Ścieżka odbicia tempa wzrostu PKB będzie płaska i wydłużona - Hausner, raport PARP

10.07. Warszawa (PAP) - W przypadku obecnego spowolnienia gospodarczego ścieżka odbicia będzie płaska i wydłużona. Silnego ożywienia nie można oczekiwać, gdyż rząd nie ma...

10.07.2013 | aktual.: 10.07.2013 10:08

10.07. Warszawa (PAP) - W przypadku obecnego spowolnienia gospodarczego ścieżka odbicia będzie płaska i wydłużona. Silnego ożywienia nie można oczekiwać, gdyż rząd nie ma znaczących możliwości uruchomienia kolejnego impulsu fiskalnego - ocenia Jerzy Hausner w syntezie do raportu PARP oraz Małopolskiej Szkoły Administracji Publicznej "Instrument Szybkiego Reagowania".

"(...) warto porównać przebieg spowolnienia gospodarczego z lat 2001/2002, z tym, z którym mamy do czynienia obecnie. Otóż, w poprzednim przypadku gospodarka weszła w fazę wysokiego wzrostu mniej więcej po upływie trzech lat po przejściu dolnego punktu cyklu koniunkturalnego. Natomiast jeśli przyjąć, że analogiczny punkt miał miejsce w IV kwartale 2009 r., to obecnie po upływie takiego samego okresu, czyli trzech lat, polska gospodarka znajduje się w jeszcze niższym punkcie niż trzy lata wcześniej. Z tym, że w tym czasie przeszła +górkę+ lat 2010-2011, kiedy dynamika wyraźnie wzrosła do poziomu wysokiego (powyżej produktu potencjalnego)" - napisał Hausner.

"Z perspektywy czasu widać zatem wyraźnie skutki i dalsze następstwa polityki fiskalnego poluzowania, którą rząd prowadził w latach 2009-2010. Przypomnijmy zatem, że na przestrzeni tych dwóch lat deficyt budżetowy wzrósł z poziomu około 3 proc. PKB do poziomu blisko 8 proc. PKB. To pozwoliło znacznie szybciej niż w przypadku okresu porównywanego (lata 2002-2005) wejść na ścieżkę wysokiego wzrostu, ale na tej ścieżce gospodarki nie dało się utrzymać: po okresie szybkiego ożywienia, weszła w kolejne - nieco głębsze i dłuższe spowolnienie. Podczas gdy w okresie porównywanym, osiągnięcie poziomu wysokiego wzrostu było dłuższe, ale ożywienie okazało się relatywnie trwałe (4 lata wysokiej koniunktury)" - dodał.

"Obecnie tak silnego ożywienia nie można oczekiwać, ponieważ rząd nie ma znaczących możliwości uruchomienia kolejnego impulsu fiskalnego, bez narażenia się na poważną i dławiącą gospodarkę reakcję rynków finansowych. A jednocześnie w bliskim otoczeniu polskiej gospodarki mamy stagnacjo-recesję, której przełamanie nie nastąpi szybko (...). Zatem prawdopodobne jest, że w przypadku obecnego spowolnienia ścieżka odbicia będzie płaska i wydłużona. Dojście do wysokiego wzrostu przyjmie kształt krzywej zbliżony raczej do U niż do V" - ocenia Hausner.

DŁUŻSZY OKRES NA ŚCIEŻCE NISKIEGO WZROSTU

Zdaniem Hausnera głównym problemem polskiej gospodarki stało się obecnie nie tyle samo ożywienie, ale zagrożenie pozostawania jej przez dłuższy okres na ścieżce niskiego wzrostu, wyraźnie poniżej produktu potencjalnego, który w latach 2012-2013 znacznie się obniżył.

"Według szacunków Instytutu Ekonomicznego NBP, jego dynamika jest obecnie nawet na poziomie poniżej 3 proc. rocznie. Uznanie tej konstatacji jest równoznaczne z przyjęciem, że dla ponownego wejścia polskiej gospodarki na ścieżkę wysokiego wzrostu działania cykliczno-koniunkturalne okażą się niewystarczające i muszą zostać uzupełnione o działania strukturalne, zorientowane na podniesienie konkurencyjności polskiej gospodarki" - napisał Hausner.

"Jedną z takich kluczowych kwestii strukturalnych jest podniesienie poziomu inwestycji prywatnych, które nadal wykazują bardzo niską dynamikę. I co równie ważne - kwartalne i roczne inwestycyjne plany przedsiębiorstw nie wskazują na poprawę sytuacji. To także oznacza, że budownictwo w 2014 r. będzie nadal w głębokiej recesji. I dopiero nowa fala inwestycji publicznych może to zmienić. Sztandarowy projekt Polskich Inwestycji Rozwojowych nie ma niestety szans nabrania rozmachu wcześniej niż w 2014 r." - dodał.

Jego zdaniem impulsem dla znaczącego wzrostu nakładów inwestycyjnych przedsiębiorstw może stać się też silna ekspansja eksportowa, co nie jest wykluczone, a wskazują też na to analizy modelowe.

"W I kwartale 2013 r. odnotowano dwucyfrową dynamikę eksportu. W sumie trudną bieżącą sytuację polskiej gospodarki poprawiają eksporterzy. Utrzymanie w ostatnich kwartałach dodatniej dynamiki wzrostu wynika wyłącznie z wkładu eksportu netto do PKB. Korzystnym sygnałem jest przy tym wejście części polskich eksporterów na rynki pozaunijne oraz krajów b. ZSRR. Ich udział w polskim eksporcie jest nadal niski, ale w ciągu ostatnich 5 lat wzrósł z poziomu 2,9 proc. do poziomu 4,3 proc. Dzięki temu utrzymujemy swój udział w światowym imporcie, pomimo że udział w nim krajów europejskich spada. Problemem na przyszłość może być jednak to, że na rynki pozaunijne eksportujemy głównie pośrednio, poprzez bycie poddostawcą firm zachodnioeuropejskich, zwłaszcza niemieckich" - ocenia Hausner.

"Dzięki aktywności eksporterów i stagnacji spożycia krajowego wyraźnie poprawił się nasz bilans handlowy i rachunek obrotów bieżących. Pod tym względem makroekonomiczna równowaga jest w tej fazie cyklu koniunkturalnego zapewniona i nie grozi nam szybka jej utrata, nawet po wystąpieniu ożywienia. Dodatkową korzystną perspektywę dla dynamiki polskiego eksportu może stworzyć sfinalizowanie negocjacji w sprawie amerykańsko-europejskiej umowy o wolnym handlu" - dodaje.

"Doceniając aktywność eksporterów, trzeba jednak założyć, że w momencie wyraźnej poprawy koniunktury zacznie rosnąć także import zaopatrzeniowy. To spowoduje pogorszenie bilansu handlowego i zapewne spadek wkładu eksportu netto do PKB. W tej fazie rolę głównego czynnika wzrostu powinno przejąć spożycie krajowe. Bez tego nie da się wprowadzić gospodarki na ścieżkę wysokiego wzrostu" - uważa Hausner.

SPOŻYCIE KRAJOWE W STAGNACJI

Hausner zaznacza, że aktualnie nie zanosi się na silny wzrost spożycia krajowego.

"Niestety w sferze spożycia krajowego pozostajemy w stagnacji i aktualnie nie zanosi się na jego silny wzrost. Do tego potrzebny byłby odczuwalny wzrost zatrudnienia. Na to jednak się nie zanosi. Dostępne prognozy wskazują, że w bieżącym roku bezrobocie nie będzie już rosnąć, ale niekorzystny trend na rynku pracy nie zostanie jeszcze odwrócony" - napisał.

"Nieco poprawia sytuację w zakresie spożycia rejestrowany od lutego realny wzrost wynagrodzeń, co jest efektem bardzo niskiej inflacji. Dodatkowo, kolejne obniżki stóp procentowych powodują, że część gospodarstw domowych ponosi mniejsze koszty bieżącej obsługi zaciągniętych kredytów i może te środki przeznaczyć na konsumpcję. Przy wyraźnie niższych stopach, zmniejsza się jednocześnie skłonność gospodarstw do oszczędzania. Szukają one innych możliwości inwestycyjnych niż lokaty bankowe bądź trochę zwiększają konsumpcję" - dodał.

"Nie jest to jednak zjawisko korzystne, patrząc w dłuższej perspektywie, zważywszy na wciąż bardzo niski poziom oszczędności krajowych. W sumie jednak spożycie krajowe jest obecnie głównie podtrzymywane przez waloryzację transferów socjalnych" - ocenia Hausner.

ZAGROŻENIA WYNIKAJĄCE Z NISKIEGO POZIOMU STÓP PROCENTOWYCH

"Rada Polityki Pieniężnej zapowiedziała, że obniżając po raz ósmy stopy procentowe (łącznie o 225 pkt. bazowych), kończy cykl łagodzenia polityki pieniężnej. Zapewne wynikało to z przekonania, że w drugiej połowie 2013 r. polska gospodarka wejdzie w fazę ożywienia (choć będzie ono raczej słabe). A jednocześnie mogą się ujawnić określone zagrożenia wynikające z niskiego poziomu stóp procentowych" - napisał Hausner.

"Jedno z nich mogłoby polegać na zwiększeniu atrakcyjności lokat walutowych w relacji do złotowych, co mogłoby stać się źródłem nominalnej deprecjacji złotego. Uaktywnienie takiego zagrożenia mogłoby wystąpić w okresie, w którym kluczowych źródłem osłabienia złotego może stać się faktyczne odchodzenie FED od polityki luzowania pieniężnego, co niektórzy analitycy przewidują już w II połowie obecnego roku" - dodał.

"Oczywiście osłabienie złotego poprawia sytuację eksporterów i tym samym pobudza gospodarkę w krótkim okresie. Nie musi być to jednak długofalowo korzystne, gdyż ekspansja eksportowa spowodowana tym czynnikiem, nie sprzyja wzrostowi konkurencyjności. Przeciwnie: może ją osłabiać" - ocenia Hausner.

O PROJEKCIE "INSTRUMENT SZYBKIEGO REAGOWANIA"

"Instrument Szybkiego Reagowania" jest projektem partnerskim realizowanym przez PARP wspólnie z Małopolską Szkołą Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Prace zespołu badawczego nadzoruje prof. Jerzy Hausner. Celem projektu jest wsparcie przedsiębiorstw i pracowników, nakierowane na złagodzenie negatywnych skutków istotnego pogorszenia się sytuacji gospodarczej.

Synteza autorstwa Jerzego Hausnera dotyczy dziewiątego cyklu analiz wykonanych w ramach komponentów mikro- i makroekonomicznego. W opracowaniu wykorzystane zostały uwagi i komentarze zgłoszone przez ekspertów systematycznie uczestniczących w pracach Panelu interpretacyjnego.(PAP)

jba/ ana/

Źródło artykułu:PAP
finansepkbyy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)