Wyparowało 100 mld
Święty Mikołaj nie straci pracy. Straty inwestorów są znaczne, ale nie wpłyną na konsumpcję.
23.11.2007 09:03
Inwestorzy jeszcze w październiku liczyli sowite zyski z rosnących indeksów. Hossę udało się przedłużyć dzięki jesiennym obniżkom stóp procentowych w USA, które przywróciły wiarę w bogate Boże Narodzenie. Pierwsze trzy tygodnie listopada tę wiarę i optymizm mocno nadszarpnęły. Czy to oznacza mniejsze wydatki w grudniu i kłopoty gospodarki? Nie, przynajmniej jeszcze nie.
Kto za to zapłaci
Kłopoty zaczęły się pod koniec października. Drożejąca ropa naftowa, gwałtownie słabnący dolar i skutki kryzysu hipotecznego w USA zawładnęły myślami inwestorów. Ostatnio światowymi parkietami rządzi strach i niepewność. Amerykańskie obawy zaraziły również polską giełdę. W ostatnich trzech tygodniach, w obawie o stan światowej gospodarki, spadki przyśpieszyły. WIG stracił w tym czasie 15 proc., oddając tegoroczny urobek. Kapitalizacja giełdy od 29 października spadła o 95,5 mld zł. To prawie jedna trzecia oszczędności Polaków w bankach. Wartość polskich spółek z GPW spadła o 80,7 mld zł.
Straty odczuli przede wszystkim klienci krajowych funduszy inwestycyjnych. Jest ich prawie trzy miliony. Na koniec października mieli w funduszach prawie 144 mld zł. Niektórzy zdecydowali się zmniejszyć ryzyko, zamieniając fundusze akcyjne na zrównoważone bądź rynku pieniężnego. Inni postanowili wycofać się z giełdy. Spadki odczuli też w swoich kieszeniach drobni inwestorzy. Rzesza 400 tys. osób. Zaprawieni w bojach gracze wiedzą jednak, że ewentualne zyski są wirtualne, dopóki się ich nie zrealizuje. Podobnie ze stratami.
W najlepszym stanie są zapewne przyszli emeryci z Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE)
. Jest ich około 11 mln, a w OFE odłożyli 143 mld zł. Mało kto z nich przejmuje się obecną przeceną. Emeryturę z OFE dostaną dopiero za kilka, kilkanaście lat. Ich składki trafiają do OFE systematycznie co miesiąc, a przecena daje szansę zarządzającym na tańsze zakupy.
Giełda jest ważna ale…
Ubytek prawie 100 mld zł w trzy tygodnie mocno zabolał krajowych inwestorów. Ofiar może być więcej. Warszawska giełda ma coraz większy wpływ na gospodarkę. Świadczy o tym wskaźnik, który porównuje kapitalizację do wartości Produktu Krajowego Brutto (PKB). Pięć lat temu kapitalizacja GPW stanowiła zaledwie 14 proc. PKB. Stawiało to Polskę na szarym końcu Europy. Dziś jest znacznie lepiej. Liczne debiuty, kolejne emisje, oraz wieloletnie wzrosty indeksów sprawiły, że wskaźnik ten jest czterokrotnie wyższy. Szybko doganiamy też rozwinięte rynki, gdzie wartość spółek z reguły przewyższa PKB.
…pensje ważniejsze
Ekonomiści i analitycy uspokajają. Ich zdaniem giełdowe spadki nie spowolnią wzrostu gospodarczego Polski (patrz komentarze). Są też spokojni o stosunek Polaków do wydawania pieniędzy, zwłaszcza w gorącym okresie przedświątecznym.
Według Witolda Orłowskiego, ekonomisty PricewaterhouseCoopers, większość Polaków nie zdaje sobie sprawy, że korekta na giełdzie wiąże się bezpośrednio z wartością ich oszczędności.
_ Polska to nie USA. Poziom naszych wydatków zależy od bieżących dochodów, nie zaś od bogactwa. Wynika to po części z tego, że Polacy po prostu nie są bogaci _ — mówi Witold Orłowski.
Nasi rozmówcy są przekonani, że na konsumpcję w Polsce największy wpływ mają pensje i kredyty konsumpcyjne. Te pierwsze ostatnio wręcz galopują. Rośnie też popularność kredytów. A więc wesołych Świąt.
Okiem eksperta
Konsumpcja nie ucierpi, bo straty można odrobić
Piotr Szulec analityk w firmie doradczej Partnerzy Inwestycyjni
Listopadowa silna przecena na giełdzie nie powinna wpłynąć na zmniejszenie wydatków przed Bożym Narodzeniem. Polacy są w trochę lepszej sytuacji niż Amerykanie. Dochody, które krajowi inwestorzy czerpią z funduszy inwestycyjnych, nie idą na bieżącą konsumpcję. Traktowane są jako inwestycja długoterminowa. Nie ma więc obaw, że wpłyną na konsumpcję w najbliższych miesiącach.
Święta wiążą się zawsze ze wzmożonymi wydatkami. Polacy na prezenty wydadzą raczej bieżące dochody, mogą się także wspomagać kredytami konsumpcyjnymi. Do świąt zostało trochę czasu. Sytuacja klientów TFI może się zmienić. Szczególnie że wczoraj indeksy mierzące koniunkturę w sektorze małych i średnich spółek wyczerpały drugą falę przecen, czyli sięgnęły dna. Można więc oczekiwać w najbliższym czasie odbicia.
To tylko ostrzeżenie
Adam Ruciński prezes kancelarii audytorów i doradców Ruciński i Wspólnicy
Ostatniego listopadowego spadku na giełdzie nie przekładałbym na całą gospodarkę. Zdecydowanie za wcześnie, by o tym mówić. Choć teoretycznie jest to możliwe. Skłonność do konsumpcji zależy od dwóch czynników. Z jednej strony jest dochód permanentny, czyli stały, bieżący, który mamy co miesiąc. Z drugiej strony jest jeszcze poczucie bogactwa. Zależy ono od tego, czy konsument czuje się stabilny finansowo i jak widzi swoją przyszłość, czyli możliwości wzrostu oszczędności. Ten drugi czynnik słabnie, gdy giełda bardzo silnie spada.
Warto pamiętać, że wielu Polaków inwestuje pośrednio swoje oszczędności właśnie na warszawskim parkiecie. W konsekwencji poczucie bogactwa może być niższe, niż jeszcze przed wakacjami. Zatem teoretycznie mniej chętnie będą oni wydawali swoje bieżące zarobki. Jednak z całą pewnością za wcześnie, by wysnuwać wnioski o konsekwencjach dla całej gospodarki.
Problemy Amerykanów są nam jeszcze obce
Maciej Kossowski analityk Wealth Solution
Korekta na giełdzie nie powinna wpłynąć na konsumpcję Polaków przed świętami Bożego Narodzenia. Sytuacja krajowych konsumentów znacznie się różni od amerykańskich. W Stanach Zjednoczonych bardzo duża część oszczędności przeciętnego konsumenta jest właśnie na giełdzie. Gdy Wall Street traci, odczuwa to w swojej kieszeni każdy Amerykanin. Dlatego władze monetarne tak bardzo dbają o koniunkturę na giełdzie. W Polsce jest zupełnie inaczej.
Z drugiej strony, spadki na giełdzie można traktować jako sygnał. Choć giełda nie jest bardzo ściśle związana z krajową gospodarką, to można powiedzieć, że ją wyprzedza. Na razie koniunktura w kraju ma się dobrze. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie czekała nas radykalna zmiana.
Anna Borys, Andrzej Stec
Puls Biznesu