napiwek

Kelnerzy pracujący we francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu zostali postawieni na nogi przez post na Instagramie. Jego elementem jest zdjęcie rachunku restauracyjnego na ponad 9 tysięcy dolarów.

Trzy kelnerki z restauracji Boone County Family w Stanach Zjednoczonych otrzymały po 5 tys. dol. napiwku (po przeliczeniu ponad 15 tys. zł) od anonimowej klientki

Napiwek w wysokości 5 tys. dol. (ponad 15 tys. zł) miał zostawić brytyjski milioner Richard Branson w lokalnym pubie małego miasteczka w Stanach Zjednoczonych – donosi „Daily Mail”. Rachunek Bransona opiewał na wysokość 214 dol. (ponad 600 zł)

Od 100 do 200 zł – tyle dziennie mogą zarobić na napiwkach kelnerki. Najhojniejsi są Amerykanie, za to za skąpych uchodzą Skandynawowie. Potrafią oni wręczyć kelnerce tylko 10 groszy.

Podczas sezonu wiosennego i zbliżającego się lata, wzbogaconych w tym roku o ważne wydarzenia sportowe z pewnością nie zabraknie klientów w barach, klubach i restauracjach. Dla restauratorów jak i ich pracowników wiązać się to będzie z wytężoną pracą, ale również, czego wszystkim życzę, z większymi obrotami. Oprócz podstawowej płatności za szeroko rozumianą konsumpcję, częstym i jakże przyjemnym zwyczajem jest zostawiane przez gości napiwków. Nie można jednak zapomnieć, że otrzymanie napiwku wiąże się z określonymi konsekwencjami podatkowymi.

Napiwki otrzymane przez pracowników stanowią przychód podlegający podatkowi dochodowemu od osób fizycznych, wyjaśnia Izba Skarbowa - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Nie wszyscy mogą na nie liczyć

Jeśli fiskus nie ustąpi, najwięksi operatorzy kasyn zapłacą po kilkadziesiąt milionów złotych podatków. Będzie to konsekwencja tego, że hojni klienci dają krupierom napiwki - wyjaśnia "Puls Biznesu".