Zarządca Detroit przedstawił plan uratowania miasta przed bankructwem
Powołany przez władze stanowe w 2013 r. zarządca Detroit Kevyn Orr przedstawił w piątek liczący 440 stron plan uratowania zadłużonego na 18 mld dolarów miasta przed bankructwem.
22.02.2014 | aktual.: 22.02.2014 09:51
Plan, który musi być zaaprobowany przez wierzycieli a później przez federalnego sędziego upadłościowego i który - jak spodziewają się prawnicy - będzie jeszcze wielokrotnie atakowany i kwestionowany - przewiduje m.in. zakrojoną na szeroką skalę odbudowę i modernizację przestarzałej infrastruktury miasta oraz planowe wyburzenia opuszczonych i popadających w ruinę budynków.
Na poprawę infrastruktury ma być przeznaczonych w ciągu 10 lat 1,5 mld dolarów, w tym ponad 500 mln dolarów na wyburzenia ok. 80 tys. opuszczonych budynków.
Przewiduje się zreformowanie i ograniczenie zatrudnienia w urzędach oraz poprawę stanu bezpieczeństwa w mieście będącym niegdyś stolicą amerykańskiego przemysłu samochodowego i noszącym nieoficjalnie nazwę "Motor City".
Z drugiej strony plan przewiduje wywołującą najwięcej kontrowersji obniżkę emerytur dla mieszkańców miasta, przy czym w mniejszym stopniu dotknęłaby ona emerytowanych policjantów i strażaków, których świadczenia zostałyby zmniejszone o ok. 10 proc. Natomiast świadczenia pozostałych emerytów, którzy pracowali w rozmaitych służbach miejskich, byłyby zmniejszone o 30 proc.
Zdaniem adwokata specjalizującego się w sprawach upadłościowych i profesora prawa Anthony'ego Sabino, tak znaczne zróżnicowanie cięć emerytur jest nieuprawnione i musi znaleźć epilog w sądzie.
Ocenia się, że ok. 100 tys. wierzycieli miasta i tak odzyskałoby tylko niewielką część swoich pieniędzy.
- Czeka nas jeszcze wiele pracy aby kontynuować proces wychodzenia z upadku i przezwyciężania dziesięcioleci zaniedbań. Musimy działać szybko aby uchronić miasto przez widmem bankructwa - powiedział Orr.
Orr nie ukrywał, że rewitalizacja miasta, liczącego obecnie ok. 700 tys. mieszkańców, potrwa wiele lat i przyznał, że sytuację pogarsza fakt, iż z 18 mld długu aż 12 mld nie ma żadnych źródeł refinansowania. Ma jednak nadzieję, że wierzyciele poprą plan przed wyznaczonym przez sędziego upadłościowego Stevena Rhodesa ostatecznym terminem, który upływa 1 marca. (PAP)
jm/