Szejnfeld topi ustawę
Na uchwalenie czeka w Sejmie rządowy projekt
ustawy o spółdzielniach socjalnych, która ma pomóc osobom
wykluczonym i bezrobotnym w założeniu działalności gospodarczej.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Sejm nie zdąży przyjąć projektu
w tej kadencji - pisze "Trybuna".
11.07.2005 | aktual.: 11.07.2005 06:26
Przed ostatecznym głosowaniem, sejmowe komisje gospodarki i polityki społecznej muszą rozpatrzyć na wspólnym posiedzeniu poprawki do ustawy. Do tej pory nie ustalono terminu spotkania komisji. Zwolennicy ustawy winą obarczają za to posła Platformy Obywatelskiej Adama Szejnfelda, szefa komisji gospodarki - podaje dziennik.
Na ustawę czekają organizacje społeczne. _ Z wszystkich ustaw jakie znam, ta jest w tej chwili w Polsce najważniejsza _ - mówi "Trybunie" z przekonaniem Tomasz Sadowski, prezes Fundacji Pomocy Wzajemnej "Barka". Zgadza się z nim Anna Machalica, szefowa Ogólnopolskiego Związku na rzecz Zatrudnienia Socjalnego. _ Zatrudnienie socjalne nie rozwinie się bez tej ustawy. Ona porządkuje całą tę sferę _ - przekonuje.
Ustawa ma na celu umożliwienie zatrudnienia bezrobotnych, bezdomnych, wykluczonych. _ Spółdzielnie socjalne mogliby zakładać byli skazańcy albo osoby leczące się z uzależnienia od narkotyków i alkoholu. Członkowie spółdzielni nie tylko nie potrzebowaliby już pomocy państwa, bo radziliby sobie sami. Mogliby też pomagać innym, co zmniejszałoby wykluczenie wielu ludzi _ - tłumaczy na łamach "Trybuny" Mariusz Denisiuk z departamentu pomocy i integracji społecznej Ministerstwa Polityki Społecznej.
Rządowy projekt do Sejmu trafił w lutym. Miały nad nim pracować dwie komisje - gospodarki oraz polityki społecznej i rodziny. Do ich pierwszego spotkania doszło dopiero w kwietniu. Rozmówcy "trybuny" twierdzą, że nie było kłopotów ze strony Anny Bańkowskiej z Socjaldemokracji Polskiej, szefowej komisji polityki społecznej. Problem stwarzał Adam Szejnfeld, szef komisji gospodarki - informuje dziennik.
Gdyby Szejnfeld znalazł wolny termin, Sejm mógłby przyjąć te ustawę w miniony piątek. Wtedy byłby jeszcze czas na rozpatrzenie ewentualnych poprawek Senatu. Jeśli posłowie przyjmą ustawę na ostatnim posiedzeniu, w końcu lipca, to senatorskimi zmianami nikt się już nie zajmie i ustawa trafi do kosza - podkreśla "Trybuna". (PAP)