"Tylko czekam i podnoszę ceny". Deweloper wprost o kredycie 0 proc.
02.10.2024 14:57
Napięcie wokół kredytu 0 proc. rośnie. Jeden z deweloperów wprost wskazał, jakie będą jego skutki. - Jeżeli ja mam dzisiaj prawie 100 mieszkań w portfelu, to ja się tym wcale nie przejmuję, tylko czekam (na program dopłat - red) i podnoszę ceny - przyznał Wojciech Orzechowski w trakcie webinarium.
Popularny inwestor na rynku nieruchomości poruszył wątek kredytu 0 proc. w trakcie niedzielnego webinaru pt. "Dlaczego tak trudno jest obecnie na rynku nieruchomości".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego zdaniem wysoce prawdopodobna jest powtórka z rozrywki, którą zafundował nam poprzedni rządowy program dopłat - "Bezpieczny Kredyt 2 proc.".
"Czyli wszystko to, co będzie tanie, zostanie wykoszone, deweloperzy się wzmocnią, (...) jak robią obniżki, to już nie będą robić. (...) Masa ludzi skorzysta, wykupi te tanie mieszkania, (...) ceny realnie znowu pójdą w górę" - przekonywał Orzechowski.
Deweloper wprost: ceny wzrosną przez kredyt 0 proc.
Jak ocenił, ceny nieruchomości znów zaczną rosnąć, jeśli spełni się jeden z warunków - NBP podniesie stopy procentowe lub rząd wprowadzi nowy program dopłat do kredytów.
- Jeżeli ja mam dzisiaj prawie 100 mieszkań w portfelu, to ja się tym wcale nie przejmuję, tylko czekam [na program dopłat - red] i podnoszę ceny - podkreślił rentier.
Nawet jak mi mój inwestor psioczy, że rany to już długo trwa i co to będzie, to ja mu mówię spokojnie, podnosimy ceny tak, żebyś ty zarobił w tym samym czasie o wiele więcej - dodał.
Po niedzielnym webinarze na dewelopera wylała się fala krytyki w mediach społecznościowych. "Normalny rynek : gdy popyt spada a podaż rośnie to cena spada Rynek nieruchomości w Polsce : gdy popyt spada a podaż rośnie to podnoszę ceny i czekam na dopłaty rządowe" - czytamy w jednym z komentarzy na platformie X.
Inny internauta ocenia, że "Orzechowski w prostych słowach wytłumaczył komu i po co są potrzebne dopłaty do kredytów. Miło, że głos "strony społecznej" i faktycznych beneficjentów programu jest coraz częściej słyszalny w mediach".
"To właśnie pokazuje, dlaczego programy dopłat, jak #nastart, są szkodliwe. Inwestorzy, tylko czekają na takie okazje, by podnieść ceny. A zwykłe polskie rodziny? One muszą płacić coraz więcej. Potrzebujemy rozwiązań, które zmniejszą ceny, a nie wspierania spekulacji" - przyznaje kolejny komentujący. Nie brakuje też próśb o reakcję ze strony rządzących.
Awantura wokół cen mieszkań po słowach wiceministra
Choć losy kredytu 0 proc. nadal nie są przesądzone, to ostatnio w obronie programu dopłat stanął wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak. - Polacy inwestują swoje środki w mieszkania, uciekając przed inflacją. Założenie jest takie, że kupujący nie stracą i że ceny mieszkań rosną - stwierdził w trakcie obrad Sejmowej Komisji Infrastruktury.
Tomczak przekonywał, że rządzący "mają ograniczony wpływ na ceny". - Możemy temu przeciwdziałać, dostarczając większą liczbę mieszkań. W ten sposób możemy zapchać tę dziurę, która wynosi przynajmniej 1,5 mln mieszkań i jest główną przyczyną wzrostu cen - argumentował.
Jego słowa wywołały ogromne poruszenie w sieci. "Oczekujemy wyjaśnień, dlaczego program kłamliwie ma wspierać młodych skoro celem jest ochrona kapitału inwestujących w nieruchomości" - podkreślił internauta na portalu X.
"Kredyt mieszkaniowy #naStart", jak nazywa się oficjalnie, lub "kredyt 0 proc." jest w tej chwili jednym z najbardziej zapalnych tematów w koalicji. Portal money.pl donosi, że program - jeśli w ogóle ruszy - to najwcześniej w marcu, a nie w styczniu 2025 r. Dzięki temu zamiast kosztować ok. 500 mln zł, pochłonie 300 mln zł, co ma być ważnym argumentem w rozmowach z Ministerstwem Finansów.
Na kredyt 0 proc. nie chcą zgodzić się politycy Lewicy i Polski 2050.