Walczą ze śmieciówkami, a sami tak zatrudniają

Parlamentarzyści walczą ze śmieciówkami. Jednocześnie 80 proc. z nich, zatrudnia pracowników w swoich biurach poselskich właśnie na takich umowach.

Walczą ze śmieciówkami, a sami tak zatrudniają
Źródło zdjęć: © newspix.pl

25.04.2014 10:52

W komisji sejmowej odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu, który zakłada m.in. większą ochronę ubezpieczeniową pracujących na umowy zlecenia. Parlamentarzyści walczą ze śmieciówkami. Jednocześnie 80 proc. z nich, zatrudnia pracowników w swoich biurach poselskich właśnie na takich umowach.

Projekt zakłada m.in. większą ochronę ubezpieczeniową pracujących na umowy zlecenia: osoby pracujące na takich umowach - niezależnie, na ilu, ale co najmniej na dwóch - będą opłacały składki przynajmniej od wysokości płacy minimalnej (obecnie to 1680 zł). Rządowa propozycja zakłada też nałożenie obowiązku odprowadzania składek emerytalnych i rentowych od wynagrodzeń członków rad nadzorczych.

Jak mówił wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior, to projekt kompromisowy, nierozwiązujący problemów wszystkich pracowników zatrudnionych na umowy zlecenia. Wyjaśnił, że dotyczy tylko ok. 100 tys. osób, które wykonują pracę na więcej niż jedną umowę zlecenie.

"Obecnie dochodzi do sytuacji, że dzieli się umowy zlecenia dla jednego pracownika np. na jedną na 50 zł, a drugą na 2 tysiące zł, i zleceniobiorca wybiera tę niższą jako podstawę oskładkowania, nie myśląc o konsekwencjach w przyszłości" - tłumaczył Bucior. Stąd - jak mówił - propozycja sumowania umów i opłacania składki przynajmniej od wysokości płacy minimalnej. Według obecnie obowiązujących przepisów osoby, które mają zawartych kilka umów zleceń, podlegają ubezpieczeniu społecznemu tylko z jednej umowy - pierwszej lub przez siebie wybranej, bez względu na wysokość wynagrodzenia.

Parlamentarzyści, mimo swoich chęci na poprawę warunków zatrudnienia, sami nagminnie przyjmują pracowników do swoich biur poselskich głównie na umowach śmieciowych. Z raportu, do którego dotarł „Businessweek" wynika, że jedynie 20 proc. posłów zatrudnia na umowę o pracę, pozostałe 80 proc. w oparciu o umowę zlecenie bądź o dzieło.

Jak zatrudniają?

Donald Tusk w 2013 roku wydał na umowy śmieciowe ponad 18 tys. złotych, ale nie można mu zarzucić, że to główna forma zatrudnienia w jego biurach. Na umowy o pracę wydał bowiem 85 tys. zł. Natomiast Jarosław Kaczyński na wynagrodzenia swoich pracowników przeznaczył w ubiegłym roku 114 tys. zł, z czego na śmieciówki - ani grosza. Z umów cywilnoprawnych nie korzysta także Janusz Palikot, lider Twojego Ruchu, a na pensje swoich pracowników wydał 34,6 tys. zł. Z kolei Leszek Miller na umowy-zlecenia wydał jedynie 1,7 tys. zł - wynika z danych podanych przez rp.pl.

AS

Źródło artykułu:PAP
umowy cywilnoprawneumowy śmieciowebezrobocie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)