"Sprzedani za niemieckie auta". Rolnicy zobaczyli ceny. Są wkurzeni
Rolnicy alarmują, że ceny kontraktów na kukurydzę spadły poniżej kosztów produkcji. Choć żniwa jeszcze się nie zaczęły, magazyny już mają być zapchane przez kukurydzę z zagranicy, a część skupów może nie chcieć kupować nowych plonów.
"Rolnicy szykują się do zbiorów kukurydzy na ziarno, ale zamiast optymizmu dominuje nerwowa atmosfera. Okazuje się, że dziś kontrakty na mokrą kukurydzę ze zbiorów 2025 r. wynoszą zaledwie 350–360 zł/t. To o ok. 120 zł mniej niż jeszcze na początku sierpnia, kiedy proponowano 480 zł/t przy 30 proc. wilgotności" - pisze Tygodnik Rolniczy.
W rozmowie z serwisem rolnicy podkreślają, że niższe stawki są poniżej progu opłacalności produkcji. - My produkujemy, a nie mamy gdzie sprzedać. Spichlerze nie działają, podmioty nie kupują, a my śpimy w stresie, czy w ogóle coś się uda sprzedać – mówi TR Roman Kondrów, rolnik z Podkarpacia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czekali na tira z towarem za tysiące złotych. To do nich przyjechało
O niski popyt i ceny branża oskarża decyzje polityczne, które otwierają polski rynek na produkty rolne z zagranicy. - To wszystko, co się dzieje na rynku rolnym w Polsce to skutki nieudolnej polityki rolnej, umowy z Ukrainą, a teraz z Mercosurem. Nasze gospodarstwa są wystawione na bezlitosną konkurencję. Rolnicy zostali sprzedani za niemieckie auta – komentuje w rozmowie z serwisem prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek.
Bruksela dała zielone światło na import
Unia Europejska przyjęła niedawno umowę handlową z państwami Mercosur. Przedstawiciele polskich organizacji rolniczych krytykują te decyzję.
W rozmowie z WP Finanse Marian Sikora, przewodniczący rady Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych przyznał, że w wyniku umowy stracą gospodarstwa zajmujące się produkcją roślinną (np. kukurydzy). - Jeśli nie skonsumujemy tych produktów, to w obliczu tej umowy, będziemy mieli problem z ich zbyciem - argumentował.
"Dochodzi do paradoksu, bo z jednej strony UE dotuje rolnictwo poprzez dopłaty bezpośrednie, a z drugiej dopuszcza do, naszym zdaniem, nieuczciwej konkurencji. W tych państwach panują inne warunki produkcji, są duże obszary, inny klimat, który nie wymaga aż takich nakładów np. w energię. Nawozy naturalne są inaczej przechowywane, koszty pracy są inne, tak samo jak system podatkowy. W tym kontekście my - jako Europa - jesteśmy na straconej pozycji" - ocenił w tym czasie Robert Nowak, wiceprezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
.