Śledczy szukają kreta u ojca Rydzyka
Wszyscy współpracownicy ojca Tadeusza Rydzyka (68 l.) mający dostęp do spraw finansowych zostaną wezwani przez prokuraturę. - Wszystko wskazuje na to, że pół miliona chciał "przeprać" ktoś z otoczenia ojca Rydzyka - mówi nam jeden z prokuratorów.
19.09.2013 07:49
Wtorek 10 września. Do Banku Gospodarstwa Żywnościowego w Warszawie, w którym Radio Maryja ma swoje konta, dzwoni mężczyzna. Przedstawia się jako pełnomocnik ojca Tadeusza Rydzyka. Zna stan konta. Poproszony o weryfikację podaje wszelkie loginy i kody dostępu. Za pośrednictwem domu maklerskiego zleca zakup akcji za 580 tysięcy złotych. Ta transakcja zostaje namierzona przez biuro Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Tak dzieje się ze wszystkimi przelewami o wartości powyżej 15 tys. euro, czyli ponad 60 tys. zł.
Podejrzenia GIIF wzbudza jednak nie sam przelew, a to, co dzieje się z pieniędzmi później. Złodziej natychmiast po kupnie akcji sprzedaje je. Pieniądze bardzo szybko wpłaca na inne konto w kilku transzach. To wystarczyło GIIF, by zablokować konto. Natychmiast kontaktują się z Komisją Nadzoru Finansowego oraz powiadamiają prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prania brudnych pieniędzy.
O sprawie informują też pełnomocników ojca Rydzyka. Śledczy w sprawie kradzieży przyjęli dwie wersje: albo złodziejem był haker albo osoba z bliskiego otoczenia ojca Rydzyka, która ukradła pieniądze sama lub przekazała kody i loginy komuś innemu. - Jednak sposób działania wskazuje raczej na kogoś, kto znał kody oraz loginy. Zadziałał poza tym, jakby podobne operacje przeprowadzał już wcześniej, więc haker jest mało prawdopodobny - tłumaczy nam osoba znająca kulisy śledztwa.
Prokuratura zamierza więc wziąć pod lupę wszystkich współpracowników ojca dyrektora, którzy zajmowali się sprawami finansowymi radia oraz mieli dostęp do dokumentów i bankowych kodów. Niewykluczone, że i samego dyrektora Radia Maryja.
W sprawie bardzo cenny może okazać się zapis rozmowy pracownika banku z osobą wydająca dyspozycję - o ile tylko taki zapis się zachował.
Dziś w Fakcie polecamy też: Limuzyny, ciuchy i tłuste pensje. Tak politycy zabiegają o głosy biedaków