Szydło: Polska wnikliwie oceni unijny pakiet bezpieczeństwa energetycznego
Premier Beata Szydło zapowiedziała we wtorek, że Polska wnikliwie oceni przedstawiony przez KE pakiet mający poprawić bezpieczeństwo energetyczne UE. Pakiet zobowiązuje państwa UE m. in. do solidarności w razie zakłóceń w dostawach gazu i sporządzania regionalnych planów na wypadek kryzysu.
16.02.2016 17:45
Premier Beata Szydło powiedziała podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, że jednym z elementów przyjętego we wtorek przez rząd programu rozwojowego i jednym z priorytetów rządu jest bezpieczeństwo energetyczne.
"Dla nas niezmiernie istotne jest to, żeby Unia Europejska dostrzegła również tę kwestię bezpieczeństwa gospodarczego patrząc na interesy i bezpieczeństwo gospodarcze poszczególnych państw członkowskich. Dla Polski na pewno najistotniejszą kwestią jest w tej chwili budowanie pozycji naszej - energetycznej - w oparciu o dywersyfikację. My to mówimy bardzo wyraźnie, ale też zaznaczamy, że w tej chwili podstawą polskiej energetyki, podstawą polskiej gospodarki jest węgiel i jeszcze długo pozostanie. Musimy budować dobre otoczenie dla polskiego górnictwa, ale musimy też tworzyć nowe, nowoczesne technologie węglowe, co też jest celem naszego programu" - powiedziała.
Komentując przedstawione we wtorek propozycje Komisji Europejskiej ws. bezpieczeństwa energetycznego premier powiedziała: "Będziemy oczywiście wnikliwie oceniać ten projekt i będziemy bardzo aktywnie - tak, jak do tej pory - budowali dobry klimat dla takich strategii energetycznych europejskich".
Zaprezentowany przez KE pakiet ma zwiększyć odporność Europy na potencjalne zakłócenia w dostawach energii. Rosja ma być ważnym unijnym partnerem, ale KE chce, by partnerstwo to opierało się na zasadach rynkowych i poszanowaniu prawa unijnego. Na przedstawioną propozycję Komisji składają się m.in. europejska strategia rozwoju gazu skroplonego LNG, rewizja rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu, a także zmiana mechanizmów kontroli międzyrządowych umów na dostawy energii. Według propozycji KE ma mieć wgląd w międzyrządowe umowy energetyczne jeszcze przed ich zawarciem, mają z nich być wyeliminowane sprzeczne z prawem UE klauzule. Rządy państw członkowskich będą mieć obowiązek poinformowania KE o intencji rozpoczęcia negocjacji umowy lub renegocjowania istniejącego porozumienia.
KE proponuje też wprowadzenie klauzuli solidarnościowej. Zgodnie z nią wielcy odbiorcy z jednego kraju UE nie będą otrzymywać gazu, jeśli w sąsiednim państwie unijnym problemy z zaopatrzeniem miałyby gospodarstwa domowe, szpitale, szkoły czy ciepłownictwo. KE chce też podzielić UE na regiony, w ramach których mają być obowiązkowo przygotowywane plany na wypadek kryzysu gazowego. Polska ma się znaleźć w jednym koszyku z Niemcami, Słowacją i Czechami. W pakiecie jest też mowa o wspólnych zakupach gazu. "Państwa członkowskie i firmy zajmujące się gazem ziemnym mogą badać potencjalne korzyści ze wspólnych zakupów, aby zaradzić niedoborowi surowca" - wskazała Komisja. O tym, czy ta możliwość zostanie wykorzystana, zdecydują już przedsiębiorstwa gazowe. KE nie przedstawiła propozycji w sprawie obligatoryjnych wspólnych zakupów gazu, bo taką możliwość daje już obowiązujące prawo.
Brak tego zapisu w unijnych propozycjach jest - zdaniem eksperta ds. polityki zagranicznej Krzysztofa Raka - najpoważniejszym brakiem w komisyjnych propozycjach. Choć - jak mówi w rozmowie z PAP - generalnie pakiet to "mały krok" w dobrym kierunku. Jednak - jak podkreśla - "ta szklanka jest w trzech czwartych pusta". "Prawdziwe bezpieczeństwo byłoby wtedy, gdyby UE ustaliła, np. że z terytorium Rosji każdy jej członek bierze 33-40 proc. gazu i kupujemy go wspólnie" - powiedział Rak.
Ekspert zauważył, że Rosja jest nie tylko głównym dostawcą gazu na rynek unijny, ale przede wszystkim to UE jest głównym odbiorcą jej gazu. "Tego faktu politycy unijni w pełni nie wykorzystują. Jego zdaniem, gdyby UE zdecydowała się na wspólne zakupy na pewno wynegocjowałaby niższe ceny. Stało by się tak z bardzo prostego powodu: Rosja dzisiaj nie miałaby komu sprzedać tego gazu, a przecież sprzedawać go musi, bo bez tego nie ma rosyjskiego budżetu - przekonuje Rak.
Jego zdaniem propozycja podziałów regionalnych, choć "ma ręce i nogi" może jednak budzić wątpliwości, ze względu na rozbieżne interesy, które mają poszczególne państwa. Jak zwrócił uwagę, np. w interesie Niemiec, które rozbudowują istniejący gazociąg Nord Stream o drugą nitkę jest, by jak najwięcej gazu, który trafia z Rosji tą rurą było sprzedawane w Europie Środkowej.
"My tymczasem mamy gazoport w Świnoujściu, premier Beata Szydło zapowiedziała budowę nowego, a to powoduje, że gazu w regionie może być za dużo i w niemieckim interesie nie będzie, by Polska odgrywała samodzielną rolę i przypadkiem dogadała się np. z Czechami czy krajami Pribałtyki na sprzedaż surowca - zauważa.
Zdaniem szefa komisji przemysłu PE Jerzego Buzka propozycje Komisji Europejskiej to krok w dobrym kierunku, a nowe regulacje mają zapobiegać dzieleniu państw UE na lepsze i gorsze. "W ramach pakietu, który leży na stole, będziemy mogli łatwiej zadbać o to, żebyśmy na wspólnym rynku europejskim nie byli segmentowani i dzieleni przez zewnętrznych dostawców energii na lepszych i gorszych odbiorców" - podkreślił.