Urzędnicy nie zostają po godzinach
Osiem godzin i do domu - taką zasadę wyznają pracownicy ministerstw i urzędów wojewódzkich. "Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że nie ma się co temu dziwić, gdyż za dodatkową pracę nie otrzymują rekompensaty, chyba że są zatrudnieni jako kierowcy albo woźni.
26.07.2012 06:25
Jeżeli w ogóle jest mowa o nadgodzinach, to w wybranych jednostkach i w wyjątkowych sytuacjach, na przykład prezydencji Polski w UE.
W 2011 roku średnio jeden urzędnik rządowy przepracował dodatkowo niecałe osiem godzin. Rok wcześniej było to 4,5 godziny. Są jednak urzędy, w których żaden pracownik nie został w ciągu roku ani godziny po pracy.
Ale wśród urzędników są też pracusie. Należą do nich pracownicy skarbówki. Powody występowania tam nadgodzin są co najmniej dwa. Po pierwsze, od kilku lat resort finansów nie zdecydował się na zwiększenie liczby etatów. Po drugie, wiele zadań wiąże się z nieprzekraczalnymi terminami.