Stracili pracę za skandaliczny wpis na Instagramie. Afera z Tigerem ucichnie?
Dwie osoby z agencji J. Walter Thomson, obsługującej markę Tiger (Maspex), pożegnało się z pracą. To efekt fatalnej wpadki firmy, która w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego zamieściła na Instagramie grafikę z obraźliwym gestem i hasłem: „1 sierpnia. Dzień Pamięci. Chrzanić to co było. Ważne, to co będzie”.
10.08.2017 | aktual.: 10.08.2017 09:05
Zbulwersowany właściciel firmy Maspex, Krzysztof Pawiński zapowiadał wczoraj wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za skandaliczny wpis.
Agencja przeprosiła za „przekroczenie granicy dobrego smaku i naruszenie wartości historycznych, jakim było Powstanie Warszawskie”.
"Kreowanie silnie buntowniczego charakteru Tigera uśpiło naszą czujność, doprowadzając do niedopatrzenia w kontroli jakości komunikacji, czego efektem stało się naruszenie najwyższych wartości. Sytuację uważamy za niedopuszczalną i zostaną wyciągnięte konsekwencje" – napisała w oświadczeniu Beata Turlewska-Zduńczyk, prezes agencji.
Wulgarna grafika opublikowana została w rocznicę Powstania Warszawskiego, w którym straciło życie 150 tys. cywilów. Na firmę Maspex, właściciela marki Tiger, posypały się gromy. Pojawiły się wezwania do bojkotu firmy i producenta napoju. Skandal poruszył różne środowiska. Zareagowało także Muzeum Powstania Warszawskiego, publikując tweet: "Hej @tigerdrinkpl! Niedługo zaczynamy zapisy na lekcje muzealne (różne poziomy, nawet dla dzieci z podstawówki). Może wpadniecie?". Do wpisu nawiązała m.in. firma itaxi: "W razie potrzeby możemy podwieźć :)".
Osobiście zaangażował się również Filip Chajzer, który za sprawą fundacji zbiera pieniądze dla polskich żołnierzy. Dziennikarz na swoim profilu facebookowym podpowiadał, że "Zbiórka dla Powstańców 2017" to odpowiednia forma pokuty. Maspex wziął to sobie te słowa do serca i przelał na konto fundacji pół miliona złotych.