Słabszy złoty na początku tygodnia
W czasie piątkowej sesji kurs EUR/PLN próbował pokonać opór na poziomie 4,5000. Trwale przebić tą barierę udało się jednak dopiero na początku bieżącego tygodnia.
27.04.2009 | aktual.: 27.04.2009 11:36
Złoty rozpoczął bowiem dzisiejszą sesję od kontynuacji osłabienia - kurs EUR/PLN zwyżkował do poziomu 4,5640, a USD/PLN wzrósł w okolice 3,4730. Polska waluta traci na wartości po publikacji ostatnich danych dotyczących sektora finansów publicznych - nieoczekiwany wzrost deficytu budżetowego w 2008 roku do poziomu 3,9% PKB może bowiem opóźnić przyjęcie euro w 2012 roku. Złotemu nie pomogły również słowa wiceministra finansów D. Radziwiłła, który w weekend w Waszyngtonie powiedział, iż "Polska najprawdopodobniej nie przystąpi do systemu ERM II w pierwszej połowie bieżącego roku, co nie oznacza, że nie stanie się to do końca 2009 r." Rynek oczekiwał natomiast, iż "wąż walutowy" w naszym kraju zacznie obowiązywać jeszcze w drugim kwartale bieżącego roku. Złoty słabnie też między innymi w wyniku tak zwanych "transakcji krzyżowych" w ramach których zajmuje się długie pozycje na parze EUR/PLN i krótkie na EUR/HUF oraz EUR/CZK. Wcześniej bowiem, po informacji o przyznaniu Polsce linii kredytowej przez
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, złoty był kupowany na rzecz czeskiej korony i forinta. Ostatnie informacje o problematycznej sytuacji polskich finansów publicznych, odwróciły jednak ten trend. Dziś o 10.00 z Polski poznaliśmy dane dotyczące sprzedaży detalicznej oraz stopy bezrobocia w marcu. Sprzedaż spadła o 0,8% r/r, co okazało się być gorsze od oczekiwań przewidujących spadek o 0,1%. Udział osób pozostających bez pracy w grupie aktywnych zawodowo wzrósł natomiast do 11,2% wobec prognoz na poziomie 11,1%. Notowania złotego nie zareagowały jednak na te odczyty.
Piątkowa sesja przyniosła silne umocnienie dolara względem euro - kurs EUR/USD zwyżkował aż do poziomu 1,3300, do czego przyczyniły się między innymi lepsze od oczekiwań dane z Niemiec oraz dobre nastroje na Wall Street. Do poprawy sentymentu inwestycyjnego na giełdach w USA przyczyniła się publikacja założeń tak zwanych stres-testów, badających odporność 19 największych amerykańskich banków na ewentualne dalsze zawirowania gospodarcze. Przyjęte zostały dwa scenariusze: bazowy i negatywny. Ten drugi zakłada, iż gospodarka amerykańska skurczy się w bieżącym roku o 3,3%, a w 2010 r. wzrośnie o jedyne 0,5%; bezrobocie z kolei w 2010 r. zwiększy się do 10,3% (założenia scenariusza bazowego, uznawanego za bardziej prawdopodobny wyglądają następująco: PKB 2009: -2,0%, PKB 2010: -2,1%, bezrobocie 2010: 9,8%). Banki mają przedstawić wartość środków, jakimi dysponują w celu pokrycia strat powstałych w przypadku realizacji każdego ze scenariuszy. Te, które mają za mało kapitału, będą miały 6 miesięcy by podnieść jego
wartość – w przypadku niepowodzenia banki będą mogły zgłosić się po pomoc do Departamentu Skarbu.
W czasie dzisiejszej sesji azjatyckiej, notowania eurodolara zniżkowały o ponad 1,5 figury aż do poziomu 1,3130. Coraz częściej na rynku pojawiają się głosy, iż gospodarka USA będzie pierwszą spośród gospodarek wysokorozwiniętych, która wyjdzie z recesji. Inwestorzy w momencie wzrostu awersji do ryzyka uciekają więc w amerykańskie papiery skarbowe - średnie rentowności trzymiesięcznych rządowych papierów dłużnych spadły w ostatnim czasie do poziomu 0,19% wobec 1,27% w zeszłym roku. Nastroje w czasie sesji azjatyckiej popsuły doniesienia makroekonomiczne, jakie napłynęły z Japonii. Według przewidywań tamtejszego Ministerstwa Finansów PKB w roku fiskalnym 2009/2010 skurczy się o 3,3%, a produkcja przemysłowa i eksport, stanowiące filar wzrostu gospodarczego tego kraju, zmaleją odpowiednio o: 23,4% oraz 27,6% (wcześniejsze prognozy zakładały spadki o: 4,8% i 3,2%). Dolara wsparły również pogłoski o tym, iż straty niemieckiego sektora bankowego na toksycznych aktywach mogą sięgnąć ponad 800 mld euro wobec
wcześniejszych przewidywań na poziomie 200-500 mld EUR.
Joanna Pluta
Departament Analiz
DM TMS Brokers S.A.