Sejm przyjął zmiany w ustawie o OFE
Podczas piątkowego posiedzenia Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym.
Nowe przepisy zakładają, że przyszli emeryci będą mogli wybrać, czy chcą przekazywać część składki
do OFE, czy w całości do ZUS.
06.12.2013 | aktual.: 09.12.2013 08:30
Podczas piątkowego posiedzenia Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym. Nowe przepisy zakładają, że przyszli emeryci będą mogli wybrać, czy chcą przekazywać część składki do OFE, czy w całości do ZUS. Przed głosowaniem między posłami doszło do utarczek słownych.
Posłowie przyjęli poprawkę PO, która zapewniła, że tekst ustawy ma brzmienie takie, jak proponował rząd. Za przyjęciem poprawki, a tym samym nowelizacji w takim właśnie brzmieniu, zagłosowało 232 posłów z koalicji PO-PSL, przeciwko było 216 posłów opozycji, a od głosu wstrzymał się jeden poseł - Andrzej Dąbrowski z PSL.
Zgłoszenie poprawki PO, która zawierała całościowy tekst nowelizacji, spowodowane było tym, że posłowie SP zgłosili w czwartek podczas drugiego czytania 999 poprawek. Przyjęcie poprawki skutkowało tym, że bezprzedmiotowe stały się wszystkie inne poprawki zgłoszone do projektu - w sumie ponad tysiąc.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński chciał odłożenia głosowania nad projektem, ale jego wniosek został odrzucony. Jak mówił, OFE to było "największe oszustwo, jakiego się dopuszczono w ciągu ostatniego ćwierćwiecza". Podkreślił, że "proponowana ustawa nie tylko niczego nie zmienia, ale pogarsza sytuację, bo obowiązkowa stopa zwrotu została zniesiona". Zwrócił też uwagę, że w projekcie nie została przewidziana kampania informacyjna w sprawie istoty OFE.
- Pan miał dwa lata jako premier polskiego rządu do skończenia z tym procederem OFE. Gdzie pan wtedy był? To samo chcę przypomnieć Leszkowi Millerowi, który dziś bez przerwy krytykuje OFE. Gdzie pan był przez trzy lata, jak pan był premierem? - pytał z sejmowej mównicy szef Twojego Ruchu Janusz Palikot, zwracając się do liderów opozycyjnych partii.
Kaczyński odpowiedział, że PiS w poprzedniej kadencji Sejmu miało 155 posłów. - Była więc koalicja i w tej sprawie niekoniecznie musiała być zgoda. Do trudnych decyzji sytuacja musi dojrzeć - mówił.
Z kolei szef SLD Leszek Miller przyznał, że nie dziwi się wypowiedzi Palikota. Jak podkreślił, Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych przeznaczyła na lobbing na rzecz OFE ponad 11 mln zł, z czego na działalność medialną 7,5 mln zł. - W tym kontekście wystąpienie przewodniczącego Palikota mnie nie dziwi - wskazał.
W odpowiedzi szef TR zagroził mu procesem. "(...) jeśli ma pan odwagę potwierdzić to, co pan powiedział przed chwilą, sugerując, że ktoś z nas wziął pieniądze, żeby bronić OFE, ja panu powiem: skończy pan w sądzie, jeśli pan to powtórzy publicznie" - zapowiedział.
Na tym się nie skończyło, bo Palikot zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, iż ten zapewniał, że oszczędności ludzi to świętość, której nie można naruszyć. - Za świętokradztwo jest kara znacznie większa niż za obłudę, która spotkała Leszka Millera. To się nie skończy, jak w przypadku Leszka Millera, że pan będzie musiał funkcjonować wśród tych baranów z Samoobrony, bo Samoobrony już nie ma - mówił lider TR.
Na zaczepki Palikota zareagował szef Sojuszu, który przytoczył słowa utworu Juliana Tuwima "Na pewnego endeka co na mnie szczeka": "Próżnoś się repliki spodziewał. Nie dam ci prztyczka, ani klapsa, nie powiem nawet pies cię j..., bo to mezalians byłby dla psa".
Palikot natychmiast zareagował: - Panie Miller, oczekuję od pana tylko jednej rzeczy, żeby pan nie brał jednocześnie pensji poselskiej, diet poselskich i emerytury - powiedział.
Wymiana zdań zdenerwowała byłego ministra finansów, posła PO Jacka Rostowskiego. - Czy to jest prywatna kłótnia na lewicy, czy to jest bardzo poważna sprawa, która pozwoli Polsce naprawić poważny błąd, który został popełniony w momencie wprowadzenia bardzo pożytecznej i dobrej reformy w 1998 r., która pozwala, zabezpieczając przyszłość emerytów, naprawić finanse publiczne Polski na dziesięciolecia, bez wyrządzenia straty emerytom, dzieciom i dziadkom? - mówił.
Głos zabrała także Beata Kempa (SP), która zwróciła uwagę na "poważne zarzuty proceduralne, które mogą spowodować, że ustawa o OFE stanie się kompletnie niekonstytucyjna". Chodziło jej m.in. o poprawkę PO, nadającą nowe brzmienie ustawie.
Zarzuty niekonstytucyjności odpierał sprawozdawca komisji finansów Jakub Szulc z PO, który podkreślił, że choć poprawka nadaje nowe brzmienie tekstowi ustawy, to dotyczy tych samych jednostek redakcyjnych i legislacyjnych, co w pierwotnym druku. - Dlatego nie można tu mówić (...), że złożony projekt poprawki był nowym projektem ustawy - mówił.
Ryszard Kalisz (niezrz.) zwracał uwagę, że "każda ustawa jest uchwalana w trzech czytaniach". W jego ocenie zgłoszona podczas czwartkowych obrad sejmowej komisji finansów poprawka jest "niezgodna z konstytucją". - Co na to poseł sprawozdawca? Czy poniesie odpowiedzialność historyczną za uchwalenie tak ważnej ustawy niezgodnie z konstytucją? - pytał Kalisz.
Szulc zaznaczył, że podczas prac komisji dyskutowano, czy możliwe jest złożenie tego typu poprawki. - Od biura legislacyjnego uzyskaliśmy opinię, że jak najbardziej złożenie takiej poprawki jest możliwe - podkreślił.
Do zarzutów odniósł się też minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. - Dołożyliśmy wszelkiej staranności, żeby pokazać w procesie legislacyjnym zgodność rozwiązań z konstytucją - mówił.
Znowelizowana ustawa przewiduje m.in., że przyszli emeryci będą mogli decydować, czy nadal chcą przekazywać część składki do OFE, czy też całość do ZUS. Z OFE do ZUS mają zostać przeniesione obligacje Skarbu Państwa. W te papiery, jak i w inne instrumenty dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa, OFE nie będą mogły już inwestować.
Przez 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki z OFE mają być stopniowo przenoszone na fundusz emerytalny FUS i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie (tzw. suwak bezpieczeństwa). Wypłatą emerytur będzie zajmował się ZUS. Po osiągnięciu wieku emerytalnego środki stanowiące podstawę wyliczenia emerytury będą przez trzy lata podlegać dziedziczeniu.