To już prawdziwa plaga. Naciągacze szaleją pod płaszczykiem służby zdrowia
Wszystko zaczyna się od telefonicznego i nienachalnego zaproszenia na bezpłatne badanie. Rozmowa jest prowadzona w taki sposób, by zapraszany był przekonany, iż to publiczna służba zdrowia jest organizatorem akcji diagnostycznej.
17.10.2016 | aktual.: 18.10.2016 10:51
Koce o właściwościach leczniczych i cudowne garnki zamienili na pakiety medyczne. Mechanizm naciągania naiwnych Polaków pozostał jednak niezmieniony. Wszystko zaczyna się bardzo niewinnie od zaproszenia na bezpłatne spotkanie. Skończyć się może jednak poważnym konsekwencjami dla domowych budżetów i wykupieniem niewiele wartych badań, za które trzeba zapłacić tysiące złotych. Jak oszuści wykorzystują naszą naiwność i co można zrobić już po podpisaniu dokumentów?
Wszystko zaczyna się od telefonicznego i nienachalnego zaproszenia na bezpłatne badanie. Rozmowa jest prowadzona w taki sposób, by zapraszany był przekonany, iż to publiczna służba zdrowia jest organizatorem akcji diagnostycznej.
Kiedy już zaproszeni docierają na miejsce, rzeczywiście dochodzi do szybkiego badania, tyle że tuż po nim konsultacja nie ma już charakteru medycznej, a handlowej. Najczęściej starsze osoby, bo takie z reguły wybierane są przez naciągaczy, dowiadują się, że mogą w bardziej dla siebie komfortowych warunkach dbać o swoje zdrowie. Naciągacze roztaczają wizję opieki medycznej bez konieczności oczekiwania w długich kolejkach i zapewniają, że taka oferta wcale nie musi być kosztowana.
Kiedy przyszła ofiara orientuje się, że chodzi o sprzedaż, pojawiają się informacje o tym, że to tak naprawdę projekt NFZ, albo nawet wspierany przez Unię i dlatego trzeba dopłacić tylko kilka groszy. Różnica ma być jednak diametralna. Pacjenci mają być leczeni jak w najlepszych klinikach i przez najlepszych specjalistów. Ciągle też w trakcie takich „konsultacji” wraca zapewnianie, że to naprawdę niewielka opłata, jak za takie luksusy.
Federacja Konsumentów na swojej stronie internetowej przestrzega, że to "niewiele" czasami może oznaczać wydatek rzędu nawet 8 tys. zł. Jako że nie każdy ma takie oszczędności, firmy naciągacze oferują pomoc w uzyskaniu kredytu na ten cel włącznie z podwiezieniem do banku.
Najbardziej bezczelni proponują podpisanie umowy, w której nie wpisano kwoty takiego pakietu. Daje to im możliwość dowolnego zwiększania sumy choć w rozmowie pojawia się dużo mniejsza. Co gorsza zawarte w harmonogramie „specjalistyczne badania” to najczęściej proste procedury i konsultacje, które nie są warte żądanych pieniędzy.
Niestety mimo tego tysiące ludzi w całym kraju podpisuje takie umowy. Również i dlatego, że najczęściej są to osoby starsze, a jej zapisy są niezrozumiałe lub po prostu nieczytelne ze względu na drobny druk. Ofiary naciągaczy wierzą na słowo budzącym zaufanie konsultantom, którzy prześcigają się w uprzejmościach.
W niektórych przypadkach oszuści nie wystawiają pokwitowań, wskazując na pośpiech i chęć szybkiego załatwienia sprawy.
W związku z coraz liczniejszymi przypadkami oszustw na terenie całego kraju Federacja przypomina, że w przypadku zawarcia umowę poza biurami danej firmy czyli np. na pokazie, albo w sanatorium mamy całe 14 na odstąpienie od niej.
Co więcej, gdy umowa była podpisana w lokalu przedsiębiorstwa, można ją wypowiedzieć w każdym czasie. Wtedy jednak możemy nie odzyskać całości pieniędzy. Można również przed sądem żądać unieważnienia umowy, powołując się na stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych i wtedy domagać się zwrotu całej sumy. Warto też pamiętać że z każdą wątpliwością dotyczącą jakichkolwiek umów dobrze jest jak najszybciej zgłosić się do oddziałów Federacji Konsumentów.
Niestety nawet klienci już w pełni świadomi tego, że zostali naciągnięci, nadal wprowadzani są w błąd, kiedy próbują umowę rozwiązać. Firmy działające w ten sposób próbują zasłaniać się faktem, że ustawa o prawach konsumentów nie stosuje się do usług medycznych. Federacja nie ma jednak żadnych wątpliwości, że nie mają racji, co już wielokrotnie okazało się przed sądem. Opinię tę wzmacnia też stanowisko Ministerstwa Zdrowia, które podkreśla, że sprzedający abonamenty jedynie pośredniczą między pacjentem, a lekarzem i wszystkie prawa konsumenckie przysługują tak oszukanym.