Słona cena za czyste powietrze
Nowe unijne normy dla zakładów przemysłowych mogą doprowadzić do upadku wielu przedsiębiorstw i ciepłowni.
Chodzi o te firmy, które, by produkować lub wytwarzać energię, potrzebują tzw. pozwolenia zintegrowanego.
Parlament Europejski pracuje właśnie nad daleko idącymi zmianami przepisów IPPC (Integrated Pollution Prevention and Control), czyli dyrektywy w sprawie zintegrowanego zapobiegania i zmniejszania zanieczyszczeń. Przepisy te określają normy zanieczyszczeń dla poszczególnych rodzajów instalacji przemysłowych. Na ich podstawie wydawane są pozwolenia zintegrowane.
Tym, co budzi największy sprzeciw polskich firm, są zupełnie nowe, znacznie ostrzejsze od dotychczasowych, normy na wprowadzanie pyłów, tlenków azotu i dwutlenku siarki do powietrza. Wiele zakładów, żeby sprostać dziś obowiązującym i planowanym do 2016 r. wymaganiom, już zaciągnęło kredyty i modernizuje technologie spalania oraz urządzenia odpylające.
Jednakże inwestycje te nie wystarczą, by być w zgodzie z nowymi wymogami, nad którymi pracuje Parlament Europejski i które też miałyby obowiązywać od 2016 r. Będzie można wprowadzać do atmosfery kilkakrotnie mniej pyłów i gazów.
_ Gdybyśmy musieli dostosować się do nowych wymagań, koszty niezbędnych modernizacji sięgnęłyby 465 mln zł _ - wylicza Janusz Kucharski, kierownik sekcji rozwojowej energetyki w Zakładach Azotowych w Puławach.
Do tych jednorazowych nakładów na inwestycje zakład ten musiałby doliczać wysokie koszty eksploatacyjne, które wynosiłyby mniej więcej dwa razy tyle co obecny zysk firmy.
_ Ponad 300 zakładów, głównie ciepłowni lokalnych i przemysłowych, będzie musiało zainwestować w dodatkowe instalacje, aby spełnić wymagania dotyczące redukcji emisji _ - mówi Elżbieta Płuska, koordynator programu “Energetyka" w firmie Atmoterm SA.
_ Może to oznaczać, że przedsiębiorcy przeniosą swoje zakłady na Białoruś, a mieszkańcy, którzy nie zdołają udźwignąć wysokich kosztów energii, powrócą do palenia w piecach _- przestrzega Tomasz Podgajniak, były minister środowiska.
Dlatego polski rząd zabiega o przesunięcie terminu wejścia w życie nowych regulacji przynajmniej dla niektórych instalacji. Według Krystyny Panek-Gondek, wicedyrektora z Ministerstwa Środowiska, jest duża szansa, by przesunąć czas dochodzenia do nowych wymagań do 2020 - 2023 roku.
Ze zmienioną dyrektywą będą musieli się zmierzyć nie tylko wytwórcy energii. Nowych obowiązków muszą się spodziewać też hodowcy kur oraz producenci klinkieru cementowego czy płyt drewnopochodnych (np. paneli podłogowych).
Zofia Jóźwiak
Rzeczpospolita