Siedzą "jak na bombie". Trwa ewakuacja zwierząt
Państwo Schmidtko z Kędzierzyna-Koźla rozpoczęli ewakuację zwierząt ze swojego gospodarstwa. Choć sztab kryzysowy uspokaja, doświadczenia z 1997 r. każą im przygotować się na najgorsze. Najbliższe godziny będą decydujące.
16.09.2024 14:19
Jak podaje portal farmer.pl, gospodarstwo rodziny Schmidtko położone jest na obrzeżach miasta. Ich farma specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego i koni. W związku z niepewnymi prognozami pogodowymi gospodarze już rozpoczęli ewakuację zwierząt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przygotowują się na najgorsze. Wywożą konie i cielęta
Każda prognoza intensywnych opadów budzi w nich niepokój, ponieważ nauczeni doświadczeniami m.in. z 1997 r. przygotowują się na najgorsze.
Na razie strażacy walczą, ile tylko mają sił. Jeśli wały przesiąkną, to nas prawdopodobnie zaleje. Na razie mamy jednak informacje od komendanta straży miejskiej ze sztabu kryzysowego, że mamy czekać - powiedziała w rozmowie z portalem pani Grażyna Schmidtko.
Na razie ewakuują cielęta i konie, natomiast krowy zostaną przetransportowane dopiero w razie ostateczności, ze względu na konieczność ich regularnego dojenia. Sytuacja jest dynamiczna, a decyzje o dalszych działaniach będą zależeć od rozwoju wydarzeń, w tym od stanu wałów i zbiornika retencyjnego w Raciborzu, z którego obecnie powoli spuszczana jest woda.
- Nigdy nie było takiego scenariusza jak w tym roku. Myśmy byli zalewani w pierwszej kolejności, a teraz na razie nie ma u nas wody. Krapkowice są zalane a my mamy sucho - mówi rolniczka i dodaje, że duża zasługa w tej sytuacji jest wybudowanych i wzmocnionych po doświadczeniach z poprzednich lat wałach.
Sytuacja jest ciężka, siedzimy jak na bomie. Jesteśmy jednym z najniższych punktów na tym terenie, ale jakimś zbiegiem okoliczności jesteśmy suchą wyspą - mówi portalowi pani Grażyna.
Właściciele gospodarstwa liczą, że zabezpieczenia na Odrze oraz zbiornik w Raciborzu wytrzymają napór. Najbliższe godziny będą decydujące.