Wciąż dużo miejsca na wzrosty głównej pary walutowej
Komisja Europejska podniosła wczoraj prognozy wzrostu gospodarczego na 2010 rok dla większości krajów. Najwyższy wzrost w porównaniu z ostatnią prognozą z maja zanotowały Niemcy. Gospodarka naszych zachodnich sąsiadów, oparta w dużo większym procencie niż inne kraje strefy euro na przemyśle, będzie rozwijać się w tempie 3.4%, co oznacza, że dogoni nawet Polskę.
Pozostałe kraje też mają się lepiej niż jeszcze nie tak dawno się wydawało. Stopa wzrostu całej Unii Europejskiej wyniesie w 2010 roku 1.8%, natomiast strefy euro niewiele mniej, bo 1.7%. Jak wielu sugeruje, Europa zaczyna dzielić się na dwie strefy, przynajmniej jeśli chodzi o wzrost gospodarczy. Pierwsza z nich to kraje Europy Północno-Środkowej, z Niemcami na czele. Druga natomiast to kraje z południa, mające duże problemy z zadłużeniem, zmuszone do radykalnych cięć w finansach publicznych i w związku z tym niewielkim wzroście gospodarczym w najbliższym okresie. Sytuacja w tych krajach być może jednak nie jest taka zła jakby mogło się wydawać, i z pewnością nie taka jaką dyskontowali inwestorzy w maju tego roku, sprowadzając kurs eurodolara poniżej poziomu 1.19. Ostatnio przemierzy Hiszpanii i Portugalii zapowiedzieli, że dalsze reformy ograniczające wydatki budżetowe nie będą już potrzebne, a obligacje greckie cieszą się popytem ze strony norweskiego państwowego funduszu emerytalnego. Szczególnie ten
ostatni fakt jest mocnym argumentem za tym, że majowe spadki euro były przesadzone (ale taka to już cecha rynków finansowych, że mają skłonność do wyolbrzymiania zarówno dobrych jak i złych informacji). Zgoda, wyolbrzymienie to zostało już w dużej mierze odreagowane, ale czy teraz w związku z dobrymi ostatnio informacjami rynek nie przesadzi w drugą stronę? Na taką przesadę na pewno jeszcze sporo miejsca.
EURPLN
Pod względem wzrostu gospodarczego w 2010 roku zostaniemy dogonieni przez Niemców. Z jednej strony, z punktu widzenia założeń o konwergencji, może to świadczyć o tym, że wzrost ten mógł być wyższy. Z drugiej strony jednak już drugi rok z rzędu pozostaniemy na pierwszym miejscu w rankingu najszybciej rozwijających się gospodarek Unii Europejskiej. Z pewnością kurs złotego ma w związku z tym większe szanse na aprecjację niż ruch w przeciwnym kierunku. W krótkim terminie ostatnia konsolidacja wskazuje, że nie będzie jednak łatwo przebić poziom 3.9200.
EURUSD
Nasze wczorajsze prognozy są bardzo blisko sprawdzenia się. Kurs tak jak przewidywaliśmy zatrzymał się na dłuższą chwilę w okolicach 1.2875 i teraz zaczyna podążać w kierunku celu na wysokości 1.2925. Dzisiaj najistotniejszą figurą dla eurodolara będą dane o sprzedaży detalicznej w USA. Zostaną one odczytane o 14:30. Pod koniec zeszłego tygodnia na lepsze od prognoz dane zza oceanu główna para reagowała wzrostami. Czy tak będzie i tym razem? Dobrze by było gdyby odczyt różnił się od prognoz, wtedy wiedzielibyśmy więcej na temat tego, jak inwestorzy dyskontują informacje na tej parze walutowej.
NZDUSD
Dużo gorsze niż oczekiwano dane o sprzedaży detalicznej w Nowej Zelandii spowodowały spadek kursu NZDUSD dzisiaj w nocy. Spadek ten wydaje się być istotny z punktu widzenia technicznego, bowiem przełamana została linia trendu wzrostowego trwającego od tygodnia. Celem dla ruchu południowego jest poziom 0.7250, a następnie 0.7228. Większych zmian na tej parze walutowej spodziewać sie trzeba również jutro późnym wieczorem. Wtedy obradować będzie rada Banku Centralnego Nowej Zelandii, a głównym tematem obrad będzie wysokość stóp procentowych.
USDJPY
Wczoraj tuż po otwarciu giełdy w Tokio kurs jena kolejny raz w ostatnim czasie ustanowił 15-letnie minimum osiągając poziom 83.23. Najwięcej zamieszania na wykresie pary USDJPY wywołały dzisiejsze wybory przewodniczącego partii rządzącej w Japonii. Wygrał dotychczas panujący Kan, na skutek czego jen kolejny raz uległ aprecjacji. Jego przegrana bowiem zwiększyłaby szanse na ewentualne interwencje nakierowane na osłabienie jena. Najniższy poziom z ostatnich 15 lat wynosi obecnie 83.05
Kamil Rozszczypała