Ukrainiec wpadł podczas kontroli. Zaskakujące odkrycie służb
46-letni Ukrainiec wpadł podczas kontroli na przejściu granicznym w Krościenku (woj. podkarpackie). Okazało się, że w bagażniku pojazdu ukrył krokodyla, którego próbował wwieźć do Polski. Grożą mu poważne konsekwencje prawne.
Próbę przemytu udaremnili funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej i Straży Granicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile zaoszczędzisz w 2025 roku? Sonda o trendzie No Buy
Chciał przewieźć krokodyla. Wpadł na granicy
Izba Administracji Skarbowej w Rzeszowie wskazuje w komunikacie, że w Krościenku 46-letni Ukrainiec zgłosił do kontroli na wjazd do Polski. W trakcie odprawy granicznej funkcjonariusze znaleźli spreparowanego krokodyla. Był on ukryty w bagażniku volkswagena.
Okaz został przekazany do identyfikacji. Jak ustalono, był to krokodyl krótkopyski - gatunek objęty ochroną Konwencji Waszyngtońskiej (CITES).
Problem polegał na tym, że kierowca nie posiadał wymaganego zezwolenia na jego przewóz przez granicę Unii Europejskiej (UE). Dalsze postępowanie prowadzą funkcjonariusze Podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego w Przemyślu.
Ukrainiec, który próbował przewieźć krokodyla, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Nielegalny przewóz przez granicę UE, a także wewnątrzwspólnotowy handel okazami gatunków zagrożonych wyginięciem, to przestępstwo, za które grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Zatrzymani na lotniskach. Poszło o egzotyczne pamiątki
Z kolei kilka dni temu Funkcjonariusze Mazowieckiej Krajowej Administracji Skarbowej dokonali dwóch odkryć na warszawskich lotniskach. Ukrainiec, który wracał z Indonezji, został zatrzymany do kontroli na lotnisku Chopina.
Podróżny szedł korytarzem "Zielona Linia – Nic do zgłoszenia", a okazało się, że w bagażu miał kurtkę wykonaną ze skóry pytona. Tłumaczył, że miał to być prezent dla żony kupiony na Bali za prawie 5 mln rupii (IDR), czyli równowartość 1245 zł.
Z kolei na lotnisku w Modlinie funkcjonariusze znaleźli ponad 12 kg świeżych tusz jesiotrów w walizce Brytyjczyka. Pasażer przekonywał, że nie był świadomy konieczności posiadania dokumentów CITES na eksport tych ryb. Oba przypadki naruszają przepisy dotyczące ochrony gatunków zagrożonych.