Rozmowa z prezesem Worksol Group o cudzoziemcach w Polsce© Adobe Stock | zdj. ilustracyjne

"Nie będą mieli do czego wracać". To oni zastępują Ukraińców w Polsce

Maria Glinka

W Polsce pracuje łącznie ok. 30 tys. osób z Kolumbii i Filipin - podaje ZUS. Michał Solecki, prezes Worksol Group rekrutującej cudzoziemców do pracy w Polsce, uważa, że pracownicy z Azji i Ameryki Płd. już zastępują Ukraińców. Wskazuje nam, ile zarabiają i dlaczego procedury ciągną się nawet półtora roku.

Maria Glinka, WP Finanse: Pracownicy z Azji zastąpią pracowników z Ukrainy?

Michał Solecki, prezes Worksol Group: Moim zdaniem już zastępują. Rynek nie lubi próżni i uzupełnili ją pracownicy z Azji i Ameryki Płd. Jeśli skończy się wojna w Ukrainie, a wraz z nią wszystkie programy, które pozwalały podejmować pracę na Zachodzie, i będą musieli wracać, to moim zdaniem nikt w Polsce nie zwolni pracownika z Azji czy Kolumbii, żeby zrobić miejsce dla Ukraińca. Nie będą mieli do czego wracać, będą musieli zaczynać wszystko od nowa.

Już wracają?

Wielu Ukraińców chciało wracać z Kanady czy z Holandii, przyjęliśmy paru z nich. Rzeczywistość pokazała, że w Holandii przy pensji 7 tys. zł i odliczeniu kosztów zakwaterowania nie mogą odłożyć więcej pieniędzy niż w Polsce, gdzie zarabiali 5 tys. zł.

Kiedy rozpoczął się boom w rekrutowaniu pracowników z Azji i Ameryki Południowej?

Polskie firmy zaczęły się interesować osobami z Azji w 2019 r., kiedy zauważyły, że pracowników z Ukrainy i Białorusi jest za mało i wymagają coraz więcej. Niektórych prac nie chcieli już wykonywać, więc firmy poszły w stronę Azjatów. Jako pierwsi przyjechali do nas Filipińczycy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ile zaoszczędzisz w 2025 roku? Sonda o trendzie No Buy

Jaki wpływ na ten trend miał wybuch wojny w Ukrainie?

Ogromny. Ta sytuacja uderzyła podwójnie w firmy, które zatrudniają cudzoziemców. Na początku niektórzy myśleli, że mieszkańcy Ukrainy z ojczyzny uciekną i będziemy mieli bardzo dużo pracowników. Okazało się odwrotnie.

W związku z wojną państwa zachodnie UE, USA czy Kanada stworzyły programy dla uchodźców z Ukrainy, które dają im możliwość podejmowania pracy bez zezwolenia na pracę. Mężczyźni, którzy od kilku lat pracowali w Polsce, zaczęli wyjeżdżać. Wystarczy mieć paszport ukraiński, nie trzeba udowadniać, że wyjechało się z Ukrainy.

Pracownicy z Azji są chętni do wykonywania tych prac, którymi już nie chcą trudnić się Ukraińcy?

Najczęściej przyjeżdżają osoby niewykwalifikowane, więc interesuje ich każda praca produkcyjna. Mamy wielu pracowników w fabrykach mebli. Popularna jest też branża metalowa, zatrudniamy m.in. spawaczy, monterów, ślusarzy czy osoby zajmujące się izolacją rurociągów, bo realizujemy projekty przemysłowe i energetyczne.

Jak sobie radzą?

Dość szybko się uczą. Jeżeli praca nie wymaga kwalifikacji, w pół roku są w stanie nabyć odpowiednie umiejętności.

Czy bariera językowa jest dużym problemem?

To zależy od stanowiska pracy. Kelnerem czy recepcjonistką nie zostanie osoba bez znajomości języka polskiego. Inaczej na produkcji, gdzie nie jest to wymóg konieczny. Południowcy są bardzo ekspresyjni i dogadują się bez problemu samymi gestami.

Jak kształtują się zarobki cudzoziemców?

Indonezyjczycy i Filipińczycy są świetni w pracach manualnych i potrafią sprawnie składać różne elementy. Osiągają nawet 200 proc. normy wydajności. Jeśli za 100 proc. normy dostają np. 5 tys. zł netto, to przy 200 proc. normy zarabiają 10 tys. zł netto. Takich pracowników mamy kilkunastu.

Cudzoziemcy zarabiają średnio około 10 proc. więcej niż płaca minimalna, ale ogólnie zasady są takie same, jak dla wszystkich, w tym polskich pracowników. Zatrudnianie cudzoziemca nie może być sposobem na obniżanie kosztów zatrudnienia. To jest jedynie metoda na uzupełnienie braków kadrowych.

Z czego wynikają te braki?

Demografia jest katastrofalna. Nie ma komu pracować i będzie coraz gorzej, bo osiągnęliśmy już limit populacji, która pracuje. Średnio na dwóch emerytów przypada jeden pracujący, więc musimy otwierać się na cudzoziemców.

Uważa pan, że cudzoziemców z Azji i Ameryki Płd. będzie w Polsce jeszcze więcej?

Ich liczba rośnie i będzie rosła, ale trzeba zrozumieć też tych, którzy sobie z tym nie radzą. Dla mieszkańców małych miejscowości czy osób starszych może to być duże zdziwienie, bo jeszcze 5 lat temu nie widzieli cudzoziemców na ulicach. Niektórzy nie potrafią się do tego dostosować.

Jeśli dla kogoś zagrożeniem na rynku pracy jest Kolumbijczyk, który nie mówi po polsku, to powinien zastanowić się, jakim jest pracownikiem.

A na czym polega rekrutacja takich pracowników?

Wystawiamy ogłoszenia w mediach społecznościowych i chętni aplikują. Co trzeci pracownik decyduje się na wizytę w jednym z naszych lokalnych biur, większość preferuje kontakt zdalny.

Jest problem z rekrutowaniem pracowników z Azji i Ameryki Płd. przez niewydolność polskiego systemu konsularnego i nowej polityki migracyjnej. Obecnie czas oczekiwania to średnio 1,5 roku.

Dlaczego tak długo?

Samo uzyskanie zezwolenia na pracę zajmuje co najmniej 2-3 miesiące, choć Kodeks postępowania administracyjnego nakazuje wydać je w ciągu 30 dni. Ten dokument pozwala zarejestrować się w polskim konsulacie w celu uzyskania wizy. Jak wiemy przez aferę wizową, liczba zezwoleń na pracę w obiegu była zbyt duża, bo pojawiły się firmy, które nimi handlowały.

Jak obecnie wyglądają procedury?

Cudzoziemiec rejestruje się do systemu i potem odbywa się losowanie. Dla przykładu: z 50 tys. zarejestrowanych w New Delhi czy na Filipinach 50 zostanie zaproszonych na wizytę do konsulatu 3-4 razy w tygodniu, a nowych wniosków ciągle przybywa. To powoduje że potrzeba naprawdę bardzo wiele czasu, aby wszyscy zostali obsłużeni.

Co to dla was oznacza?

To jest dla nas duży problem, bo mamy podpisane kontrakty na strategiczne inwestycje w Polsce. Przy projekcie, w ramach którego ma powstać 400 wagonów dla PKP Intercity, brakuje około 100-150 spawaczy. Jeden pracownik z Indii dostał wizę, kilku kolejnych - nie. Liczy się jakaś niezrozumiała statystyka, że konsul musi odrzucić 80 proc. ludzi, żeby nie musiał się tłumaczyć, dlaczego wydał tak dużo wiz.

W ramach zmian cudzoziemcy pracujący dla firm strategicznych z punktu widzenia państwa mają dostawać wizy w pierwszej kolejności.

Jakie problemy napotykają sami pracownicy z Azji i Ameryki Płd.?

Codziennie wielu cudzoziemców z Ameryki Płd. czy też Azji dzwoni do naszej firmy z informacją, że stracili pracę i chcieliby jak najszybciej podjąć nową.

Mimo że posiadam dla nich oferty pracy, nie mogę ich zatrudnić. Jest to możliwe dopiero po uzyskaniu przez nich nowego zezwolenia na pracę, a na ten dokument czeka się w Polsce od trzech do nawet sześciu miesięcy. Przez ten czas cudzoziemiec nie może podejmować legalnej pracy w Polsce. Oznacza to, że nie ma ubezpieczenia zdrowotnego ani oficjalnego źródła dochodu.

Maria Glinka, dziennikarka WP Finansemoney.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
cudzoziemcy w polsceukraińcypraca

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (75)