Trzynastego wszystko zdarzyć się może
Najwyższa pora, by agencje ratingowe dokonały zapowiedzianych kilka tygodni temu obniżek ratingów i zamiast odwlekać nieuniknione, pozwoliły inwestorom dostosować ceny aktywów do nowych realiów.
13.01.2012 16:35
Najwyższa pora, by agencje ratingowe dokonały zapowiedzianych kilka tygodni temu obniżek ratingów i zamiast odwlekać nieuniknione, pozwoliły inwestorom dostosować ceny aktywów do nowych realiów.
Obawy inwestorów o popyt na obligacje członków strefy euro najpierw częściowo w czwartek rozwiała emisja długoterminowych papierów Hiszpanii, a w piątek aukcja włoskich obligacji. Włochy nie miały problemu z uplasowaniem na rynku obligacji oferty, która mogła budzić niepokój, dlatego, że sprzedawano długoterminowe papiery, nie jak dzień wcześniej bony skarbowe, które banki mogły swobodnie kupować za środki pożyczone z EBC. Wprawdzie wartość zleceń kupna nie była porażająca (stosunek popytu do wartości emisji w przypadku żadnej z trzech transz nie przekroczył 2), ale zdecydowany spadek rentowności świadczy o zmianie nastawienia inwestorów do ryzyka w ostatnich dniach. Rentowność trzyletnich papierów została ustalona na poziomie 4,82 proc., a dwa tygodnie wcześniej od Włoch wymagano premii za ryzyko na poziomie 5,62 proc.
Jednak ostrożni inwestorzy wiedząc, jakie wydarzenia będą w przyszłym tygodniu rządzić rynkami, prawdopodobnie nie włączyli jeszcze trybu “wysoka skłonność do ryzyka” i mogą woleć wstrzymać się od zakupów akcji. Po pierwsze, paraliżowana kolejnymi strajkami Grecja będzie przyjmować delegację MFW, UE i EBC, która wypłatę następnych transz pomocy finansowej uzależnia od wprowadzenia dalszych, dotkliwych dla obywateli reform oraz zgody funduszy hedgingowych oraz na poniesienie ok. 50 proc. strat z tytułu posiadania obligacji Grecji. Po drugie, pamiętamy, że na początku 2012 r. nowe oceny wiarygodności kredytowej państw ma wystawić nie tylko agencja ratingowa Fitch, ale także S&P i Moody’s. Nikłe są szanse, że wszystkie zajmą jednomyślne stanowisko i wstrzymają się od degradacji Francji, Belgii, Austrii, Włoch czy Hiszpanii. Po trzecie, makroekonomiczne dane opisujące koniunkturę w USA i strefie euro (sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa, rynek pracy) w kończącym się tygodniu przemawiały raczej na korzyść
bezpiecznych instrumentów niż za zajmowaniem długich pozycji na rynku akcji.
W końcu po czwarte, większość zagranicznych indeksów akcji testuje właśnie kilkumiesięczne szczyty i przed ewentualnym ustaleniem nowych lokalnych rekordów, bardzo pożądana byłaby korekta. Tego samego nie można powiedzieć o warszawskim parkiecie, gdzie WIG20 porusza się o krok od najniższych poziomów od jesieni 2009 r. i w przypadku wyprzedaży akcji za granicą zapewne nie będzie w stanie stawić oporu podobnemu zjawisku na GPW.
W piątek tuż po otwarciu giełd za oceanem indeksy giełdowe i kurs pary euro-dolar zaczęły gwałtownie spadać, co w pierwszej kolejności agencje informacyjne tłumaczyły nieoficjalnymi zapowiedziami obniżki ratingów kilku państw strefy euro przez Standard and Poor’s, w tym Francji. Trzynastego wszystko zdarzyć się może.
Łukasz Wróbel,
Dom Maklerski Noble Securities