Seksuolog: na polityków i biznesmenów działa afrodyzjak władzy

Władza oraz wiążący się z nią prestiż sprawiają, że niektórzy politycy dochodzą do wniosku, że mogą sobie pozwolić na więcej niż zwykli ludzie. Na polityków czy biznesmenów działa też coś, co nazywa się afrodyzjakiem władzy - powiedział PAP prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog.

Seksuolog: na polityków i biznesmenów działa afrodyzjak władzy
Źródło zdjęć: © thinkstock

13.06.2011 | aktual.: 14.06.2011 09:17

O próbę zgwałcenia pokojówki, użycia przemocy seksualnej i bezprawnego uwięzienia oskarżono Dominique'a Strauss-Kahna, dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego, prawdopodobnego kandydata na prezydenta Francji w przyszłorocznych wyborach. Z kolei w marcu tego roku były prezydent Izraela Mosze Kacaw został skazany na siedem lat więzienia za molestowanie seksualne. Jego byłe współpracownice oskarżyły go o gwałt. Jedna z nich utrzymywała, że polityk zmuszał ją do uprawiania seksu pod groźbą zwolnienia z pracy.

"Nie wiadomo, czy postępowanie Dominique'a Strauss-Kahna było zaplanowane, czy też doszło do niego jedynie pod wpływem chwili: napięcia emocjonalnego, alkoholu lub narkotyku. Nie znamy jeszcze okoliczności tego wydarzenia, bo śledztwo trwa" - powiedział PAP prof. Zbigniew Izdebski, współpracownik amerykańskiego Instytutu Kinsey'a.

Jego zdaniem, u niektórych osób stres wywołuje napięcie emocjonalne, które identyfikują one jako pobudzenie seksualne, choć wcale nie musi ono z tego wynikać. Próbą jego rozładowania może być wtedy stosunek seksualny (niekoniecznie wymuszony).

Takie sytuacje zdarzają się u ludzi sprawujących władzę - dodał prof. Izdebski. Są to osoby często narażone na silne stresy, jednocześnie z poczuciem wysokiego prestiżu społecznego. A to sprawia, że niektórzy z nich dochodzą do wniosku, że mogą sobie pozwolić na więcej niż zwykli ludzie.

Ale osoby, które próbują wymusić stosunek seksualny, wbrew temu co się sądzi, często wcale nie muszą być seksoholikami. A jeśli są uzależnieni od seksu, wymagają leczenia, tak jak alkoholicy czy narkomani - powiedział PAP prof. Izdebski. "Ludzie sprawujący władzę mogą natomiast wykazywać większy popęd seksualny" - twierdzi profesor. Bywa nawet, że otoczenie znając czyjeś słabe strony może to wykorzystać do swoich celów.

Według seksuologa, tzw. afrodyzjak władzy sprawia, że ludzie będący u szczytu drabiny społecznej, cieszą się większym powodzeniem u płci przeciwnej. Wśród osób uznawanych za najbardziej seksownych obok ludzi show biznesu często wymieniani są politycy i biznesmeni. Bo władza wzmaga atrakcyjność, a zależy ona w znacznym stopniu od statusu społecznego danej osoby.

"Takie myślenie i postępowanie może się wydawać dziwne, bo przecież osoby z pierwszych stron gazet podlegają szczególnej kontroli społecznej. Musimy jednak pamiętać, że ludzie władzy, działając często pod silną presją, są bardziej skłonni do ryzyka. Może to prowadzić do przekraczania pewnych granic zarówno moralnych, jak i prawnych. I objawiać się takimi zachowaniami jak wymuszanie seksu"- stwierdził rozmówca PAP.

Na manowce prowadzi tuszowanie drobnych występków, nie tylko tych natury seksualnej - podkreśla rozmówca PAP. Daje ono złudne poczucie bezkarności, szczególnie wtedy, gdy ktoś sprawuje władzę. Skutkiem tego może być dopuszczenie się z czasem jeszcze większego występku, co kończy się często wielkim skandalem obyczajowym, niweczącym całą karierę zawodową.

"Gdy tylko pojawią się trudne dla danej osoby sytuacje, warto zwrócić się po poradę do terapeuty - radzi prof. Izdebski. - Nie tylko w kwestiach seksualnych. Chodzi o pomoc psychologiczną. Wiele osób, szczególnie tych, które piastują wysokie stanowiska, musi jakoś odreagować. Terapeuta może pomóc ocenić jej słabe i silne strony, wskazać jak należy radzić sobie w sytuacjach silnego stresu. Wtedy mogłoby być mniej skandali obyczajowych" - podkreślił prof. Izdebski.

Zbigniew Wojtasiński (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)