Za mało inwestycji alternatywnych w polskich portfelach

Inwestować można z pasją, czyli w dzieła sztuki, kolekcje numizmatyczne, stare samochody czy wina. Jak na razie takie „emocjonalne” inwestycje Polacy przeznaczyli niecały procent swoich oszczędności.

Za mało inwestycji alternatywnych w polskich portfelach
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

12.01.2011 13:22

Inwestować można z pasją, czyli w dzieła sztuki, kolekcje numizmatyczne, stare samochody czy wina. Jak na razie takie „emocjonalne” inwestycje Polacy przeznaczyli niecały procent swoich oszczędności.

Na obiad można zjeść pomidorową z ryżem, a na drugie schabowego. Od czasu do czasu każdy ma jednak apetyt na coś specjalnego, nietypowego, na jakąś kulinarną alternatywę. Podobnie jest z inwestycjami. Można się ograniczyć do akcji, obligacji, lokat czy nieruchomości, ale lepiej rozszerzyć tę paletę o inwestycje alternatywne. W przypadku finansów nie chodzi jednak o doznania zmysłowe, a bezpieczeństwo lokowanych pieniędzy. No i oczywiście zyski.

Jedna z podstawowych zasad inwestowania mówi o dywersyfikacji, czyli dzieleniu swoich pieniędzy pomiędzy różne strategie: bezpieczne obligacje czy ryzykowne akcje. Jeśli bowiem trzymamy pieniądze w różnych miejscach, to uniezależniamy się od złej koniunktury na jednym z rynków. Stracimy w jednym miejscu, ale zarobimy w innym. A to oznacza, że warto szukać dodatkowych możliwości dywersyfikacji i skusić się na inwestycje alternatywne. Na tej liście znajdują się m.in. sztuka, numizmatyka czy wina. Inwestycyjne walory mają również kolekcje znaczków, autografów, cygar, antyków czy starych samochodów. Można też kupować złoto w sztabkach, diamenty, jak również biżuterię.

Na rozwiniętych rynkach wartość takich kolekcji sięga nawet kilkunastu procent całego majątku ich posiadaczy. Polska to jednak kraj rozwijający się, a jego obywatele stosunkowo niedawno zaczęli się bogacić. Nic więc dziwnego, że w kraju nad Wisłą wartość takich inwestycji, według szacunków Wealth Solutions, nie przekracza 1 procenta oszczędności.

Polacy kupują dzieła sztuki i tworzą swoje kolekcje. Jednak rozmiar naszego rynku jest nieporównywalny z tym co się dzieje w Zachodniej Europie czy Stanach Zjednoczonych. Co roku na aukcjach w Polsce sprzedaż sięga co najwyżej 100 mln zł. Oprócz tego kilkadziesiąt milionów złotych mogą być warte transakcje przeprowadzane przez galerie. A roczne obroty na światowych aukcjach to kilkanaście miliardów dolarów. Widać więc, że w globalnej skali polskie wyniki mieszczą się w granicach błędu statystycznego.

Wartość rynku numizmatycznego w Polsce można szacować na 1-2 mld zł, bo tu co roku do obiegu trafiają monety o wartości ok. 200 mln zł. Cały czas rośnie też wartość zakupionego w celach inwestycyjnych złota. Ostatnio w Polsce sprzedaje się rocznie 1,5 tony złota w sztabkach. Rynek ten w zasadzie zaczął rozwijać się kilka lat temu, dopiero po wejściu Polski do Unii Europejskiej, więc można szacować, że Polacy kupili złota za niecałe 700 mln zł. W Polsce rozwija się również rynek wina, czyli inwestycji w szlachetne trunki pochodzące z winnic w Bordeaux. Winne aktywa pod administracją Wealth Solutions, firmy specjalizującej się w inwestycjach w ten trunek, sięgają 30 mln zł.

W porównaniu z innymi pozycjami na liście alternatywne inwestycje wypadają słabo. W sumie, jak podają Analizy Online, oszczędności Polaków przekroczyły już 880 mld zł. Z tego na kontach i lokatach w bankach trzymamy ok. 400 mld zł. Z kolei w funduszach emerytalnych na koniec roku mieliśmy już zgromadzone ponad 221 mld zł, a w funduszach inwestycyjnych ponad 110 mld zł. Widać więc, że przytłaczającą część naszych inwestycji stanowią tradycyjne instrumenty.

Ma to jednak swoje złe strony. Pieniądze trzymane w bankach nie przynoszą wysokich zysków. Na lokacie można zarobić zaledwie kilka procent w skali roku, a pieniądze trzymane na ROR-ach, są zazwyczaj nieoprocentowane. Widać również, jak duża część naszych oszczędności zależy od rynku akcji. Oprócz papierów kupowanych bezpośrednio przez inwestorów indywidualnych, akcje kupują również fundusze. W przypadku tych emerytalnych ok. jedna trzecia ich aktywów jest ulokowana na warszawskiej giełdzie.

O polskich oszczędnościach można więc również powiedzieć, że są uzależnione od rynku akcji. Warto byłoby je więc uzupełniać o inwestycje alternatywne. I nie tylko dlatego, że mają wartość estetyczną, bo przecież kolekcja obrazów cieszy oko ich właściciela. Ważne jest też to, że zmiany ich wartości nie muszą być powiązane z sytuacją na rynkach finansowych. A poza tym dają szansę na dużo wyższe zyski.

Przykładem mogą być chociażby inwestycje w wino. W 2010 roku wskaźnik warszawskiej giełdy papierów wartościowych WIG20 wzrósł o 15 proc. W tym czasie indeks londyńskiej giełdy wina Liv-ex Fine Wine 100 zyskał 40 proc, a wybrane wina przyniosły jeszcze wyższe zyski. Na przykład Carruades de Lafite 2008 w rok zdrożało o ok. 280 procent, a Duhart Millon zyskało na wartości 160 procent. Widać więc, że zamiana bankowej lokaty na inwestycję w wino, może przynieść wymierne efekty.

winozłotoinwestycje alternatywne
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)