Wątpliwości coraz większe
Piotr Kuczyński
Wtorkowa sesja w USA mogła pokazać, że poniedziałkowa, czteroprocentowa
24.09.2008 08:28
Wtorkowa sesja w USA mogła pokazać, że poniedziałkowa, czteroprocentowa przecena była jedynie wypadkiem przy pracy wynikającym z olbrzymiej niepewności, która znacznie zwiększa zmienność. Wydawało się na początku sesji, że byki chcą wykorzystać wypowiedzi Bena Bernanke, szefa Fed i Henry Paulsona, sekretarza skarbu w Kongresie to wykreowania takiego właśnie wzrostu. Okazało się, jednak, że właśnie zeznania obu panów przed senacką komisją ds. banków ochłodziły nastroje.
Ben Bernanke stwierdził, że jeśli Kongres nie przyjmie planu administracji to zagrozi nie tylko rynkom, ale i gospodarce, która wejdzie w recesję. To ostrzeżenie jest o tyle istotne, że Demokraci chcą dodatkowo pakietu pomocy dla posiadaczy domów, ograniczenia płacy zarządom ratowanych spółek oraz ustanowienia kontroli Kongresu nad działalnością funduszu ratunkowego. Niektórzy Republikanie kwestionują samą ideę planu - nie podoba im się interwencja państwa w mechanizmy rynkowe. Nancy Pelosi (Partia Demokratyczna), przewodnicząca Izby Reprezentantów powiedziała wyraźnie: „nie wyślemy na Wall Street weksla in blanco”. Demokraci mają według mnie rację, ale obawiam się, że nie tylko o zasady i skuteczność planu tu chodzi. Wiadomo, że im gorzej jest w gospodarce tym lepiej dla kandydata demokratów w wyborach prezydenckich. Jeśli ten czynnik rzeczywiście ma wpływ na działanie większości Izby Reprezentantów to można się zacząć obawiać o losy planu ratunkowego.
Akcjom szkodziły też obniżenia rekomendacji. Goldman Sachs obniżył ją dla General Electric, a pani Meredith Whitney z Oppenheimera dla Citigroup i Bank of America. Traciły tez spółki surowcowe. Indeksy na początku sesji jednak rosły (przez godzinę). Potem nastąpił trzygodzinny okres osuwania się, podczas którego indeks S&P 500 tracił już ponad 1,5 procent. Wtedy dopiero włączyła się obrona rynku. Wątpliwości dotyczące jakości pakietu są spore. Nie wiadomo też, w jakiej formie zostanie przyjęty, ale wielu graczy nie chce być bez akcji wtedy, kiedy zostanie przyjęty. Nie tak jednak wielu, żeby zakończyć sesję wzrostem – końcówka była fatalna. Słabość rynku jest wręcz niezwykła.
Dzisiaj giełdy mogą rozpocząć sesję od wzrostu. Powód jest dosyć śmieszny, ale po sesji inwestorzy w USA rzucili się do kupna akcji, bo Berkshire Hathaway najbardziej znanego inwestora na świecie, czyli Warrena Buffeta, kupuje za 5 mld USD akcje Goldman Sachs. Odczytano to jako dowód zaufania do amerykańskiego systemu finansowego. Pytanie, czy z czasem inwestorzy nie przejrzą na oczy. Berkshire Hathaway kupuje akcje Goldman Sachs, ale pod dwoma warunkami: po pierwsze będą to akcje uprzywilejowane z 10 procentową dywidendą, a po drugie będzie mógł kupić w dowolnym czasie kolejną partię akcji za 5 mld USD po 115 USD. Wczoraj sesję zakończyły z kursem 125,05. Inaczej mówiąc Buffet już dzisiaj mógłby zaoszczędzić ponad 400 mln USD kupując kolejną partię akcji. To był po prostu genialny deal pokazujący, w jak trudnej sytuacji jest Goldman Sachs. Jednak AHI (indeks handlu posesyjnego) wzrósł o 0,79 procent. Kontrakty też rosną dając szansę na odbicie. Sama transakcja Buffeta to jednak za mało.
GPW nie miała we wtorek wyboru. Gracze nie zdyskontowali europejskich i amerykańskich, poniedziałkowych spadków indeksów, więc u nas skala przeceny była zdecydowanie większa niż na innych giełdach europejskich. WIG20 przed południem tracił już około 3 procent. Właśnie wtedy na giełdach europejskich pojawiła się nieśmiała chęć do kupna akcji, co zatrzymało przecenę na GPW. Nawet szybki koniec odbicia w Europie nie pogrążał już naszych indeksów. Gracze czekali na USA. Tak czekali, czekali, ale nawet pozytywne rozpoczęcie sesji niczego nie zmieniło. Fixing dobił indeksy i WIG20 zakończył dzień blisko trzyprocentowym spadkiem.
Teoretycznie po wczorajszej sesji w USA powinniśmy dzisiaj rozpocząć sesję spadkiem. Zniżka na Wall Street (w bardzo złym stylu) po czteroprocentowym spadku jest wybitnie niepokojąca, więc nawet polowanie na odbicie w USA może się okazać błędem. Jeśli jednak Europejczycy ulegną presji informacji o kupnie przez Berkshire Hathaway akcji Goldman Sachs (zapewne ulegną) to nie będziemy mieli wyjścia i indeksy będą rosły.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi