"Ten problem będzie narastał". Decyzja Ukrainy to cios dla Polski

Już niedługo ukraińscy mężczyźni pracujący w Polsce, uchylający się od nowych obowiązków mobilizacyjnych, mogą stracić możliwość legalnej pracy nad Wisłą. Część natomiast w pewnej perspektywie czasowej może trafić na front. Może to wpłynąć na niektóre branże w naszym kraju.

Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji. To może się odbić m.in. na polskiej branży transportowej
Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji. To może się odbić m.in. na polskiej branży transportowej
Źródło zdjęć: © Getty Images | Anastasiia Smolienko, Oleksandr Gusev
Michał Krawiel

24.04.2024 | aktual.: 24.04.2024 20:36

Sytuacja na ukraińskim froncie jest trudna. Brakuje sprzętu i żołnierzy. Stąd też zmiany w prawie dotyczącym mobilizacji wprowadzone przez Kijów. We wtorek minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba zapowiedział "sprawiedliwe podejście do mężczyzn w wieku mobilizacyjnym", przebywających zarówno w kraju, jak i za granicą. Ukraińskie media poinformowały natomiast, że konsulaty Ukrainy wstrzymały świadczenie usług dla mężczyzn w wieku 18-60 lat.

Jeśli ci ludzie uważają, że ktoś tam, daleko na froncie, walczy i oddaje swoje życie za to państwo, a ktoś posiedzi za granicą, a przy tym będzie otrzymywać od państwa usługi, to tak to nie działa – napisał w serwisie X Kułeba.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na obciachu zarobiła miliony! Polacy pokochali klapki Kubota - Alina Sztoch w Biznes Klasie

- To jest duże utrudnienie dla mężczyzn w wieku poborowym przebywających za granicą – komentowała we wtorek w rozmowie z PAP Agata Bzdyń, radczyni prawna, specjalizująca się w prawach człowieka. I tłumaczyła, że jeśli takiej osobie wygaśnie ważność paszportu, to będzie mogła ją przedłużyć tylko wracając do Ukrainy. A wtedy może zostać objęta mobilizacją. Według prawniczki nowe przepisy wprowadzone przez Ukrainę na pewno w jakiś sposób uderzą w polską gospodarkę, bo "pracuje w niej wielu mężczyzn z Ukrainy".

Polski biznes i ukraińska mobilizacja

Czy to moment, w którym polski biznes może zacząć się obawiać problemów z pracownikami?

Sama aktywność z punktu widzenia państwa ukraińskiego jest zrozumiała. Z uwagi na sytuację, która jest trudna i możliwe, że będzie się pogarszać, trudno się obrażać na to, że Kijów podejmuje takie decyzje – mówi WP Finanse dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Jakub Bińkowski.

I przyznaje, że już od dłuższego czasu polskie firmy mają duży problem ze znalezieniem rąk do pracy. - Mimo że już w 2014 roku, po pierwszej rosyjskiej agresji na Ukrainę, mieliśmy duży napływ emigracji zarobkowej, który później się zwiększał, w części sektorów nadal brakuje nam pracowników. Wystarczy spojrzeć na sektor IT, gdzie według różnych szacunków brakuje nawet do kilkuset tysięcy osób. Analogicznie jest w branży transportowej, zarówno w transporcie towarów, jak i osób. Jeśli ubędzie pracowników z Ukrainy, ten problem będzie narastał – ocenia Bińkowski.

Ukraińscy kierowcy wyjeżdżają z Polski

Branża transportowa już od pewnego czasu mierzy się z odpływem pracowników z Ukrainy. Szczególnie jeżeli chodzi o transport międzynarodowy - mówi WP Finanse prezes Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska" Maciej Wroński.

Odpływ pracowników jest widoczny cały czas. W ubiegłym roku ubyło 30 813 kierowców z Ukrainy. Przyczyny tego odpływu mogą być różne, łącznie z zatrudnieniem w krajach takich jak Niemcy, ze względu między innymi na wsparcie socjalne dla legalnie zatrudnionych pracowników - tłumaczy.

- Część osób na pewno wróciła z powodów rodzinnych do Ukrainy. Nie badamy motywacji ani przyczyn. Możemy stwierdzić fakt odpływu, patrząc na statystyki dotyczące kierowców wykonujących przewozy międzynarodowe – dodaje.

- Pierwszy etap odpływu nastąpił po wybuchu wojny w lutym 2022 roku - dodaje dyrektor Departamentu Transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników w Polsce Piotr Mikiel. - Wtedy po raz pierwszy branża musiała się mierzyć z odpływem pracowników. Część kierowców wróciła wtedy do kraju. Teraz też pojawia się takie ryzyko. Sytuacja na froncie jest trudna, Ukraina uznała, że musi wprowadzić takie regulacje, to jest suwerenna decyzja Kijowa. Trzeba pamiętać, że z obywatelstwem łączą się pewne prawa i obowiązki – mówi WP Finanse Mikiel.

Białorusini zastępują Ukraińców

Jego zdaniem nie trzeba jeszcze bić na alarm, a w przypadku zwiększonego zapotrzebowania na kierowców Polska nie jest całkiem bez wyjścia.

Jeżeli taka sytuacja zaistnieje, to istnieje możliwość ściągania pracowników z innych krajów, z Azji, ale też z krajów byłego ZSRR, takich jak Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan. To naturalne kierunki poszukiwań pracowników przez polskie firmy. Obecnie już w pracuje w Polsce wielu Białorusinów – mówi przedstawiciel Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników w Polsce.

Na Białoruś, jako kierunek, z którego można ściągać potencjalnych pracowników branży transportowej, wskazuje także Marcin Wroński.

- Polacy, którzy chcą pracować w transporcie, już w nim pracują. Mamy niskie bezrobocie. Luka jest uzupełniana przez pracowników z innych kierunków. W 2023 roku przybyło nam około 27 871 kierowców z Białorusi, a z innych kierunków zatrudniono 9 153 kierowców. Zatrudniamy kierowców nawet z Senegalu – mówi prezes Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska".

Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Wybrane dla Ciebie