Toga czyni sędziego, a kitel lekarza
Jeżeli założysz doktorski kitel lub czarną sutannę, niechybnie poczujesz się jak lekarz albo ksiądz
16.10.2012 10:20
Jeżeli założysz doktorski kitel lub czarną sutannę, niechybnie poczujesz się jak lekarz albo ksiądz. A jeśli wbijesz się w dobrze skrojony, trzyczęściowy garnitur, po pewnym czasie zaczniesz się zachowywać jak prezes korporacji. I – o dziwo – otoczenie uwierzy w twoją nową tożsamość!
Niedawno 32-letni Włoch, niczym Leonardo DiCaprio w filmie „Złap mnie, jeśli potrafisz”, podawał się za pilota linii lotniczych i zdołał przynajmniej raz odbyć lot, jako trzeci pilot samolotu pasażerskiego. A rok temu sensację wywołał 61-letni Amerykanin, George Fleming, który udawał lekarza – w doktorskim kitlu przyjmował pacjentów w klinice, podawał przeterminowane lekarstwa i wykonywał „akupunktury” przy pomocy wykałaczek.
Co rusz słyszymy również o polskich oszustach, którzy podszywają się pod przedstawicieli różnych zawodów i służb mundurowych. Na przykład w wakacje dwóch fałszywych funkcjonariuszy drogówki zatrzymało niedaleko przejścia granicznego w Gronowie samochód i wyłudziło mandat od rosyjskiego kierowcy. Na szczęście trefni policjanci wkrótce wpadli w ręce prawdziwych stróżów prawa. Jak na katolicki kraj przystało, częste są też u nas przypadki księży-przebierańców. Zaś chyba największym tupetem wykazał się pewien 18-latek z Wołomina, który przez dwa miesiące pracował jako wikary we wsi Budziska pod Warszawą. Młodzieniec ma nie lada talent. Bo zdobyć sutannę nie jest trudno, ale profesjonalnie odprawiać msze święte przed ołtarzem i spowiadać wiernych w konfesjonale to już nie przelewki. Parafianie uwierzyli mu bezgranicznie. Tylko policję zdziwił młody wiek „duchownego”.
Uniform wzbudza szacunek
Co sprawia, że dajemy się zwieść różnym przebierańcom? Ano to, że służbowy mundur, zawodowy uniform czy nawet dobrze skrojony garnitur staje się narzędziem manipulacji –ogranicza naszą zdolność samodzielnego myślenia i automatycznie rodzi uległość, szacunek, respekt.
- Trafność wypowiedzi i kompetencje danej osoby oceniamy nie na podstawie jej argumentacji, ale sugerując się chociażby tytułem naukowym, wizytówką czy właśnie ubiorem – potwierdza Andrzej Grabowski, trener biznesu i ekspert ds. personal brandingu (kreowanie marki osobistej). – Informacje i polecania wydawane przez człowieka wbitego w formalny strój przyjmujemy bezkrytycznie. Sprytnie wykorzystują to twórcy reklam, ubierając aktorów w odzież charakterystyczną np. dla lekarzy, dentystów lub uczonych chemików. Bo jak odmówić zakupu nowego leku, pasty do zębów czy środka na porost włosów, skoro zachwala je niekwestionowany autorytet w swojej dziedzinie? To, że sam sposób ubierania, może wyzwalać w nas mechaniczną uległość, udowodnił m.in. psycholog Leonard Bickman. W serii jego badań tylko połowa osób spełniała tak niecodzienne prośby jak podniesienie papierowej torby, wręczenie nieznajomemu monety lub stanięcie po drugiej stronie przystanku, gdy wygłaszał je cywil. Ale jeśli polecenie wydawała osoba w
uniformie strażnika (niezależnie od płci), skołować dawali się niemal wszyscy.
A może Amerykanie są bardziej od nas, Polaków, podatni na tego typu manipulacje? Przypadek kasjerki z wrocławskego banku zdaje się temu przeczyć – dwa lata temu kobieta wręczyła umundurowanemu mężczyźnie aż 5 milionów złotych, choć ten nie przedstawił jej żadnego dokumentu uzasadniającego wydanie tak dużej kwoty. Mężczyzna wyszedł z workiem pieniędzy, wsiadł do furgonetki i… zniknął bez śladu.
Oszuści być może nie byliby tak skuteczni (i często bezkarni), gdyby nie to, że niejako integrują się ze swoją nową rolą, symbolizowaną przez sędziowską togę, zakonny habit czy uniform pilota. Stroje te wymagają odpowiedniego poruszania się, postawy i kontroli gestów. A zmiana zachowania nie pozostaje bez wpływu na myślenie, psychikę.
- Z badań wynika, że przebrany za lekarza, policjanta lub sędziego oszust po pewnym czasie zaczyna czuć się jak lekarz, policjant czy sędzia. Przejmuje właściwe dla tych specjalistów i funkcjonariuszy zachowania, język, nawet typ humoru. I jak ma nie uśpić czujności swoich ofiar, skoro w pewnym sensie sam dał się sobie uwieść, uwierzył w swój nowy status? – pyta trener Andrzej Grabowski.
Kłamca wierzy w swojej kłamstwo
Osoba nosząca w sposób nieuprawniony oficjalne ubranie zachowuje się jak jego prawowity posiadacz. Zasada ta znajduje zastosowanie w działalności przestępczej. Ale nie tylko. Może też być pomocna w robieniu kariery. Dlatego autorzy poradników sukcesu podpowiadają czytelnikom, by swój styl noszenia się dostosowali nie tyle do obecnie sprawowanej funkcji, ile do stanowiska, o którym marzą. Więc jeśli dziś są skromnymi informatykami , a chcą być kierownikami, dyrektorami czy prezesami korporacji, o dżinsach i t-shirtach powinni zapomnieć.
- W modnym „antykorporacyjnym” komiksie o techniku Dilbercie jego wierny towarzysz, pies Piesberta, próbuje przekonać swego cokolwiek pana, by zaczął się ubierać stosownie do swego stanowiska i ambicji – opowiada Grabowski. – Czworonóg każe swemu właścicielowi wyobrazić sobie papieża bez imponującego nakrycia głowy. I pyta: czy ktoś przejąłby się naukami gościa na temat życia ludzkiego, gdyby głosił je kowbojskim kapeluszu?
Alicja Ulanowska/MA