Surowce uzależnione od dolara
Wahania kursu amerykańskiej waluty od dwóch lat silnie wpływają na ceny surowców. To typowe dla okresów słabszej koniunktury. Uwolnienie notowań towarów od dolarowego dyktatu będzie zwiastunem trwałej poprawy w globalnej gospodarce.
09.01.2012 | aktual.: 09.01.2012 12:31
W ostatnich dniach 2011 roku i pierwszych dniach nowego roku mieliśmy okazję obserwować spore wahania na surowcowym rynku. Nie układają się one jednak w konsekwentną tendencję. W pierwszej połowie grudnia ubiegłego roku ceny miedzi i ropy naftowej szły w dół, by w kolejnych tygodniach równie dynamicznie piąć się w górę. Te ruchy tłumaczone były informacjami napływającymi z globalnej gospodarki. Tu jednak sytuacja jest klarowna i nie zmienia się z tygodnia na tydzień. Europa konsekwentnie zmierza w kierunku spowolnienia gospodarczego z perspektywą recesji, Chinom grozi na razie jedynie spowolnienie i w obu przypadkach nie ma szans na niespodziewaną poprawę. Gospodarka amerykańska spowolnienia już doświadczyła i widoczne są pierwsze oznaki jego przezwyciężania, ale nie ma mowy o ekonomicznym boomie.
Za zmiany sytuacji na surowcowym rynku odpowiada więc głównie kondycja dolara, a w przypadku ropy naftowej ostatnie napięcia wokół Iranu. Ostatni dłuższy i bardziej dynamiczny wzrost cen ropy i miedzi, trwający do kwietnia 2011 roku przypadł na okres kilkumiesięcznego, sięgającego 14 proc. osłabienia dolara. Spadkom cen surowców, trwającym od końca października ubiegłego roku towarzyszyło umocnienie amerykańskiej waluty, zaś późniejszym zwyżkom, powstrzymanie tej tendencji i krótkotrwałe odzyskanie sił przez euro.
W przypadku trwałych tendencji w gospodarce, takich jak boom z lat 2002-2007, notowania głównych surowców przemysłowych są znacznie mniej wrażliwe na zmiany kursu dolara. Nawet bardzo dynamiczne i długotrwałe ruchy jego kursu nie są w stanie wytrącić notowań surowców z trendu, odpowiadającego cyklowi gospodarczemu. Pierwsza dynamiczna fala wzrostu cen ropy naftowej (o 45 proc.) i miedzi (o prawie 100 proc.) z lat 2001-2004 była częściowo, przynajmniej w pierwszej fazie, wynikiem pobudzania wzrostu tradycyjnymi narzędziami polityki pieniężnej przez Fed. W tym czasie dolar osłabł o 31 proc. Gdy jednak później gospodarka dawała sobie radę o własnych siłach, umocnienie dolara nie przeszkadzało surowcom w kontynuacji wzrostu.
W tym kontekście interesująco wygląda porównanie sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia po kryzysie z lat 2008-2009. W jego trakcie ropa naftowa potaniała o 62 proc., a miedź o 55 proc. Ucieczka kapitału do dolara spowodowała jego umocnienie o 35 proc. (to tłumaczy też przyczynę 14-proc. spadku notowań złota, które właśnie wskutek tak dużego wzrostu wartości amerykańskiej waluty straciło sławę bezpiecznej przystani). Późniejsze, bezprecedensowe działania Fed i innych banków centralnych, spowodowały na rynku surowców impuls podobny do tego z pierwszych lat XXI wieku. Jednak globalna gospodarka, pozostając na dolarowej kroplówce, pełni sił nie odzyskała, a ceny ropy i miedzi oraz innych surowców poruszały się zgodnie z rytmem wybijanym na rynku walutowym. Od 2009 roku zasada odwrotnej korelacji między siłą dolara i koniunkturą na rynkach towarowych sprawdza się niezawodnie. Gdy zacznie zawodzić, będzie to mocny sygnał, że gospodarka wchodzi w nowy, zdrowy cykl wzrostu.
Roman Przasnyski, Open Finance