Strajk lekarzy na niebezpiecznej ścieżce

Strajk lekarzy wkroczył na niebezpieczną
ścieżkę. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zerwał rozmowy z
rządem. Szef związkowców Krzysztof Bukiel wezwał medyków, by
zwalniali się z pracy. A potem poszedł na spotkanie z Wojciechem
Olejniczakiem, liderem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To zły
sygnał i błędna taktyka - uważa komentator "Rzeczpospolitej"
Krzysztof Gottesman.

26.05.2007 | aktual.: 26.05.2007 05:40

W ten sposób bowiem protest lekarzy domagających się wyższych pensji wpisał się w polityczny konflikt. Lekarze sami podali w wątpliwość swoje dobre intencje - trudno bowiem podejrzewać, że zależy im na kompromisie i porozumieniu, skoro udali się do największego politycznego wroga obecnej władzy. Jak może pomóc im Wojciech Olejniczak? Czy stanie się nagle szukającym kompromisu mediatorem między protestującymi a rządem? Czy zacznie teraz namawiać lekarzy, by wrócili do pacjentów? - stawia pytania Gottesman.

Można się raczej spodziewać, że postara się wykorzystać tę okazję do mocnego uderzenia w rząd. A i rząd będzie mógł traktować OZZL nie jako partnera społecznego dialogu, ale jako przeciwnika politycznego. Konflikt jeszcze bardziej się zaogni i część lekarzy może rzeczywiście odejść od łóżek pacjentów. Wtedy będzie można już tylko próbować odwoływać się do sumień strajkujących, przypominać im treść składanej przysięgi, ale nie wydaje się, by odniosło to skutek. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
lekarzstrajksłużba zdrowia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)