Ukradli mu z konta 360 tysięcy złotych. Bank wciąż nie oddał pieniędzy

Ponad dwa lata trwa batalia przedsiębiorcy ze Śląska z bankiem Pekao SA. Za pomocą karty kredytowej i portalu betsafe.com skradziono z jego rachunku 360 tysięcy złotych. Pieniędzy wciąż nie udało mu się odzyskać. "Dziennik Zachodni" przypomina o sprawie w kontekście zakończonego właśnie mundialu.

Obraz
Źródło zdjęć: © Fotolia | Artur Marciniec

Ponad dwa lata trwa batalia przedsiębiorcy ze Śląska z bankiem Pekao SA. Za pomocą karty kredytowej i portalu betsafe.com skradziono z jego rachunku 360 tysięcy złotych. Pieniędzy wciąż nie udało mu się odzyskać. "Dziennik Zachodni" przypomina o sprawie w kontekście zakończonego właśnie mundialu.

Złodzieje skorzystali z numeru firmowej karty płatniczej przedsiębiorcy i posługując się nim wyprowadzili gotówkę przez noc z niedzieli na poniedziałek. Jak podaje "Dziennik Zachodni" system Pekao SAPekao SA (Zobacz notowania spółki ») zarejestrował blisko 20 transakcji pomiędzy godziną 0:17 a 4:21. Złodzieje testowali, czy system zezwoli na transakcje. Na początku przelano nieco ponad 500 zł, potem zrealizowano kilka transakcji po 2 tys., a kiedy złodzieje poczuli się pewniej, to poszły przelewy na kwoty 5 tys., 10 tys. i 25 tys. zł. Ostatnie trzy transfery były na ponad 51 tys. zł każdy! Firma zauważyła kradzież w poniedziałek rano, lecz bank przelał już pieniądze. Złodzieje posłużyli się fikcyjnymi danymi.
- Policja sprawdziła - nie ma w Polsce osoby o takim imieniu, nazwisku i danych, które zostały wprowadzone w czasie rejestracji na portalu betsafe.com - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" mecenas Marek Borówka. - Prawdziwe są tylko numery karty mojego klienta. Nic więc dziwnego, że w śledztwie przedsiębiorca był pierwszą podejrzewaną osobą, która wyprowadziła firmowe pieniądze, bo "pewnie jest hazardzistą".

Jak okazało się w trakcie śledztwa, nielegalnych transakcji dokonano za pomocą komputera z salonu Toyoty w... Markach pod Warszawą. Sklep udostępniał WiFi za darmo i każdy na miejscu mógł podpiąć się pod IP ich serwera.

"Dziennik Zachodni" przytacza opinię Damiana Kowalczyka z firmy katowickiej Mediarecovery, zajmującej się m.in. informatyką śledczą. Jego zdaniem nawet w przypadku takiej sytuacji nie powinno być problemu z ustaleniem sprawcy, bo w takim wypadku łatwo zidentyfikować kartę sieciową MAC urządzenia, za pomocą którego logowano się do sieci salonu.

- W ten sposób można dowiedzieć się, jakie wykorzystano urządzenie do tych transferów, bo każde z nich ma indywidualny numer - komentuje Kowalczyk. W trakcie postępowania wykluczono przedsiębiorcę z listy podejrzanych, bo przebywał wtedy w zupełnie innym miejscu.

W całej tej sprawie najbardziej niepokoi zachowanie banku. Po pierwsze klient miał mieć uruchomioną usługę overnight. Polega ona na tym, że w nocy pieniądze automatycznie trafiają na lokatę i nie można ich w tym czasie podjąć. Jakim więc sposobem przestępcy przelali pieniądze? Na początku bank w prokuratorskim śledztwie stwierdził, że akurat w ten weekend usługa ta nie została włączona. Przedsiębiorca zaprotestował, ponieważ kradzieży dokonano w nocy 27 lutego 2012 roku, a lokata overnight miała obowiązywać od 25 lutego. Bank wtedy stwierdził, że faktycznie usługa była aktywna, ale obowiązuje ona do północy, a transakcji dokonano później.

"Dziennik Zachodni" przytacza, że poza śledztwem przedstawiciel banku Pekao SAPekao SA w oficjalnym piśmie przyznał, że lokata overnight obowiązuje od godziny 20.00 do 6.00. Wynika z tego, że pieniądze nie miały prawa zostać przelane.
Poszkodowany twierdzi także, że wcześniej wszystkie powtarzalne transakcje z firmowego rachunku były poddawane telefonicznej autoryzacji przez pracownika banku. Była to praktyka zwyczajowa, niepotwierdzona w umowie. Tymczasem nikt nie zwrócił uwagi na serię dziwnych przelewów i nie zastanowił się, że coś może być nie tak.

Prokuratura, która prowadzi sprawę poprosiła o pomoc Maltę, gdzie zarejestrowana jest spółka zarządzająca portalem z zakładami. - Sąd maltański przesłuchał pracowników spółki i ustalił, że próbowano dokonać transakcji między kontami kolejnych dwóch osób, których telefony są zarejestrowane w Polsce - wyjaśnia dla "Dziennika Zachodniego" mecenas Borówka.

Okazało się, że chociaż polski bank zaspał, to system bezpieczeństwa portalu hazardowego wykrył nieprawidłowości i zablokował 320 tys. zł. Pieniądze te zostały zamrożone i leżą na koncie banku w Irlandii. Jednak nie wiedzą, co z nimi zrobić, nikt nie wie, jak załatwić ich zwrot przedsiębiorcy.

Polskie śledztwo jest zawieszone, a bank do pomocy klientowi się nie kwapi. - Współpracujemy z policją i prokuraturą, ale póki trwa śledztwo nie możemy podjąć żadnej decyzji - powiedział "DZ" Tomasz Bogusławski z biura prasowego banku.

Wybrane dla Ciebie

Gdzie wyrzucić opakowanie po mięsie? Niektórzy robią to źle
Gdzie wyrzucić opakowanie po mięsie? Niektórzy robią to źle
Co zrobić z pieniędzmi na wypadek wojny? Oto złote rady eksperta
Co zrobić z pieniędzmi na wypadek wojny? Oto złote rady eksperta
Popularna przyprawa może być groźna dla zdrowia. UE potwierdza
Popularna przyprawa może być groźna dla zdrowia. UE potwierdza
Nie każdy senior o tym wie. To umożliwia legitymacja emeryta
Nie każdy senior o tym wie. To umożliwia legitymacja emeryta
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Szukają Polaków do pracy. W przeliczeniu płacą 4 tys. zł tygodniowo
Szukają Polaków do pracy. W przeliczeniu płacą 4 tys. zł tygodniowo
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup