Z aptek znikają ważne leki. A pacjentom grozi śmierć?
W pościgu za łatwym zarobkiem aptekarze zapominają o pacjentach. A władze nie potrafią – jak na razie – opanować sytuacji. Czy z polskich aptek nadal będą znikały leki niezbędne do życia setkom tysięcy Polaków?
26.11.2014 | aktual.: 30.11.2014 12:40
- W aptekach na południu Polski brakuje leków ratujących życie. W wielu z nich w Krakowie i Katowicach nie można kupić insuliny, leków przeciwzakrzepowych, kardiologicznych czy onkologicznych - podaje Informacyjna Agencja Radiowa.
Taka sytuacja jest efektem procederu nazywanego odwróconą dystrybucją. Polega on na tym, że aptekarze zamawiają leki i płacą za nie bardzo mało, bo ceny zostały ustalone przez Ministerstwo Zdrowia. Następnie zaś odsprzedają medykamenty hurtowniom – po znacznie wyższych cenach. Następnie lekarstwa, które miały trafić do polskich pacjentów, są wywożone za granicę i sprzedawane z jeszcze większym zyskiem.
Zdaniem ekspertów, skala tego procederu jest ogromna. Łącznie zyski z wywozu dotowanych polskich leków szacowane są na ponad miliard złotych. Barbara Jękot, szefowa krakowskiej Izby Aptekarskiej oszacowała, że w odwróconą dystrybucję zamieszana jest nawet jedna trzecia polskich aptek. Skutkiem jest właśnie brak na polskim rynku najważniejszych leków. Pacjenci nie mają gdzie kupić insuliny, środków przeciwzakrzepowych, kardiologicznych czy onkologicznych. A wielu ludziom te lekarstwa są niezbędne do życia.
Problem nie jest bynajmniej nowy. Lokalne media z różnych części kraju od kilkunastu miesięcy informują o pustkach na aptecznych półkach. Na przykład w lutym tego roku na Opolszczyźnie zabrakło humalogu – nowoczesnego leku dla osób chorych na cukrzycę. Zagranicą kosztuje on ponad trzy razy więcej niż w Polsce. Cukrzycy z Opola i okolic wpadli w panikę, bo humalogu starczało tylko dla części pacjentów.
Już w sierpniu 2013 roku niektórzy producenci zaczęli wydzielać swoje leki aptekom, ale to tylko pogorszyło sytuację – spekulanci i tak wysłali medykamenty za granicę, a dla pacjentów zupełnie nic nie zostało. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wówczas, że zmieni przepisy i uniemożliwi oszukiwanie – ale mimo upływu czasu sytuacja się nie poprawiła.
Czasem inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej natrafią na ślady odwróconej dystrybucji i przekazują sprawę Głównemu Inspektorowi Farmaceutycznemu. Ten może zabrać spekulantom koncesję na sprzedaż leków. Nie idą jednak za tym sankcje karne. Ponadto wpadają nieliczni oszuści, a większość doskonale zarabia i cieszy się spokojem.
Zwróciliśmy się do Ministerstwa Zdrowia z pytaniem, jak długo jeszcze polscy pacjenci (oraz budżet państwa, z którego dotowane są leki) będą w tak bezczelny sposób oszukiwani. Na razie ministerstwo nie udzieliło nam wyjaśnień.