W. Brytania/ Funt najtańszy od pięciu lat, gospodarka obawia się wyborów

Niepewność związana ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi niekorzystnie wpływa na stabilność brytyjskiej waluty. Funt osiągnął w piątek najgorszy od pięciu lat kurs w stosunku do dolara.

10.04.2015 13:50

Bezpośrednim czynnikiem, który popchnął kurs brytyjskiej waluty do najniższego od pięciu lat poziomu, były gorsze niż oczekiwano dane dotyczące produkcji przemysłowej. Według Office for National Statistics, produkcja w sektorze przemysłowym wzrosła w lutym zaledwie o 0,1 proc. Eksperci spodziewali się wzrostu o 0,3 proc.

Jeszcze gorsze dane docierają z rynku budowlanego, którego wyniki za luty okazały się znacząco gorsze niż oczekiwano. Sektor zanotował stratę rzędu 0,9 proc., gdy spodziewano się nawet 2 proc. wzrostu.

W efekcie tych danych kurs funta spadł do poziomu 1,4623 dolara.

Zdaniem niektórych komentatorów niekorzystne dane z sektora przemysłowego zagrażają prognozom brytyjskiego PKB za I kwartał.

"W styczniu mieliśmy do czynienia ze spadkiem wszystkich trzech komponentów PKB. Liczono wówczas na istotną poprawę tych wskaźników w lutym. Wiadomo już, że ta poprawa nie nadeszła. Od początku roku nie widać wzrostu w produkcji przemysłowej a rynek budowlany skurczył się o 3,5 proc. Jeśli dane te nie zostaną znacząco zweryfikowane lub nie będziemy mieli do czynienia z istotnym wzrostem w sektorze usługowym, można spodziewać się, że PKB w I kwartale wzrośnie o około 0,4 proc., czyli o 0,2 proc. mniej niż rok temu" - uważa ekspert Scotiabank Alan Clarke.

Eksperci przestrzegają, że nawet lepsze dane sektorowe za kolejny miesiąc mogą nie spowodować poprawy sytuacji funta. Wszystko przez zaplanowane na 7 maja wybory parlamentarne. Wszystko wskazuje bowiem, że wynik wyborów do ostatniej chwili nie będzie przesądzony. Sondaże dają bowiem zbliżone szanse na zwycięstwo obu głównym partiom politycznym.

Przy znacząco odmiennych programach gospodarczych konserwatystów i labourzystów, sytuacja ta budzi zrozumiały niepokój w gospodarce. Nie sposób bowiem przewidzieć w jakim kierunku pójdzie przyszły brytyjski rząd ani nawet kto będzie go tworzył. Żadna z głównych partii nie przedstawiła bowiem jednoznacznie swoich preferencji w wyborze ewentualnego koalicjanta, obie nie wykluczają nawet prób zbudowania rządu mniejszościowego.

Według ekspertów z firmy CMC Markets, niestabilna sytuacja na rynkach finansowych może utrzymać się nawet po wyborach. Analizują oni sześć przypadków z całego świata, gdzie wybory zakończyły się zbliżonym wynikiem dwóch partii. We wszystkich przypadkach doprowadziło to do spadków na lokalnej giełdzie, które utrzymywały się przez miesiąc po wyborach. W trzech przypadkach spadki te były dwucyfrowe.

"Sugeruje to, iż w przypadku braku zdecydowanego zwycięzcy wyborów i towarzyszącego temu zamieszania wokół utworzenia stabilnego rządu, zarówno londyńska giełda jak i kurs funta mogą pozostawać pod dużą presją przez cały maj" - uważają eksperci CMC Markets.

Przed niestabilną sytuacją gospodarczą w Wielkiej Brytanii ostrzega również amerykański Departament Skarbu, który w raporcie dla Kongresu stwierdza, że niepewność towarzysząca wyborom oraz kursowi gospodarczemu jaki obierze nowy rząd, stanowi duży znak zapytania i ryzyko dla inwestorów.

Pogorszenie nastrojów inwestycyjnych widać wyraźnie po danych dotyczących rynku brytyjskich obligacji państwowych. Najnowsze dane zaprezentowane przez Debt Management Office pokazują, że w styczniu i lutym obcokrajowcy sprzedali brytyjskie obligacje warte łącznie 14 mld funtów, a więc więcej niż w szczycie kryzysu finansowego na początku 2009 roku.

Jak sugeruje Andy Chaytor z banku Nomura, jest to całkowicie naturalna reakcja zagranicznych inwestorów na niepewny wynik wyborów. Jego zdaniem z brytyjskich obligacji na potęgę wycofują się choćby inwestorzy japońscy, którzy w tym momencie zdecydowanie wolą skupować obligacje amerykańskie czy australijskie.

Komentatorzy są przy tym zgodni, że same wybory nie rozwiążą problemów brytyjskiej gospodarki a mogą je jeszcze spotęgować. Ktokolwiek zwycięży w majowych wyborach, nie będzie najprawdopodobniej w stanie utworzyć na tyle sinego rządu, by przekonać zagranicznych inwestorów, że Wielka Brytania jest stabilnym rynkiem do lokowania pieniędzy.

z Londynu Marcin Szczepański

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)