Wtorkowa sesja na parkietach Starego Kontynentu rozpoczęła się podobnych nastrojach jak poniedziałkowa. Na Książęcej start kwotowań sprowadził indeks największych spółek poniżej okrągłego poziomu 2 400 pkt, co przejściowo zmobilizowało podaż do kontynuacji spadków.
Podczas świątecznej przerwy na WGPW nic złego nie wydarzyło się na globalnych rynkach i inwestorzy z Warszawy uznali za wystarczający powód do zakupów. W rezultacie powrót po jednodniowej przerwie był bardzo udany i WIG20 jeszcze przed południem zyskiwał przeszło 1%. Motorem napędowym zwyżek był KGHM, który ostatecznie podrożał o 3,9%.
Wczorajsza sesja zakończyła się spadkiem indeksów, jedynie WIG-20 odnotował marginalny wzrost. Po wyższym otwarciu indeksy wyznaczyły dzienne maksima, a w kolejnych godzinach spadek został pogłębiony, WIG-20 przebił minimum na 2157 i tym samym został potwierdzony trend spadkowy w średnim terminie.
Podczas piątkowych notowań uczestnikom rynku zaaplikowana została spora dawka emocji, głównie pozytywnych. Na ich nadejście jednak, graczom ze Starego Kontynentu, przyszło poczekać do późnych godzin sesji, czyli do nadejścia danych z USA. Do tego momentu na parkietach europejskich panował umiarkowany optymizm, któremu jednak towarzyszyła mała aktywność inwestorów. WIG20 w tym czasie, po lekko minusowym starcie wyszedł nieznacznie nad kreskę.
Środowy poranek na europejskich giełdach przebiegał jeszcze pod wrażeniem rewelacyjnego raportu Apple, który pokazał dwucyfrowy skok podstawowych wskaźników, w tym przychodów. Jednak dobre wrażenie związane z raportem w pierwszych godzinach notowań w Europie już wygasało, największe żniwo zebrało w Azji, gdzie sesja na większości giełd przyniosła wzrosty.