Tak działa policja. Oto wstrząsająca relacja byłego oficera

Oto wstrząsająca relacja człowieka, który sam przekonał się, jak wygląda praca w policji

Tak działa policja. Oto wstrząsająca relacja byłego oficera

25.07.2013 | aktual.: 26.07.2013 08:12

Oto wstrząsająca relacja człowieka, który sam przekonał się, jak wygląda praca w policji. Oficer – zbulwersowany tym, że dla szefów ważniejsze od bezpieczeństwa są mandaty – sam się zgłosił do redakcji Faktu. Boi się zemsty kolegów, więc nie chce pokazać twarzy. I nic dziwnego, bo jego opowieść o stróżach porządku mrozi krew w żyłach.

To się zaczęło jakieś 2,5-3 lata temu, gdy w budżecie państwa zaczęło brakować pieniędzy. Wtedy na odprawach pojawiło się magiczne słowo: „wyniki”. Każdy, kto szedł na patrol, wiedział, że musi przynieść wyniki – czyli mandaty. Nieważne, za co.

A najłatwiej wlepić mandat kierowcy. Za byle co. Dlatego patrole z prewencji zaczęły masowo zatrzymywać kierowców, którzy nie włączyli świateł, nie zapięli pasów czy popełnili inne drobne wykroczenia. Kilku takich w czasie służby i było dobrze.

Dawniej mądry komendant czy naczelnik mówił chłopakom z prewencji: nie zatrzymujcie kierowców, od tego jest drogówka. Macie pilnować sklepów, mieszkań i spokoju. Gdy patrol wracał z rejonu i nie było włamania czy rozboju – dostawał pochwałę, że jest bezpiecznie. Teraz jest odwrotnie: włamania mogą być, najważniejsze, by były mandaty.

W policji najważniejsza jest statystyka. Jeden komendant kazał przy okazji wykrycia jednego sprawcy „rozpisać” jego wyczyny na wiele przestępstw – wykrytych. Gdy więc złapano handlarza pirackimi płytami, było tyle przestępstw, ile płyt. Wykrywalność mogła wtedy przekroczyć 100 proc., co przecież niemożliwe. Komisariaty „pożyczały” więc sobie wykryte przestępstwa. Jeśli któryś miał za dużo – przekazywał temu, który miał deficyt. Kolega się odwdzięczy.

W mieście dla poprawy statystyk łapie się pieszych – przybywa mandatów. Na prowincji w sobotę wieczór wysyła się radiowóz pod sklep i łapie pijanych rowerzystów. Jazda po pijaku to przestępstwo, a i sprawca od razu wykryty, czyli pełen sukces. Nie szkodzi, że w tym samym miesiącu zamordowano 2 osoby i nie znaleziono zabójców. Statystycznie jest bezpiecznie, a wykrywalność to prawie 100 procent.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (378)