Trwa ładowanie...
07-08-2007 10:51

Szef zwolnił mnie, bo urodziłam dziecko

"Wolę zatrudnić mężczyznę lub kobietę, która przyniesie zaświadczenie, że jest bezpłodna" - tak miał powiedzieć pracodawca do pracownicy firmy motoryzacyjnej. O obrażanej i zwolnionej zaraz po powrocie z urlopu macierzyńskiego kobiecie, pisze "Dziennik".

Szef zwolnił mnie, bo urodziłam dziecko
d1gguto
d1gguto

"Wolę zatrudnić mężczyznę lub kobietę, która przyniesie zaświadczenie, że jest bezpłodna" - tak powiedział szef firmy motoryzacyjnej do podwładnej. O obrażanej i zwolnionej zaraz po powrocie z urlopu macierzyńskiego kobiecie, pisze "Dziennik".

Kobieta, gdy dwa lata temu zaczynała pracę, nie ukrywała, że planuje drugie dziecko. Wkrótce rzeczywiście zaszła w ciążę, ale niestety poroniła. Po miesięcznym zwolnieniu wróciła do pracy, a szef sprawiał wrażenie przejętego tragedią. Pracownica rok później znów spodziewała się dziecka. Ciąża była zagrożona i lekarz kazał kobiecie leżeć. Gdy pojawiła się w firmie, by złożyć zwolnienie lekarskie dowiedziała się, że szef zwolni ją zaraz powrocie z urlopu macierzyńskiego. Na kolejnym spotkaniu z pracodawcą nagrała jego słowa. Według "Dziennika" szef miał powiedzieć, że pracownica na pewno będzie brała często zwolnienia na dziecko, dlatego woli zatrudnić mężczyznę lub bezpłodna kobietę.

Szef spełnił groźby. Już pierwszego dnia po powrocie z macierzyńskiego dostała wymówienie. Oddała sprawę do sądu pracy.
- Po trwającej siedem miesięcy sprawie zawarłam ugodę z byłym pracodawcą, a sąd nakazał mu wypłacenie mi odszkodowania. Szef był wściekły i wcale tego nie ukrywał. Na sądowym korytarzu wykrzykiwał pod moim adresem obelgi i groził, że nie ujrzę ani grosza z zasądzonej sumy. Gdy po kilku miesiącach dostałam wreszcie przelew bankowy, ugięły się pode mną nogi. W rubryce "tytuł transakcji" widniały jedynie cztery litery - "chcd". Nie miałam żadnych wątpliwości, że nie był to przypadkowy zestaw liter, a ogólnie zrozumiały, bardzo obraźliwy skrót - tłumaczy "Dziennikowi" pracownica.

- Gdyby było mnie stać na lepszego adwokata, wytoczyłabym byłemu szefowi proces o zniesławienie. - dodaje kobieta. - Problem polega na tym, że w Polsce nie ma żadnej instytucji, która pomagałaby kobietom w podobnej sytuacji. W pewnej fundacji, do której zwróciłam się o poradę, spotkałam młodego aplikanta, którzy powiedział mi jedynie to, co sama wyczytałam w kodeksie pracy i w internecie. Pozew do sądu musiałam napisać sama. A przecież skrzywdzonym kobietom naprawdę potrzebny jest bardzo dobry adwokat. I jeszcze wsparcie psychologa. Mnie tego wszystkiego zabrakło.

d1gguto
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1gguto