Rząd podniesie zasiłek pogrzebowy. Znamy kwotę

Waloryzacja zasiłku pogrzebowego była jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Na stronie opisującej 100 pilnych spraw, którymi zaraz po utworzeniu rządu miał zająć się gabinet Donalda Tuska, znalazła się informacja o podniesieniu świadczenia do 6450 zł, czyli 150 proc. płacy minimalnej. Waloryzacja miała nastąpić od lipca 2024 r.

Zamiary sfinalizowania prac nad podwyżką potwierdziła w TVN24 Marzena Okła-Drewnowicz. - Projekt jest przygotowywany - zadeklarowała minister.

Wysokość świadczenia ma odpowiadać tej, zapowiedzianej w trakcie kampanii wyborczej. Marzena Okła-Drewnowicz sądzi, że waloryzacja powinna nastąpić w lipcu tego roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kwota zasiłku pogrzebowego jest stała od 13 lat. Świadczenie przysługuje członkowi rodziny zmarłego, ale o zwrot kosztów może ubiegać się także osoba niespokrewniona. Wystarczy, że udokumentuje swoje wydatki na pogrzeb. Pieniądze są wypłacane po zorganizowaniu pochówku. ZUS wypłaca je w ciągu 30 dni od otrzymania wniosku.

Aby otrzymać zasiłek pogrzebowy należy spelnić jeden z trzech warunków:

1. Osoba, która opłaciła pogrzeb, jest ubezpieczona w ZUS, pobiera emeryturę lub rentę, a zmarły był jej członkiem rodziny.
2. Zmarły był ubezpieczony w ZUS, pobierał emeryturę lub rentę, lub spełniał warunki do otrzymania emerytury lub renty.
3. Zmarły nie był ubezpieczony, ale pobierał zasiłek chorobowy lub świadczenie rehabilitacyjne po ustaniu ubezpieczenia.

Obecna wysokość świadczenia to 4 tys. zł. Branża pogrzebowa wskazywała od dawna, że jego wysokość nie wystarcza na pokrycie podstawowych kosztów związanych z pochówkiem. Zdarza się, że mimo otrzymania świadczenia rodziny zmarłych muszą zaciągać pożyczki, by sfinansować całą uroczystość. Według szacunków Roberta Czyżaka z Polskiej Izby Branży Pogrzebowej świadczenie powinno zostać podwyższone co najmniej do 8 tys. zł.

Warto również przypomnieć, że 13 lat temu rząd Platformy Obywatelskiej i PSL zdecydował o obniżeniu tego zasiłku z ok. 6800 zł do 4000 zł. Politycy PO tłumaczyli wówczas, że "dochodziło do patologii", a rozwiązanie "zamiast służyć rodzinie, w większym stopniu służyło firmom pogrzebowym".