Sfinks celuje w co najmniej 62 miliony złotych
W październiku spółka restauracyjna przedstawi strategię rozwoju. W jej realizacji pomogą pieniądze z emisji akcji. Ma do niej dojść już w następnym kwartale.
04.09.2009 | aktual.: 04.09.2009 10:08
Sfinks chce wyemitować prawie 6,9 mln akcji serii H. Teraz kapitał dzieli się na 9,28 mln walorów. Będzie to oferta z prawem poboru. Cena emisyjna wyniesie co najmniej 9 zł (wczorajszy kurs to 10,57 zł). Spółka może pozyskać ze sprzedaży akcji minimum 62 mln zł.
_ Część pieniędzy, około 36 mln zł, przeznaczymy na spłatę pożyczki podporządkowanej, której Sfinksowi udzielił pan Cacek. Reszta środków pójdzie na sfinansowanie bieżących potrzeb i ewentualnych dalszych inwestycji _ - zapowiada Dariusz Strojewski, wiceprezes Sfinksa. Sylwester Cacek pożyczył spółce w kwietniu około 30 mln zł. Dzięki temu firmie udało się porozumieć z bankami wierzycielami w sprawie spłaty zobowiązań.
Cacek gwarantuje
Prospekt emisyjny trafił do Komisji Nadzoru Finansowego w lipcu. Największymi udziałowcami Sfinksa są prezes Sylwester Cacek (32 proc.) oraz wiceprezes Tomasz Morawski (27,8 proc.). Obaj zadeklarowali objęcie akcji nowej emisji. Dodatkowo Cacek zagwarantował powodzenie emisji. _ To znaczy, że jeśli ktoś nie obejmie papierów, to ja je kupię _ - mówi.
5-proc. próg w spółce przekracza jeszcze dwóch inwestorów: Commercial Union OFE BPH CU WBK (11,8 proc.) oraz OFE Polsat (8,5 proc.). _ Nie wiemy, czy będą obejmować akcje w ramach nowej emisji _ - mówi Strojewski.
Strategia w październiku
Działający od ponad dwóch miesięcy zarząd Sfinksa przedstawił zarysy nowej strategii, która ma sprawić, że spółka wyjdzie na prostą. Szczegóły poznamy w październiku.Wyniki grupy za pierwsze półrocze były bardzo złe. Była 16,7 mln zł pod kreską wobec 4,4 mln zł zysku netto, które notowała przed rokiem. Przychody spadły o prawie 13 proc., do 90,7 mln zł. _ W tym roku już cudów nie zdziałamy. Jednak wyniki będą coraz lepsze _- obiecuje Cacek. Dodaje, że przy okazji prezentacji strategii w październiku spółka zamierza podać prognozy wyników na przyszły rok.
Spory, spory...
Władzie Sfinksa twierdzą, że jego sytuacja bardzo się pogorszyła w czasie, kiedy zarządzał nią giełdowy AmRest (w marcu walory odkupił od niego Cacek). _ Zastanawiamy się, czy nie pozwać AmRestu i nie zażądać kilku milionów złotych odszkodowania za utracone korzyści, związane z zarządzaniem Sfinksem przez tę firmę _– mówi Cacek. Dodaje, że trwa również spór ze spółką R&C Union. Sfinks zarzuca jej nieuczciwą konkurencję i żąda 18,3 mln zł odszkodowania. _ Z obydwu stron jest wola rozmów. Być może uda nam się zakończyć ten spór polubownie _ - wskazuje szef Sfinksa.
Będzie centralizacja
Analitycy już od dawna zarzucali Sfinksowi nieefektywność, spowodowaną m.in. tym, że sieć nie miała scentralizowanych zakupów. Restauracje zamawiały produkty indywidualnie. To znacząco podwyższało koszty. Teraz to ma się zmienić. _ Od września zaczęliśmy podpisywanie umów w ramach wspólnych zakupów. W październiku pierwsze z tych kontraktów wejdą w życie _- mówi szef Sfinksa. Centralizacją zakupów mają być objęte nie tylko towary spożywcze, ale również m.in. usługi bankowe, środki chemiczne i sprzęt kuchenny.
Rewolucja w umowach
Do poprawy sytuacji finansowej Sfinksa ma się też przyczynić wprowadzenie nowych zasad współpracy z franczyzobiorcami. _ Dotychczasowe umowy dla nich były świetne, bo to spółka ponosiła wszelkie ryzyko. Teraz to się zmieni. Wprowadzimy też opłatę początkową, której dotąd nie było _- zapowiada Cacek. Dodaje, że dotychczasowe umowy nie motywowały franczyzobiorców do zwiększania efektywności lokali i do inwestowania. I na tym cierpiała spółka. _ Spodziewamy się, że do końca roku wszystkie lokale będą już działać na bazie nowych umów _ - mówi. Co się stanie, jeśli przedsiębiorca nie zgodzi się na te zmiany? _ Przejmiemy lokal. Mamy kolejkę chętnych do prowadzenia naszych restauracji _ - odpowiada szef Sfinksa.
Teraz czas na Wook
Sfinks zarządza 111 restauracjami. Najwięcej - bo aż 96 - to sieć Sphinx. Pozostałe lokale to Chłopskie Jadło (10) oraz przejęte dwa lata temu placówki Wook (5). Sphinksy i Wooki działają w segmencie casual dining (lokale niezbyt drogie, na każdą okazję). Z kolei Chłopskie Jadło to segment premium. _ Zamierzamy postawić na rozwój restauracji Wook. Ten brand ma bardzo duży potencjał, większy niż Sfinks _ - mówi Cacek. *Mniej franczyzy *
Kolejna ważna zmiana w funkcjonowaniu sieci będzie dotyczyła innego rozkładu proporcji pomiędzy placówkami własnymi a franczyzowymi. Do tej pory tych pierwszych było bardzo niewiele. _ Teraz chcemy, żeby sieć rozwijała się przede wszystkim przez własne lokale. Jednak nigdy nie będzie ich więcej niż franczyzowych. Szacuję, że udział restauracji własnych w całej sieci wyniesie około 10-20 proc. _ - zapowiada Cacek. Dodaje, że mogą one m.in. pełnić rolę centrów szkoleniowych.
Co z Chłopskim Jadłem?
Nie zapadła jeszcze decyzja, co się stanie z restauracjami Chłopskie Jadło, które trzy lata temu Sfinks odkupił od spółki Polskie Jadło za 27 mln zł. W ubiegłym roku Polskie Jadło skłonne było rozmawiać o odkupieniu tych lokali. Czy to jest cały czas aktualne? _ Nie. Mamy inne plany _ - mówi Jan Kościuszko, prezes i największy udziałowiec Polskiego Jadła.
Cacek odejdzie
Obecny prezes pod koniec marca przejął blisko 33 proc. kapitału Sfinksa. Na stanowisko szefa spółki został powołany w czerwcu. Już wtedy zapowiadał, że jego zadaniem jest stworzenie strategii rozwoju. Potem zamierzał odejść z zarządu. _ Te plany się nie zmieniły _- mówi. Cacek ma również udziały w giełdowym Redanie. Czy pojawi się też w innych spółkach? _ Ogólnie branża odzieżowa jest bardzo ciekawa. Przyglądam się kilku firmom, ale z żadną nie prowadzę konkretnych rozmów _- twierdzi inwestor.
Marcin Sójka - analityk, dom maklerski PKO BP
Firma powinna pozbyć się nierentownych restauracji
Na razie jest trochę za wcześnie, by mówić, że Sfinks staje na nogi. Na pewno spółka musi zmienić strukturę grupy. Uważam, że przede wszystkim powinna pozbyć się nierentownych restauracji, w tym sieci Chłopskie Jadło.
Jeśli chodzi o wyniki grupy za pierwsze półrocze, były one naprawdę kiepskie, znacznie gorsze niż oczekiwał rynek. Ponadto Sfinks ma potężne ujemne kapitały własne. Nie sposób teraz powiedzieć, czy jest szansa, że w przyszłym roku będzie już rentowny na poziomie netto.
Jeśli chodzi o zapowiedzianą emisję akcji, to będzie to w dużej mierze po prostu konwersja zadłużenia. Warto podkreślić, że objęcie walorów zadeklarowali dwaj najwięksi akcjonariusze - Sylwester Cacek i Tomasz Morawski. Dodatkowo Sylwester Cacek zagwarantował powodzenie emisji. Gdyby nie to, nie sądzę, żeby inwestorzy giełdowi byli skłonni kupować akcje w tej ofercie.
Czy Sfinks ma szansę przejąć jakąś firmę działającą w branży? Życzę powodzenia. Jednak uważam, że najpierw spółka powinna uporządkować swoją grupę, a dopiero potem myśleć o akwizycjach. Tym bardziej że na przejęciach już dużo firm "się sparzyło".
Prowadzimy rozmowy w sprawie przejęć
Sfinks chce się rozwijać nie tylko organicznie?
Tak. Aktywna rola w konsolidacji rynku nam odpowiada. Prowadzimy rozmowy w sprawie przejęć.
Czy w grę wchodzą tylko większe podmioty?
Niekoniecznie. Interesują nas spółki, które mają ciekawe brandy. Nie muszą być duże.
Czy do jakiegoś zakupu może dojść jeszcze w tym roku?
Nie sądzę. Takie rozmowy zawsze trochę trwają. Jeśli coś sfinalizujemy, to prawdopodobnie najwcześniej dopiero w przyszłym roku.
Sfinks nie ma zbyt wiele gotówki. Jak sfinansowalibyście ewentualną akwizycję?
Moglibyśmy zrobić kolejną emisję akcji. Ale zaznaczam, że dopiero w przyszłym roku.
A jeśli chodzi o sprawy bieżące - co Sfinks zamierza robić z siecią Chłopskie Jadło?
Jeszcze nie podjęliśmy decyzji. Sieć może zostać wystawiona na sprzedaż. Możemy też zmodyfikować ten brand.
Na jak długo zaangażował się pan w Sfinksa?
Na razie na pewno nie planuję sprzedawać akcji. To inwestycja długoterminowa.
Katarzyna Kucharczyk
PARKIET