Wzięli kasę za kurs, nie przyszli do pracy. Skandal na Podhalu
Mimo ogromnych kosztów na szkolenia, na podhalańskich halach wciąż brakuje juhasów. Górale alarmują, że wielu z nich znika po otrzymaniu wsparcia, a bacówki stoją puste, co może zagrozić tradycji wyrobu oscypka.
Na Podhalu ruszył kolejny sezon pasterski. Jednak górale nie mają powodów do radości. Jak podaje zakopane.wyborcza.pl, mimo organizowanych kursów i publicznych pieniędzy, juhasów wciąż brakuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W końcu ceny, które nie straszą. Tyle kosztują polskie nowalijki
Pobierają pieniądze i znikają
Od 2017 roku Urząd Marszałkowski w Małopolsce organizuje kursy dla przyszłych baców i juhasów. Celem jest m.in. ocalenie ginącego zawodu. Kursy są bezpłatne, a kandydaci na juhasów otrzymują wynagrodzenie – 4,6 tys. zł brutto za 150 godzin stażu. Opiekunowie również otrzymują takie samo wynagrodzenie za nadzór nad dwoma lub trzema kursantami.
Do tej pory kursy ukończyło ponad 100 osób, a tylko w tym roku do programu zakwalifikowano 25 kolejnych kandydatów. Jak podaje serwis, koszt realizacji jednak programu stale rośnie – w 2025 roku sięgnął już 400 tys. zł.
Problem w tym, że efektów nie widać. Bacowie z Podhala zgodnie twierdzą, że szkoleni juhasi rzadko trafiają na hale. Wielu zgłasza się do kursu wyłącznie dla pieniędzy i certyfikatów, a potem znika.
W zeszłym roku tylko dwóch pracowało w zawodzie. Dwóch! A przecież mamy około stu bacówek i każda potrzebuje co najmniej trzech juhasów. To znaczy, że potrzeba kilkuset ludzi do pracy, a nie ma praktycznie nikogo – mówił w rozmowie z serwisem Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu.
Dodał, że po kursie nie ma żadnego obowiązku, żeby iść na halę i pracować. – Gdyby było tak, że trzeba odrobić chociaż jeden sezon, to podejrzewam, że nikt by się nie zgłosił – zaznaczył Janczy.
Produkcja oscypka zagrożona
Górale alarmują, że sytuacja staje się krytyczna. Wielu baców wypasa owce samotnie, bo nie mają pomocników. Brakuje rąk do dojenia i wyrobu oscypka. – Jeśli nic się nie zmieni, to dojdziemy do momentu, w którym oscypek będzie tylko zapisem w dokumentach unijnych. Na papierze będzie istnieć, ale w rzeczywistości nikt go nie będzie produkował – ostrzega Janczy.
Dodatkowym problemem jest brak prawnego uregulowania zawodu juhasa. Zdaniem hodowców, jedyną drogą, by odwrócić ten trend, jest bezpośrednie wsparcie dla pasterzy, którzy faktycznie wychodzą na hale.