Awantura wokół opłat stacji kontroli aut. "Są jak rentierzy"
Czy właścicieli samochodów czekają podwyżki stawek za obowiązkowy przegląd techniczny? Stacje diagnostyczne chcą, by ustalane przez rząd opłaty poszły w górę ponad dwukrotnie. - Co to jest 100 zł od samochodu? Zakupy w Biedronce są dzisiaj droższe - mówi nam pracownik warszawskiej stacji.
27.06.2024 | aktual.: 27.06.2024 10:34
Opłaty za badanie techniczne pojazdów nie były podnoszone od 2004 r. Właściciel samochodu osobowego zostawia dzisiaj w stacji diagnostycznej dokładnie 98 zł. Za kontrolę pojazdu z instalacją LPG trzeba zapłacić nieco więcej, bo 162 zł. Zdaniem branży te stawki od dawna nie odzwierciedlają kosztów funkcjonowania stacji, bo w tym czasie inflacja liczona narastająco przekroczyła poziom 80 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Temat podwyżek, podnoszony już za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości, wrócił teraz z nową siłą. Do Ministerstwa Infrastruktury trafiło pismo, w którym osiem stowarzyszeń branżowych pisze wprost: "Brak działania w ostatnich 20 latach doprowadził do zapaści branży".
"W ostatnich latach nastąpił istotny wzrost kosztów prowadzenia stacji kontroli pojazdów. Oprócz wyższych kosztów bieżących (media, wynagrodzenia pracowników), wprowadzono dodatkowe obowiązki związane z serwisowaniem i zakupem nowych urządzeń diagnostycznych oraz szkoleniami diagnostów" - czytamy w liście do MI.
Propozycja: 430 zł za przegląd
Artur Sałata, wiceprezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP (SITK), postulował w rozmowie z "Dziennikiem" by badanie techniczne pojazdu kosztowało równowartość 10 proc. płacy minimalnej, czyli 430 zł brutto (od lipca krajowe minimum wzrośnie do 4300 zł brutto miesięcznie).
Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało, że trwają prace koncepcyjne dotyczące możliwości podniesienia opłat na przykład o stopień inflacji. - Przygotowywaliśmy pomysły dotyczące tego, jak pogodzić interesy kierowców, którzy chcą, by było tanio oraz interesy przedsiębiorców, którzy chcą podwyżek, ale w ogóle nie było decyzji w sprawie tak wysokich podwyżek i ich nie będzie - zadeklarował w rozmowie z WP minister Dariusz Klimczak.
Inni przedstawiciele branży także przyznają, że ta kwota 430 zł może okazać się nie do przeforsowania i wskazują, że podwyżka mogłaby ograniczyć się do 246 zł brutto. Takie stanowisko prezentuje m.in. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów.
Jest to oczywiście stawka wyważona i mocno kompromisowa. Złożyliśmy kilka miesięcy temu do ministra rozwoju i technologii poprawkę do tzw. pierwszego pakietu deregulacyjnego, zgodnie z którą wysokość opłat za przeprowadzenie badania technicznego ma w przyszłości podlegać waloryzacji w każdym roku o średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogłaszany przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, czyli co roku o inflację. Wskazano nam, ze propozycja ta trafi do drugiego planowanego pakietu deregulacyjnego - mówi w rozmowie z WP Finanse Jolanta Źródłowska, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Zapytani przez nas pracownicy stacji diagnostycznych są zgodni w jednej sprawie -dyskusja powinna toczyć się o tym, jak mocno zostaną podniesione opłaty, a nie, czy do podwyżki w ogóle dojdzie.
Diagnosta: od lat nie widziałem podwyżki
- Każdy z nas powie to samo - podwyżki są potrzebne, bo te stawki, które mamy są śmiesznie niskie. Bo i co to jest 100 zł od samochodu? Zakupy w Biedronce są dzisiaj droższe - tłumaczy nam jeden z pracowników warszawskiej stacji diagnostycznej.
Mężczyzna, z którym rozmawiamy przyznaje, że od lat nie dostał w pracy podwyżki. Nie dlatego, że odmówił mu jej szef. On sam wstydził się o nią poprosić. Pytamy, czy kwota proponowana przez diagnostów ministerstwu odzwierciedla wzrost kosztów działania stacji. - Wiem tylko tyle, że, jak się pojawi, od razu idę do pracodawcy po większe pieniądze - zapowiada.
Nie wszyscy mieli jednak tyle cierpliwości. Tajemnicą poliszynela jest, że płace na stacjach diagnostycznych były w ostatnich latach zamrożone. Część diagnostów zdecydowała się nie czekać na decyzję ministerstwa i odeszła z zawodu.
Okazja do zrobienia porządków?
Nie wszyscy oceniają jednak działania rządu tak surowo. Jeden z zapytanych przez nas pracowników stacji odpowiedział, że podwyżki opłat chętnie by przyjął, ale doskonale rozumie, że resort infrastruktury chciałby wykorzystać okres negocjacji do zreformowania branży.
Jak to jest, że w Niemczech liczba odmownych decyzji diagnostów wynosi 20 proc., a w Polsce tylko 5 proc.? Z jakiegoś względu samochody, które nie przechodzą kontroli za granicą, u nas tego problemu już nie mają -zastanawia się na głos.
Takich "szpilek" wbijanych w branże diagnostyczną jest więcej. W serwisie X internauci na wieść o planowanych podwyżkach zaczęli skarżyć się, że ich stacje nie wydają paragonów i nie przyjmują płatności kartą. Część użytkowników wskazuje też, że niemal 100 zł za niespełna kwadrans pracy wcale nie jest niską stawką. Nawet w 2024 r.
"25 lat temu musiałem jeździć 10 km do SKP na przegląd a teraz w moim mieście jest ich cztery, a piąta w budowie. Zrobili sobie pasywny zarobek tak, jak rentierzy" - narzeka jeden z internautów.
Firma WSOP, zajmująca się wyposażeniem stacji diagnostycznych, szacuje na swoim blogu, że właściciel stacji na start musi wyłożył około 700-800 tys. zł. Stacja miesięcznie jest jednak w stanie zapewnić dochody na poziomie 15-30 tys. zł, co daje zwrot z inwestycji do 5 lat. Eksperci firmy oszacował, że aby stacja była rentowna, musi dziennie wykonać średnio 7-8 kontroli samochodów.
Plajty firm diagnostycznych
Dane dotyczące zadłużenia branży wskazują jednak, że jej sytuacja nie rysuje się w aż tak różowych barwach. Podczas ostatniej dużej debaty nad podniesieniem stawek za badania techniczne w 2022 r. Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor opublikował dane, z których wynikało, że przeterminowane zobowiązania stacji kontroli pojazdów wzrosły w ciągu roku o 170 proc. - do 67,8 mln zł.
"Branża stacji kontroli pojazdów chyli się ku upadkowi. W pierwszej połowie roku zbankrutowało ponad 150 firm, a do końca roku będzie ich wielokrotnie więcej" - ostrzegał we wrześniu 2022 r. Kazimierz Zbylut, prezes Związku Pracodawców SKP.
Zdaniem przedsiębiorców bankructw stacji diagnostycznych będzie więcej. We wspomnianym liście do Ministerstwa Infrastruktury piszą, że dalsze "mrożenie" stawek doprowadzi do upadku przedsiębiorstw, a już teraz, przy rosnących kosztach działalności, brak podwyżek dosłownie "wyniszcza branżę".
- Mamy sygnały, że wiele firm z tej branży zakończyło już działalność. Wielu przedsiębiorców sygnalizuje, że bardzo poważnie rozważa taka ewentualności w najbliższym czasie - dodaje Jolanta Źródłowska, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl