Uważaj na stare kosmetyki
Kosmetyki także mają swoją datę ważności. Problem w tym, że duża część
produktów nie musi posiadać oznaczenia terminu przydatności do użytku.
Tymczasem konsekwencje użycia takich specyfików mogą być bardzo przykre.
06.04.2012 | aktual.: 09.04.2012 11:18
Zgodnie z przepisami wszystkie produkty tego typu muszą posiadać oznaczenia terminu daty przydatności do użytku. Ale są wyjątki...
- Gdy produkt zachowuje swoje właściwości dłużej niż 30 miesięcy, jedynym obowiązkiem producenta jest umieszczenie informacji, jak długo można używać specyfiku po jego otwarciu. Symbolizuje go ikona otwartego pojemnika z liczbą miesięcy lub lat - mówi Elżbieta Szadzińska z Federacji Konsumentów.
Pewności nie ma
W przypadku sprzedaży w sieciach drogerii oraz supermarketach taki system wystarcza do zagwarantowania bezpieczeństwa użytkownikowi kosmetyku. Skala sprzedaży oraz regularny przegląd asortymentu zazwyczaj wyklucza możliwość sprzedaży starych produktów. Problem pojawia się, gdy kosmetyk pozostaje znacznie dłużej w dystrybucji. Tak się dzieje w małych punktach sprzedaży, gdzie obrót towaru jest niewielki, np. w kioskach czy budkach.
Jednak nie tylko. Kwestia ta dotyczy także coraz bardziej popularnych outletów kosmetycznych oraz sprzedaży internetowej. Wówczas ciężko jest określić, przez ile rąk produkt przeszedł i jak długo pozostaje na rynku.
- Sprzedaż kosmetyków za pośrednictwem internetu nie musi dawać nam gwarancji zarówno świeżości, jak i odpowiednich warunków przechowywania. Trzeba uważać, co się kupuje. Brak bezpośrednio podanej daty produkcji może być problematyczny - mówi Elżbieta Szadzińska z Federacji Konsumenta.
Outlety dają możliwość zakupu droższych kosmetyków po znacznie niższych cenach. Prowadzą je także renomowane firmy, które w ten sposób pozbywają się końcówek serii oraz wycofanych już produktów. Wówczas uznawany za bezpieczny okres 30-miesięczny od momentu produkcji może już nie wystarczać. Brak konkretnego terminu przydatności lub daty produkcji uniemożliwia określenie, jak długo możemy jeszcze z kosmetyku korzystać.
- Większość kremów należy do grupy kosmetyków o długim terminie przydatności do użytku, czyli powyżej 30 miesięcy. Jednak w przypadku produktów z wyprzedaży terminy te są znacznie krótsze i w konsekwencji nie wiadomo, do kiedy można używać takich kosmetyków - skarży się pani Ewa, czytelniczka Wirtualnej Polski.
- Nawet jak kupuję w renomowanej drogerii, to nie czuję się pewnie wkładając do koszyka produkt, o którym nie wiem, ile czasu bezpiecznie mogę go używać - skarży się pani Renata, często odwiedzająca warszawskie drogerie.
Po co ukrywają datę produkcji?
Tymczasem każdy kosmetyk ma swą datę produkcji, a co więcej - ta data znajduje się na opakowaniu. Sam producent musi bowiem być w stanie zidentyfikować serię i moment produkcji każdego swojego wyrobu. Problem w tym, że data jest zakodowana i niedostępna dla klienta w sposób bezpośredni. Można wprawdzie próbować zdekodować te informacje, lecz klucz najczęściej różni się w zależności od producenta, marki, rodzaju produktu i samego momentu wytworzenia.
- W przypadku produktów rozprowadzanych w sprzedaży bezpośredniej w ogóle nie można dojść, jaka jest data produkcji oferowanych kosmetyków. Trzeba na słowo wierzyć konsultantce - mówi Wioletta Uzarowicz, wizażystka i autorka książki o profesjonalnym makijażu
W internecie powstały portale internetowe, które zajmują się tylko identyfikowaniem kodu kosmetyków. W dobie smartfonów i tabletów można nawet pokusić się o sprawdzenie daty produkcji na miejscu w sklepie. Problem w tym, że nie są to portale autoryzowane, a niektóre firmy w ogóle nie podają klucza do publicznej informacji.
Co jednak szkodzi producentom zamieszczenie takiej informacji w sposób czytelny?
- Sądzę, że brak obowiązku umieszczania daty produkcji na opakowaniu części kosmetyków to kwestia marketingowa. Gdy zbliża się termin przydatności do użycia, zmniejsza się chęć ich nabycia - mówi Wioletta Uzarowicz.
- Termin przydatności do użytku kosmetyków o długiej trwałości to kwestia umowna. Ja jednak kupuję tylko te z wydrukowaną datą ważności. Dla mnie to wyznacznik profesjonalizmu producenta - mówi dr n. med. Joanna Czuwara, członkini Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych.
Innego zdania jest Monika Zarzycka, prezes Polskiego Stowarzyszenia Producentów Kosmetyków oraz Środków Czystości.
- Dotychczasowe rozwiązania się sprawdziły, skoro zostały przeniesione do rozporządzenia kosmetycznego, które już w 2013 roku zacznie obowiązywać na terenie całej Unii Europejskiej - mówi Monika Zarzycka.
Jakie mogą być skutki korzystania z przeterminowanych specyfików?
- Konsekwencja użycia kosmetyków, które przekroczyły datę przydatności do użycia, to przede wszystkim utrata właściwości produktu. Niektóre produkty, szczególnie lipidowe, mogą dodatkowo działać podrażniająco na skórę - mówi dr n. med. Joanna Czuwara.
- Dlatego w przypadku kosmetyków o długim terminie przydatności, najbardziej istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa jest określenie czasu, w którym może on być stosowany po otwarciu, tzw. PAO (Period After Opening) - mówi Monika Zarzycka.
Gdy stosowane kosmetyki negatywnie odbiją się na naszym zdrowiu, do odpowiedzialności możemy pociągnąć producenta. Problem w tym, że nie dotyczy to sytuacji, gdy użyjemy produktu po jego terminie przydatności do użycia. Jaki jednak termin mają te, które nie muszą umieszczać daty? To już zagwozdka dla sądu.
Nowe prawo europejskie, które wejdzie w życie w przyszłym roku, nakłada na producentów dodatkowe obowiązki, które zwiększą bezpieczeństwo obrotu kosmetykami.
- Będzie można śledzić drogę każdej serii, co umożliwi określenie czasu, jaki przebywa na rynku oraz przez jakie firmy przeszedł - mówi Monika Zarzycka z Polskiego Stowarzyszenia Producentów Kosmetyków oraz Środków Czystości.