temu poznaliśmy nadzwyczajnie dobre dane o liczbie nowych zarejestrowań bezrobotnych (350 tys.) i choć od początku wiadomo było, że po części jest to efekt pracy branży samochodowej w pierwszym tygodniu lipca, inwestorzy mogli liczyć przynajmniej na częściową poprawę. Dane za kolejny tydzień tego jednak nie potwierdziły – liczba nowych wniosków o zasiłek wzrosła do 386 tys.
Podobnie było ze wskaźnikami aktywności – publikowany w poniedziałek wskaźnik dla okolic Nowego Jorku (pierwsze miesięczne dane z USA za lipiec) wzrósł bardziej niż oczekiwano. Jednak analogiczny wskaźnik dla okolic Filadelfii nie potwierdził tej poprawy. Co prawda odnotowaliśmy tu wzrost z -16,6 do -12,9 pkt., konsensus zakładał jednak, iż zobaczymy wartość -7,7 pkt. Zatem na ten moment nie możemy mówić o poprawie sytuacji w USA. W ten obraz wpisały się również dane pokazujące mniejszy wolumen sprzedaży na rynku wtórnym domów. Co ciekawe, rynek nie specjalnie przejął się tymi danymi. Co prawda powstrzymały one wzrosty na Wall Street, ale mając na uwadze, iż w ciągu ostatniego tygodnia indeks S&P500 wzrósł o 5% ta reakcja jest bardzo nieśmiała.
Branża technologiczna ciągnie Wall Street w górę
Po części wytłumaczeniem optymistycznego zachowania Wall Street są wyniki spółek technologicznych, które ogólnie okazują się nieco lepsze od oczekiwań. Po korzystnych raportach ze strony Intela (który jednak obniżył prognozy na kolejne kwartały) i IBM, wczoraj lepsze od oczekiwań wyniki podały Google i Microsoft, choć w przypadku Google przychody były mniejsze niż oczekiwano, a w przypadku Microsoftu lepsze są tylko wyniki z działalności kontynuowanej, nie uwzględniającej sporych odpisów. Z drugiej strony mocno spadały notowania spółki AMD, która obniżyła prognozy sprzedaży. Tym samym, choć bieżące wyniki spółek z branży technologicznej są lepsze niż oczekiwał rynek, kolejne kwartały mogą nie być już tak dobre i wydaje się, że publikacje raportów to zbyt mało aby usprawiedliwić obserwowaną ostatnio mini-hossę.
Europa: słaba aukcja w Hiszpanii, MFW przestrzega Wielką Brytanię
Wczorajsza aukcja hiszpańskich obligacji odkurzyła zapomniany nieco przez rynki problem. Hiszpanie sprzedali 2-latki przy rentowności 5,20%, 5-latki przy 6,46% i 7-latki przy 6,70%. Mimo to stosunek popytu do podaży był niższy niż 2, podczas gdy w czerwcu wynosił około 4, przy wyraźnie niższych rentownościach. W naszych komentarzach zwracamy uwagę, iż rentowność hiszpańskich 10-latek pozostaje w okolicach 7%, co oznacza, iż problem na południu Europy nie został rozwiązany choćby wcześniej. Teraz wyraźnie rosną też rentowności na krótkim końcu krzywej. Sytuacja na rynku obligacji w Europie tłumaczy problemy z odbiciem w notowaniach EURUSD, ale już inne rynki w zasadzie całkowicie ignorują ten problem. Jak to bywało już w przeszłości – zapewne do czasu.
MFW ostrzega natomiast Wielką Brytanię. Fundusz obniżył prognozę wzrostu dla tego kraju na ten rok do zaledwie +0,2% i zaznacza, że jeśli wzrost będzie pozostawał słaby potrzebna będzie dalsza ekspansja monetarna jak i przyhamowanie konsolidacji fiskalnej. To stawia brytyjski gabinet w nieciekawym położeniu – ograniczenie deficytu jest bowiem warunkiem utrzymania najwyższych ratingów. Mimo tych ostrzeżeń funt zyskiwał wczoraj na wartości i był to kolejny dzień zwyżki na parze GBPUSD. Rynek zignorował też słabe dane o sprzedaży detalicznej. Mamy zatem podobne zachowanie inwestorów jak w przypadku USA, co może skończyć się większą wyprzedażą.
Na wykresach:
S&P500 (kontrakty), D1 – mimo ogromnej determinacji byków nie udało się wczoraj pokonać oporu 1375 pkt. na wykresie kontraktów na indeks S&P500 – maksimum z początku lipca; natomiast z technicznego punktu widzenia sytuacja pozostaje otwarta; sprzedający mogą oczywiście wypatrywać tu formacji podwójnego szczytu (z linią szyi na poziomie 1319 pkt.), ale najpierw muszą pokonać wsparcie na poziomie 1357 pkt.; do tego czasu zachowany jest kierunek wzrostowy
EURUSD, D1 – po czterech kolejnych młotach na dziennym mamy szpulkę, a to może być pierwszy krok do oddania pola przez kupujących; w takim scenariuszu to, co mogło wyglądać jak początek większego odbicia może być jedynie pauzą w przecenie, której celem byłyby minima z 2010 roku (1,1875); naturalnie kluczowym wsparciem pozostaje dołek z 13 lipca na poziomie 1,2162
USDJPY, D1 – coraz więcej zdecydowania widzimy natomiast na parze USDJPY, gdzie po korekcie prostej z czerwca i późniejszej konsolidacji przewagę zdobyli sprzedający; to zaś oznacza, iż rynek w średnim terminie może zmierzać w kierunku minimum 76 jenów za dolara, napotykając po drodze na wsparcie 77,62. Warto zwrócić również uwagę na narastający brak korelacji między rynkami – pary GBPUSD czy AUDUSD zachowują się podobnie jak Wall Street, na EURUSD mamy niezdecydowanie, natomiast USDJPY w lipcu zachowuje się już tak, jakbyśmy mieli powrót pesymizmu na rynek
dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.