Samorządy boją się roszczeń po zmianie map terenów zalewowych

Samorządy boją się roszczeń od właścicieli nieruchomości, które znajdą się na nowych terenach zalewowych wyznaczonych przez zmienione mapy powodziowe. Gmin na to nie stać - argumentują. Według resortu środowiska, zmiany w przepisach wymuszone są dyrektywą unijną.

28.01.2015 16:25

O kwestii dostosowania gminnych planów zagospodarowania przestrzennego do nowych map zagrożeń powodziowych dyskutowano podczas środowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (KWRiST).

Jak powiedział obecny na spotkaniu wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski, mapy te znajdują się w tej chwili w końcowej fazie uzgodnień i zostaną przedstawione w pierwszym kwartale tego roku. Będzie to oznaczało dla samorządów konieczność dostosowania do nich miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.

"Zmiana powinna obejmować zmiany przeznaczenia nieruchomości, jeśli te nieruchomości znajdują się na terenach zalewowych" - powiedział Gawłowski.

Ta konieczność wywołuje jednak obawy samorządowców. "Skutek przyjęcia zmian w planach jest taki, że jeśli zmienimy plany w stosunku do dzisiejszych i nowe tereny zaznaczymy jako tereny objęte ryzykiem zalania, obojętnie w jakiej perspektywie, czy tysiącletniej, czy potopu, to następnego dnia przyjdą właściciele nieruchomości położonych na tym terenie po odszkodowania w związku ze spadkiem wartości tych nieruchomości. +Nieruchomościowcy+ i różni +wyceniacze+ bardzo szybko zwietrzą możliwość zrobienia znakomitego interesu i będzie mnóstwo roszczeń odszkodowawczych. Na to gmin na pewno nie stać" - mówił Andrzej Porawski, przedstawiciel Związku Miast Polskich i sekretarz KWRiST.

"Rozkład tych terenów zalewowych, zwłaszcza +nowych+ terenów zalewowych, które dawniej nie były uwzględniane, to będzie problem również zmiany planów w niektórych gminach. Skutki ewentualnych roszczeń odszkodowawczych są dzisiaj zupełnie nieprzewidywalne, ale na pewno będą duże, bo jeśli jakiś nowy teren, który do tej pory był uważany przez wszystkich, w tym przez właścicieli za teren atrakcyjny, inwestycyjny, zostanie objęty tym ryzykiem, to roszczenia mamy jak w banku" - przewidywał.

"My prosimy o powrót do rozmów na ten temat. Nie odpuszczamy tego tematu" - apelował Porawski.

Jednak, jak przekonywał wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski, pomimo zastrzeżeń strony samorządowej, zmiany te będą musiały wejść w życie. "Ja przypomnę, że to nie jest nasz pomysł. (...) Te przepisy wynikają z dyrektywy powodziowej. (...) "Bez przeprowadzenia z sukcesem tych działań nie może być uruchomione finansowanie" - mówił. Jego zdaniem, nowe plany nie wprowadzają nic nowego, bo "obowiązek umieszczania informacji istnieje od zawsze". "To, co my Państwu dostarczamy, to narzędzia, wiedza, informacja o tym, że teren jest zagrożony powodzią" - dodał.

Dowodził także, iż nowe plany pozwolą na skuteczniejszą ochronę przeciwpowodziową. "Często używamy takiego pojęcia +nowy teren zalewowy+. W Wilkowie to też były przecież nowe tereny zalewowe" - argumentował. W 2010 r. cała gmina znalazła się pod wodą, gdy Wisła przerwała wały.

"Ktoś może stale powtarzać, teren nigdy nie był zalany, ale w Wilkowie też się to przez wiele lat nie zdarzało. Sandomierz, fabryka szkła, to jest kolejny przykład terenów dawniej niezalewanych, a na przestrzeni ostatnich kilku lat - kilkakrotnie. Nie chciałbym prowadzić dyskusji, która podważa jakiekolwiek tworzenie tego typu dokumentów" - dowodził.

Jak mówił, mapy zostały przygotowane przez najlepszych w Polsce specjalistów, a jeśli strona samorządowa ma inne, systemowe propozycje rozwiązania problemu, to chętnie ich wysłucha.

W wyniku dyskusji ustalono, że temat map ryzyka powodziowego i dostosowania planów zagospodarowania przestrzennego będzie tematem dalszych uzgodnień w zespołach Komisji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)