Zgasł animusz amerykańskich byków

W poniedziałek rynek akcji w USA zachował się niezwykle dziwnie. Tak jakby inwestorzy naprawdę zaczęli się czegoś bać. W piątek byki w końcówce podciągnęły indeksy i zmniejszyły znacznie rozmiary porażki. Wydawało się, że nadal będą walczyły w poniedziałek. Tymczasem jednak tylko początek sesji do nich należał.

Zgasł animusz amerykańskich byków
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

08.03.2011 09:52

Dziwić to mogło tym bardziej, że cena ropy stabilizowała się wokół poziomu z piątku. Przed rozpoczęciem handlu w USA ropa drożała, a po rozpoczęciu cena osunęła się. Z tego rynku niepokój płynąć nie powinien. Również saudyjski indeks TADAWUL znowu wzrósł. Niepokoić mogła jednak graczy opinia Societe Generale. Według analityków tego banku, jeśli niepokoje zawitają do Arabii Saudyjskiej, to cena ropy przekroczy 200 USD. Przy poważnych niepokojach (wątpię, żeby do nich doszło) tak rzeczywiście mogłoby się stać.

O Libii nie ma nawet, co mówić, bo tam jeszcze długo nie zapanuje spokój. Oczywiście, o ile nie dojdzie do interwencji NATO pod auspicjami Rady Bezpieczeństwa ONZ. O tym już zaczyna się mówić. Taka interwencja uspokoiłaby sytuację. Zakładam, że jeśli sytuacja będzie się pogarszała, a ropa zdrożeje jeszcze o kolejne 10 procent, to do takiej interwencji dojdzie.

Na rynku akcji indeksy spadały po początkowej próbie zwyżki. Najmocniej tracił sektor producentów półprzewodników po obniżeniu rekomendacji dla niego przez Wells Fargo. Pomagała niedźwiedziom Ciena, która opublikowała bardzo słabe prognozy. Cały sektor tracił też dlatego, że w wielu komentarzach twierdzono, że droga ropa szczególnie jemu zaszkodzi. Na dwie godziny przed końcem sesji byki rozpoczęły stałą grę w podciąganie indeksów. Nieco (niewiele) pomagały bykom dane makro opublikowane na godzinę przed końcem sesji. W styczniu kredyt konsumencki wzrósł (5 mld USD) po raz czwarty z rzędu. Niespecjalnie się ten atak udał, chociaż nieco skalę spadków zmniejszył. Indeks S&P 500 naruszył dolne ograniczenie kanału. Jeszcze jeden spadek i dostaniemy sygnał sprzedaży.

GPW rozpoczęła poniedziałek nadal w doskonałej formie. Nawet wtedy, kiedy indeksy na innych giełdach spadały (przede wszystkim na skutek decyzji o obniżeniu przez agencję ratingową Moody's ratingu Grecji) u nas WIG20 delikatnie rósł podchodząc pod strefę oporu w okolicach 2.800 pkt. Wystarczyła poprawa nastrojów na giełdach europejskich, żeby popyt bez problemu sforsował ten poziom. Nic nie było w stanie zaszkodzić bykom – ani drożejąca ropa ani niepewność panująca na innych giełdach. Trzeba przypomnieć, że tam indeksy w piątek spadły, a u nas WIG20 wzrósł, co czyni zachowanie rynku tym bardziej znaczącym.

Wydawało się, że tylko cud może zatrzymać szarżę byków. Jednak przed rozpoczęciem sesji w USA zachowanie innych rynków powstrzymywało obóz byków przed kontynuowaniem szarży. Potem chłodziły już skutecznie spadki indeksów w USA i WIG20 bardzo delikatnie się osuwał. Jak to się często zdarza, kropkę nad „i” postawiła końcówka, zdejmując około 15 pkt. WIG20 wzrósł jedynie o 0,18 pkt., a układ techniczny się nie zmienił. Najgorsze, co mogłoby spotkać obóz byków to taki rozwój sytuacji, w którym dzisiaj zanosiłoby się na przecenę w USA, co doprowadziłoby do dużego spadku WIG20. Takie odbicie od oporu nic dobrego by nie zapowiadało.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)